Dawid Apostata
Gdy zaproponowałam temat do tego artykułu, Ksiądz Redaktor zaufał, że mój tekst wniesie coś ponad to, co on sam napisał we wcześniejszym numerze „Opiekuna”. Postaram się, aby tak było. Co z tego wyjdzie, zobaczymy.
Komentarzy do deklaracji Dawida Podsiadły było już wiele, gdyż trochę czasu minęło od transmisji podcastu Wojewódzki Kędzierski z udziałem tego artysty. Nie będę rozważać, czy Podsiadło zachował się cynicznie, jak stwierdza ks. Klimek, i rzeczywiście chciał wypromować nową płytę ogłaszając chęć dokonania apostazji. Dobrze, że ksiądz zwrócił uwagę na taką możliwość, chociaż prawdopodobnie rzesza fanów muzyka i tak nie będzie roztrząsać jego motywów, tylko wespół z nim śpiewać będzie na Narodowym kolejne zwrotki nowego przeboju Dawida.
Katole i papugi
Powiem szczerze, że do samego Podsiadły czuję sympatię, nucę jego piosenki, ale też wydaje mi się dość poczciwym chłopakiem. Słuchając wspomnianego podcastu dowiedziałam się, że jest osobą, która zawsze robiła wszystko tak, by inni ją lubili. Chłopak próbuje być szczery, jakoś ze sobą poukładany, jednocześnie zawsze był dość podatny na wpływ innych. W dodatku artysta, a showbiznes dookoła. Wątek jego wystąpienia z Kościoła podjął Piotr Kędzierski, który sam zamierza opuścić szeregi wierzących, ale „katolickie poczucie winy” powstrzymuje go przed wejściem do kancelarii parafii, w której był chrzczony i w końcu odjeżdża bez aktu chrztu, po który przyjechał. W tej rozmowie trzech mężczyzn Dawid Podsiadło wydaje mi się najmniej agresywny w swoich wypowiedziach o Kościele i wierze katolickiej. Za to Wojewódzki jest, jak zwykle, niezawodny w tej kwestii.
Tym, co jest ciekawe w wypowiedzi wokalisty, jest stwierdzenie, że zwrotki piosenki „Post” w dużej części są „bezpośrednim cytatem tego, w jaki sposób komunikujemy się w Internecie i pod (…) płaszczem anonimowości pozwalamy sobie na obrzydliwe komentarze (…). Ja wcale nie czułem, że to są moje słowa. To są słowa, które czytam na swój temat, na temat moich kolegów i koleżanek”. Hejtu w Internecie nie brakuje i osoby publiczne przede wszystkim powinny mieć tego świadomość. Jednak kluczowe tutaj wydaje mi się słówko „anonimowość”. Utwór ma podsumowywać postępowanie ludzi, czy też – nie wiadomo do końca – instytucji Kościoła, ale czy któryś z przykrych komentarzy, jakie Dawid czyta na swój temat, był opatrzony dopiskiem: „To pisałem ja – katolik!”? Nie twierdzę, że katolicy takich rzeczy nie piszą. Piszą, mówią, myślą. I jest to przykre. Kiedy pierwszy raz usłyszałam w radio ten utwór, obruszyłam się, któż to znowu wylewa pomyje na Kościół? Po wsłuchaniu się w tekst musiałam przyznać – śpiewa też o mnie. I to też było przykre. Zwłaszcza, że ja też jestem częścią Kościoła. Oczywiście motywem do opuszczenia KK jest dla Podsiadły też pedofilia, wtrącanie się w politykę, itd., itp. Nie ma problemu z wiarą, tylko z instytucją. Nie ma problemu z wiarą, a przecież apostazja jest właśnie całkowitym porzuceniem wiary chrześcijańskiej. Do jasnej ciasnej, to nie jest wykreślenie się z listy rzucających na niedzielną tacę, tylko wyrzeczenie się wiary w Boga, Zbawcę naszego! Artysta powtarza jak papuga te same farmazony, które powtarzają zbuntowani celebryci i wkurzone szaraczki, nierozumiejący w ogóle istoty swojej (nie)wiary. Dlaczego nie rozumieją i czyja to wina? Jasne, że w dużej części ich samych. W końcu 29-cioletni facet mógłby już postarać się co nieco zakumać. Ale racja jest też w tym, że często zawodzimy jako wspólnota. Zawodzą pasterze, o których ks. Wachowiak napisał, że „nie wierzą w Eucharystię, negują Objawienie w Tradycji, ulegają duchowi tego świata. Tacy bardziej niebezpieczni niż apostaci. Ci drudzy, przynajmniej uczciwi”.
Co zrobić z apostatą?
Na fali tematu apostazji Dawida Podsiadły ukazały się jeszcze dwa głosy, które warto przybliżyć. Ks. Tomasz Kancelarczyk podzielił się na Facebooku historią spotkania po latach swojego znajomego, któremu wiele w przeszłości pomógł. Ten rzucił mu na twarz to samo zdanie powtarzane jak mantrę – że nie ma problemu z Panem Bogiem, ale z instytucją. I że odchodzi z Kościoła. Ks. Tomasz zapytał więc, co on jako część tej instytucji uczynił, co stanowi problem dla tego człowieka. I z grubej rury uświadomił znajomemu, że ma on problem z własnymi grzechami, a nie z grzechami Kościoła. Mężczyzna po kilku dniach napisał sms: „Ksiądz, zastanawiam się nad tym, co mi powiedziałeś”. Jak dobrze, że zaczął myśleć.
Drugi głos, o którym chcę wspomnieć, to głos Tomasza Samołyka. Na swoim kanale YT Samołyk w odcinku pt. „Co zrobić z Dawidem Podsiadło?” wyrywa z Angory okładkę, na której widnieje twarz wokalisty, ugniata ją, kładzie na niej suchy wiecheć i zapalając zapałkę stwierdza, że należy zrobić to, co robiono w Średniowieczu… Po czym uśmiecha się serdecznie, a na ekranie pojawia się zrzut posta pani Gabrieli, w którym prosi o przyłączenie się do trzydziestodniowej akcji - wspólnej modlitwy na Mszy św. w intencji Dawida Podsiadło i Kościoła. Youtuber oczywiście zachęca.
Podsiadło powiedział, że chciałby poprosić o apostazję, gdy będzie w rodzinnych stronach i gdy wygospodaruje na to czas. Istnieje nadzieja, że jeszcze tego czasu mu brakło, a może modlitwy wystarczy.
Małgorzata Młotek
Zdjęcie: Adam Kliczek/Memoriesstay.com
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!