Zakochany w domu Bożym
W sobotę, 30 listopada parafia św. Marka Ewangelisty w Rososzycy okryła się żałobą. Po uroczystości pogrzebowej odprawionej przez ks. proboszcza Pawła Guździoła, na parafialny cmentarz odprowadzono „autentycznego gospodarza” rososzyckiej świątyni, jej wieloletniego kościelnego, śp. pana Antoniego Bocianowskiego.
Pan Antoni Bocianowski urodził się 14 lutego 1919 r. w Szczypiornie, w rodzinie Stanisławy z domu Piszczorowicz i Wojciecha Bocianowskiego. Gdy pan kościelny był małym chłopcem, jego rodzice z siedmiorgiem dziećmi przeprowadzili się do Rososzycy. Właśnie w tej miejscowości pan Antoni poznał swoją pierwszą miłość - świątynię. Potem jako młody mężczyzna podjął się pełnienia funkcji kościelnego. W 1935 roku zmarła jego mama. Kiedy wybuchła II wojna światowa młody mężczyzna z innymi mieszkańcami ratował paramenty liturgiczne, przenosił do kościoła dzwony. 4 marca 1945 roku w Mikstacie pan Antoni poślubił Mariannę Jankowską. Udane i żyjące w zgodzie z Bogiem małżeństwo doczekało się dzieci: Leokadii, Barbary, Ireneusza i Mieczysława oraz 8 wnuków i 10 prawnuków. Trudne lata wojny i powojenne nie zmieniły miłości pana Antoniego do domu Bożego. Już po wojnie, pomimo pracy zawodowej, jako magazyniera w ostrowskim PKS, pan Bocianowski społecznie udzielał się jako kościelny. W 1984 roku, gdy przeszedł na emeryturę, całkowicie zaangażował się w pracę dla parafii. Podczas swojej ponad 70-letniej działalności przyjeżdżał do świątyni kilka razy dziennie, zawsze na rowerze. Na 90. urodziny dzieci sprawiły mu nowy rower. Trzeba przyznać, że czynił to systematycznie aż do 2011 roku. Pan kościelny, dopóki starczało mu sił, opiekował się też parafialnym cmentarzem. Pan Bocianowski był obecny przy udzielaniu sakramentów niemal wszystkim parafianom. W sposób szczególny opiekował się ministrantami, dla których był wzorem do naśladowania. W nocy ze środy na czwartek 28 listopada 2013 roku, 94-letni pan Antoni odszedł do domu Ojca.
W 2009 roku redaktor naczelny „Opiekuna” zamieścił w swym artykule jedną z wielu krążących o panu Antonim anegdot. „Ktoś przychodzi na cmentarz z panem kościelnym, który pełni również funkcję grabarza i prosi o jedną z najładniej położonych kwater cmentarnych. Na co pan kościelny odpowiada: „Panie, a gdzie ja Proboszcza pochowam?” Ks. Proboszcz miał wtedy 68 lat. Pan kościelny 90”. Rok później pan Bocianowski rzeczywiście pochował Proboszcza i wybrał dla niego piękną kwaterę na cmentarzu. Natomiast na wszystkich zasłużonych dla parafii mieszkańców Rososzycy, którym kościelny obiecał „dobre miejsca”, padł blady strach.
A oto inne wspomnienie związane z panem Antonim. Jest Wielki Piątek 2012 roku Ks. Paweł przenosi Jezusa do ciemnicy. Otwiera kluczem drzwiczki i… nic. Proboszcz wysyła więc ministranta do kościelnego, sądząc, że pomylił klucz. Wtem słychać kroczki, następnie wyłania się pan Antoni i mówi na głos: „Co się nie otwiera?!” W tym momencie drzwi ciemnicy otwarły się na oścież. Po uroczystości obecni w kościele parafianie z uśmiechem mówili: „Naszego drogiego Pana Antoniego to nawet Pan Jezus natychmiast słucha”.
Mirosława Kois
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!