Tylko miłość zwycięży zło
W czwartek, 4 grudnia w kościele ojców jezuitów gościł arcybiskup Kościoła syryjskokatolickiego Jacques Mourad. Spotkanie rozpoczęła Msza św., której przewodniczył o. Zygmunt Kwiatkowski SJ. Ks. arcybiskup Mourad koncelebrował Mszę św. i wygłosił homilię w języku aramejskim. Kapłani słowa konsekracji wypowiedzieli także w języku aramejskim, języku, którym posługiwał się Pan Jezus i Apostołowie.
W homilii abp Jacques Mourad opowiedział o miejscu, z którego pochodzi i wyraził radość z faktu, że mógł przyjechać do Polski, kraju, który jest mu bliski. – Pochodzę z tego regionu świata, gdzie miało początek chrześcijaństwo, a obecnie chrześcijanie stanowią we wszystkich tych krajach małą społeczność. Większość to muzułmanie i tą rzeczywistość my przyjmujemy – powiedział duchowny podkreślając jednocześnie, że nas katolików powinna cechować ewangeliczna miłość do muzułmanów, których jest ponad miliard. – Trzeba przyjąć tę prawdę, że oni są ważni, są na tym świecie i nie traktować ich jak wrogów, ale podjąć się tej ewangelicznej miłości. Ta miłość nie jest bez sensu, to miłość, która przekłada się na dialog, żeby temu światu dać pokój – akcentował arcybiskup Jacques Mourad, który 18 października, w Watykanie otrzymał nagrodę Premio San Giovanni Paolo II za świadectwo i działalność na rzecz pokoju. Bo jak zaznaczył w swoim słowie, ważne jest, żeby zdawać sobie sprawę, że oni są ludźmi wierzącymi, owszem w inny sposób się modlą, ale są ludźmi, którzy wierzą w Boga i jeśli chcemy prowadzić dialog z nimi to mamy szansę prowadzić go na poziomie ludzi wierzących. – Tylko w ten sposób możemy dotrzeć do nich z tym zasadniczym orędziem chrześcijaństwa, tą prawdą o pokoju, który daje Chrystus – stwierdził abp Mourad.Słowa homilii, jak i wygłoszonego świadectwa arcybiskupa, tłumaczył o. Kwiatkowski, znający języki aramejski i arabskie, gdyż 40 lat posługiwał na misjach na Bliskim Wschodzie. Po Mszy św. arcybiskup Mourad wygłosił świadectwo, w którym przybliżył swoją drogę do kapłaństwa, opowiedział o trudnej sytuacji mieszkańców tamtych terenów, a także opowiedział o swoim doświadczeniu kiedy był więziony przez dżihadystów. Terroryści żądali od niego wyrzeczenia się wiary i nawet zainscenizowali jego egzekucję. - Wiem, że to dziwne co mówię, ale mimo strasznych warunków i ciągłego straszenia śmiercią miałem w sercu pokój – mówił arcybiskup dodając, że temu, który mu groził patrzył prosto w oczy i czuł wtedy jedynie politowanie.
– Jego spojrzenie obok wrogości zdradzało także to, że było mu ciężko z tym, co robi. A ja patrzyłem mu w oczy i mówiłem: „Nie potępiam ciebie”. Cały czas, a przynajmniej w momencie kiedy byłem wzburzony, odmawiałem Różaniec, a ubikację, w której byłem więziony, nazywałem celą modlitwy – zaznaczył kapłan.
– Wola Boża okazała się silniejsza zarówno w stosunku do moich oprawców, jak i wobec mnie, bo za każdym razem kiedy jeden z terrorystów przychodził z nożem i mówił, że jeśli nie rezygnuję ze swojej wiary katolickiej i nie przyjmę ich, to poderżną mi gardło. To się nigdy nie stało – podkreślił arcybiskup Mourad. Dalej kapłan przywołał dzień, w którym do tej celi przyszedł mężczyzna ubrany na czarno i z maskowaną twarzą oraz trzema innymi uzbrojonymi w karabiny. – Powiedział mi wtedy, bym to moje uwięzienie przyjął jako ćwiczenia duchowe, jako rekolekcje. I o dziwo to nie była prowokacja, on to mówił z przekonaniem. A jak się okazało, mężczyzna ten był najwyższym dowódcą ISIS – wspominał arcybiskup, którego po tych trzech miesiącach przewieziono do miejsca, gdzie przebywali jego parafianie, którzy uciekli przed prześladowcami.
Jak wspominał arcybiskup Mourad wraz ze swoimi wiernymi przebywali w piwnicy drżąc o życie, gdyż codziennie były zrzucane bomby. – Po 25 dniach spędzonych w tej piwnicy przybył do nas wysokiej rangi dowódca z Mosul i powiedział, że decyzją księcia, przełożonego wszystkich muzułmanów państwa Kalifatu, zostaje nam darowane życie i możemy wrócić do siebie, argumentując tym, że ludzie oparli się pokusie żeby zabijać – zauważył kapłan dodając, że on sam korzystając z pomocy muzułmanina uciekł do miasteczka i to w biały dzień.
– Osobiście uważam, że wszystko co się wydarzyło było wielkim cudem, czuliśmy obecność Bożą. Aktualnie nie wiemy o losie 100 tys. osób, które zostały porwane podczas zawieruchy wojennej – zakończył arcybiskup Mourad.
Organizatorem spotkania była Wspólnota Życia Chrześcijańskiego funkcjonująca przy kościele ojców jezuitów w Kaliszu, która od 2014 r. organizuje systematycznie wsparcie dla prześladowanych chrześcijan w Syrii i ściśle współpracuje z Pomocą Kościołowi w Potrzebie, a na rzecz Syrii zorganizowała już osiem koncertów i wiele wystaw.
Arleta Wencwel-Plata
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!