TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 01:58
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Czy Igrzyska muszą być w Opolu?

Meandry czwartej władzy

Czy Igrzyska muszą być w Opolu?

Z czasów młodości pozostał mi sentyment do programu trzeciego Polskiego Radia, a zwłaszcza do Listy Przebojów Programu III. I choć przez ostatnie dziesięć lat pretensjonalność i ten specyficzny ton wyższości, który często dawało się tam wyczuć, denerwowały mnie do tego stopnia, że przestawałem się dziwić, choć sam takich zabiegów nie stosuję, że niektórzy z premedytacją o „Trójce” pisali „trujka” nie z braku podstaw ortografii, ale z przekonania, że program jest trujący, to jednak sentyment do Listy pozostał, bo nie da się wymazać lat młodości i jej fascynacji.

Wtedy człowiek był jeszcze młody i... wiadomo co ;), więc nie doszukiwał się żadnego drugiego dna, czy może lepiej powiedzieć w tym przypadku trzeciego, bo w tym programie wszystko musi być rygorystycznie związane z cyferką „3”, a więc mamy programy „na trzecim biegu”, „trzecia strona medalu” itd. Nie zastanawiałem się wówczas, dlaczego niektóre zespoły rozwinęły skrzydła w okresie stanu wojennego, ani z jakiego wojskowego zespołu przyszedł do Lady Pank wokalista. Po prostu chciało się słuchać piosenek i przebojów, a może „przebojów” i w „Trójce” to było możliwe. Chociaż muszę się pochwalić, że jak tylko pojawiły się wydane na licencji płyty „The dark side of the moon” Pink Floyd i „Love over gold” Dire Straits, to już nie potrzebowaliśmy za bardzo „Trójki”, tylko na okrągło się tych płyt słuchało u szczęśliwca, który posiadał gramofon... Ale był taki okres, kiedy marzyłem o radioodbiorniku z UKF-em tylko dla możliwości słuchania Listy. Bo jeśli nie słuchałeś Listy to w poniedziałek w szkole nie było za bardzo o czym pogadać...
W związku z tym sentymentem i wspomnieniami zdarza się, że jeśli w piątkowy wieczór jadę samochodem, przełączam radio na „Trójkę” i słucham Listy Przebojów, bo tam jakby czas się zatrzymał i ciągle co drugi tydzień jest ten sam prowadzący co 30 lat temu. I właśnie w ubiegły piątek zaintrygowało mnie podczas listy, że najwyżej notowaną nowością, bo aż na trzecim miejscu, była piosenka zespołu o wdzięcznej nazwie Dr Misio. Nie znam twórczości tej grupy, ale jej nazwa pojawiła się w przestrzeni publicznej, przynajmniej dla mnie, w związku z Festiwalem Piosenki Polskiej w Opolu, a właściwie w związku z wykonawcami, którzy albo mieli szlaban ze strony TVP na występ na najbliższym festiwalu, albo w proteście przeciwko rzekomemu szlabanowi dla innych, imprezę postanowili zbojkotować. Rzut oka w internecie pozwolił mi zorientować się, że wspomniana grupa to panowie poprzebierani w sutanny i śpiewający nierzadko o sprawach dotyczących Kościoła i księży, ale z tego, co wyczytałem, nie jest to raczej grupa ewangelizacyjna, a nawet wręcz przeciwnie. Ale widać, że ciągle jest zapotrzebowanie na tego typu publicystykę, również muzyczną, z tym że dotychczas byli raczej projektem niszowym. No ale teraz „polansowali się” trochę na tym nieszczęsnym Opolu, i proszę bardzo: najwyżej notowana nowość na kultowej Liście Przebojów Programu III Polskiego Radia. No i potwierdza się, że „Trójka” i jej słuchacze w dalszym ciągu są tą „jaśniejszą stroną świata”, której „Dobra Zmiana” jest ideowo obca.
A po co ja o tym w ogóle piszę? Bo tak sobie myślę, że może już czas się pożegnać z muzycznymi reliktami poprzedniej epoki i jej festiwalami? Publicysta Gabriel Maciejewski znakomicie je scharakteryzował: „Otóż Opole to jest festiwal lojalności. Ci, którzy tam występują są po prostu lojalni wobec władzy i swoim występem tę lojalność podkreślają. Tak było od samego początku i nikt nie miał chyba co do tego żadnych wątpliwości. Funkcje imprez muzycznych od czasów wczesnego PRL były następująca - Kołobrzeg - twardy beton, Zielona Góra - próba lojalności dla aspirującej młodzieży, która ma się wykazać rewolucyjną czujnością, Opole - odnowienie przyrzeczeń wierności wobec towarzysza I sekretarza, Sopot - nagroda za wierną służbę, czyli występ na jednej scenie z artystami zagranicznymi, Jarocin - wentyl bezpieczeństwa”.
Nic dodać, nic ująć. Może zatem poszukajmy nowych aren. Bez związku z władzą i polityką, a jedyną zasługą niech będzie prawdziwy talent.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!