TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 08:59
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Coś ty młodzieży zrobił, Kościele?

Coś ty młodzieży zrobił, Kościele?

„Młodzi katolicy coraz rzadziej chodzą do kościoła” - informuje na pierwszej stronie ukazujący się w Małopolsce „Dziennik Polski”. W każdą niedzielę na Mszy Świętej pojawia się 26 procent młodych Polaków i Polek, ale tylko dla 16 procent młodzieży religia jest ważna w życiu. Wobec niedowiarków zastrzegam – to badania nie świeckiej, niechętnej wierze sondażowni, ale efekt studiów prowadzonych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego. Wieczni optymiści i tak będą powtarzać, że na tle Europy to niezły wynik. I to oczywiście prawda. Ale czy nas to zadowala? Czy wyobrażamy sobie jak będzie wyglądała religijność jeszcze kolejnego pokolenia?

Optymistów i tak nic nie przekona. Owszem, Pan Jezus zapowiedział, że bramy piekielne Kościoła nie przemogą. Co nie oznacza, że nie będą próbować. Musimy - my jako wierni, również młodzi, ale jeszcze w większym stopniu duchowieństwo - uzmysłowić sobie, że wokół toczy się bezwzględna walka. Po pierwsze toczy się ona w naszych sercach, ale toczy się również w życiu społecznym, narodowym i globalnym. To nie jest walka o statystykę, o to, żeby liczba bierzmowanych, dzieci pierwszokomunijnych i chrzczonych „się zgadzała” (w ostateczności można wytłumaczyć spadek wykresu niżem demograficznym), ale o dusze młodych osób. O to, że Kościół już dawno stracił na swej doczesnej atrakcyjności, a dostosowywanie na siłę przekazu do zmieniających się stale warunków staje się nie tyle nieudolne, co po prostu komiczne.

Musimy ukazać atrakcyjność Kościoła w wymiarze wiecznym, ale nie uczynimy tego, dopóki nie przekonamy młodego człowieka, że pozostawanie chrześcijaninem jest po prostu… racjonalne. Wbrew obiegowej opinii młodzi ludzie nie zawsze kierują się emocjami. Niejednokrotnie obserwują świat i wyciągają wnioski. Tymczasem co otrzymujemy podczas szkolnej katechezy? Katecheza w wielu przypadkach traktowana jest, nie tylko przez uczniów, ale też przez samych katechetów, jako „luźna lekcja”, podczas której można było robić niemal wszystko. Poza, rzecz jasna, poznawaniem religii katolickiej.
Nie oszukujmy się. Katecheza jako narzędzie ewangelizacji młodego pokolenia została zmarnowana. Nie mówię tu oczywiście o katechetach odpowiedzialnie traktujących swoje powołanie oraz rzetelnie i interesująco przedstawiających prawdy wiary. Tacy powyższymi stwierdzeniami się nie oburzą, bo sami niejednokrotnie mają podobne spostrzeżenia. Kontakt z tematyką religijną przez około 12 lat edukacji mógł niekiedy, nawet wbrew wyniesionej z domu areligijności, rozbudzić pragnienie wiary. Mógł i uczynił to. Niestety w jedynie indywidualnych przypadkach.

Budźmy się z letargu. Bo już w niedługim czasie polską rzeczywistość zaleją rzesze ludzi nie tylko niewierzących, ale też niezakorzenionych w powierzchownej katolickiej tradycji typu choinka czy święcenie palemek lub pokarmów wielkanocnych. I nie będą to imigranci, ale wyrośli na polskiej ziemi postchrześcijanie.

Kajetan Rajski

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!