Jeden świat
Na co dzień żyjemy intensywnie tym, co tu i teraz. Szkoła, studia lub praca, obowiązki i przyjemności, zadania do realizowania i relacje do pielęgnowania – to wszystko pochłania nasz czas i energię. Wiedza sama nie „wskoczy” do głowy. Pokój nie posprząta się, gdy będziemy leżeć i rozmyślać, a że do budowania relacji potrzebny jest czas, to o tym każdy powinien pamiętać. A jednak to nie wszystko. Bo jest coś więcej. Więcej niż to, czym dziś żyjemy, o co się martwimy, troszczymy i za czym biegniemy. Chociaż może to umykać naszym zmysłom jak powietrze, którym nieustannie oddychamy, ale przecież nie myślimy o nim nieustannie. Tym czymś jest świat duchowy. To nieustanna obecność naszych Aniołów Stróżów, o których Kościół przypomina nam w październiku i towarzyszenie nam świętych. Kościół wspomina poszczególnych świętych i błogosławionych przez niemal wszystkie dni w roku, jednak miniony 1 listopada był okazją, by o świętości – tej znanej Kościołowi i tej ukrytej w Bogu – mówić szczególnie.
Niestety trudno się z tym głoszeniem po raz kolejny przebić przez góry kwiatów i zniczy składane na grobach, bo w naszej mentalności uroczystość Wszystkich Świętych nierozerwalnie wiąże się z Dniem Zadusznym. Jakoś tak nam się te dwa dni skleiły w jeden, pełen zadumy i wspomnień z jednej strony oraz dowcipów o debatach dotyczących ustawiania zniczy z drugiej. Dlatego może warto wrócić do tematu świętych obcowania, gdy kwiaty już zwiędły, znicze się wypaliły, a groby przysypała świeża warstwa zeschłych liści. Zwrot „obcowanie świętych” oznacza komunię, wspólnotę, czyli więź czy relację ze świętymi. Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina nam o tym, że w Kościele obecni jesteśmy my, którzy przeżywamy nasze doczesne życie, nasi zmarli, poddający się oczyszczeniu oraz cieszący się niebem święci, „wszyscy jednak, w różnym stopniu i w rozmaity sposób, złączeni jesteśmy wzajemnie w tej samej miłości Boga i bliźniego i ten sam hymn chwały śpiewamy Bogu naszemu. Wszyscy bowiem, którzy należą do Chrystusa, mając Jego Ducha, zrastają się w jeden Kościół i zespalają się wzajemnie ze sobą w Chrystusie” (KKK 954).
Jesteśmy zatem bliżej świętych niż możemy sobie to wyobrazić. To złączenie świata ziemskiego z niebiańskim bardziej oczywiste jest dla tych, którzy już oglądają Boga twarzą w twarz. Mimo to warto przypominać sobie o tym, nawet jeśli nie do końca możemy to pojąć. Tym bardziej że „mieszkańcy nieba, będąc głębiej zjednoczeni z Chrystusem, jeszcze mocniej utwierdzają cały Kościół w świętości... nieustannie wstawiają się za nas u Ojca, ofiarując Mu zasługi, które przez jedynego Pośrednika między Bogiem i ludźmi, Jezusa Chrystusa, zdobyli na ziemi” (KKK 965). Nasze życie, a przede wszystkim nasze zbawienie nie są obojętne tym, którzy już odeszli. Ich świętość nie tylko stanowi dla nas jakiś drogowskaz, zachętę czy naukę, ale jest realnym, pełnym braterskiej miłości wsparciem w momentach słabości. Święci doskonale rozumieją, iż życie bywa trudne, a jako ludzie często upadamy i potrzebujemy, by ktoś postawił nas na nogi. Jednocześnie ci, którzy cieszą się niebem, wiedzą, o co toczy się walka i co Bóg nam przygotował. Jak zatem mogliby nie pragnąć tego dla nas? Tym bardziej, jeśli prosimy ich o pomoc i wpuszczamy ich do naszego życia, zapewne wielokrotnie nie domyślając się, ile im zawdzięczamy. Nie pozwólmy im zatem odpoczywać.
Katarzyna Kędzierska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!