Bieganie i Ewangelia
Jaka modlitwa jest dobra dla za-bieganych? Czy wysiłek fizyczny pomaga zmierzyć się z prawdą o krzyżu? I dlaczego bieganie staje się nowym sposobem ewangelizacji?
Kiedyś zdawało się, że sport i religia to dwa niezazębiające się obszary. Jedni wybierali treningi, inni święcenie dnia świętego. Różnica stawała się widoczna podczas wyjazdów, gdy pierwsza grupa pochłonięta była np. zawodami i meczami, druga z kolei znalezieniem kościoła, by móc uczestniczyć w niedzielnej Mszy Świętej. Na szczęście Dobra Nowina nie trzyma się szablonów i chce być głoszona wszystkim ludziom, także tym bardzo aktywnym fizycznie.
Z ciekawą inicjatywą wyszedł w ubiegłym roku ksiądz parafii św. Aleksandra w Warszawie, organizując co sobotę w godzinach porannych kilkukilometrowe „Bieganie z Dobrą Nowiną”. Po bieganiu uczestnicy siadali przy kawie i wspólnie rozważali Ewangelię z danego dnia. Dzięki tej formie trafiła ona też do ludzi unikających na co dzień kościoła. Pomysłodawca podkreślał, że „dzisiaj nie wystarczy czekać, aż ludzie przyjdą do kościoła, bo wtedy świątynie zamienią się w muzea. Trzeba za nimi chodzić, a nawet biegać”.
Wykazać się odwagą muszą zarówno ci, którzy nie są bardzo aktywni fizycznie, jak również ci, których życie duchowe „biegnie” nieco wolniej. Do pierwszej grupy można skierować przypomnienie, że nie trzeba być sportowcem, by biegać. Tempo dostosowuje się do całej grupy, trasy liczą kilka kilometrów, a jeśli ktoś chce biec szybciej, po prostu robi co jakiś czas pętlę i wraca do ostatniego uczestnika. Drugą grupę utwierdzić należy w przekonaniu, że Kościół jako wspólnota ludzi głoszących Słowo Boga Ojca jest dynamiczną rzeczywistością, stara się wyjść naprzeciw oczekiwaniom młodszych pokoleń.
Pęd, zabieganie i ruch są już niejako wpisane w naszą codzienność, niektórzy czasem po prostu mają problem z zatrzymaniem się. I tu można wykorzystać bieganie jako czas na indywidualną modlitwę, wyrażającą się w afirmacji stworzonego świata, podziękowaniu Bogu za piękno natury, odmówieniu Różańca, którego regularność sprzyja zachowaniu miarowego oddechu, co dla biegacza jest bardzo istotne.
A co przynosi pielgrzymowanie w formie biegania? Od pewnego czasu słyszymy o pielgrzymkach biegowych, których meta najczęściej znajduje się na Jasnej Górze. Biegacze sztafetowo pokonują odcinki 5-6 kilometrowe, przekazując sobie pałeczkę w formie krzyża. Punktami zmian mogą być np. wiejskie kapliczki. Takiej pielgrzymce towarzyszy autokar, który czeka na postojach co 3 km. Pokonanie 150 km zajmuje sztafetowo tylko dwa dni, więc nawet osoby nie posiadające urlopu mogą w ciągu weekendu pielgrzymować do Częstochowy. W wymiarze duchowym to też piękny znak - potrzebna jest wspólnota, by dotrzeć do Maryi, to przecież bieg zespołowy.
Inną formę proponuje ostrowska Biegowa Droga Krzyżowa, w której grupa biegnie po zmroku i przystaje na stacjach Drogi krzyżowej, by oddać się krótkiej refleksji nad męką Pańską.
Ktoś może zastanawiać się, po co w Kościele to bieganie? Zmęczenie, czasem bolące mięśnie czy odciski na stopach, stanowią próbę zmierzenia się z prawdą o krzyżu i sobie samym. Bieganie wpływa jednocześnie na dwa aspekty - ciało i ducha, przełamuje wewnętrzne blokady i wzmacnia pod kątem duchowym.
Kinga Motyl
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!