To, co się kocha nie jest ciężarem,
a ja kocham Kościół
Ks. Andrzej Antoni Klimek: Księże Biskupie, ostatnie pytanie będzie z kategorii ciężkich, a konkretnie chodzi o ciężar historii. Diecezje mają wielu biskupów, ale w annałach zapisuje się zazwyczaj tylko ten pierwszy, twórca diecezji. Jak Ksiądz Biskup odczuwa na swoich barkach ten ciężar historii?
Ksiądz biskup Stanisław: Muszę powiedzieć, że z perspektywy tych lat odczuwam wielką satysfakcję, że dane mi było to zadanie otrzymać, bo to zadanie otrzymałem od Stolicy Apostolskiej. Czuję wyraźnie, że Pan Bóg się mną posługiwał. Dawał mi siły, zdrowie i przede wszystkim wspaniałych ludzi. Przecież można było powiedzieć: nikogo nie znam. Jak oni mnie przyjmą, jaka będzie z nimi współpraca? Pamiętam pierwsze spotkania z kapłanami, one zaskoczyły nas wszystkich. Kształciliśmy się w naszych diecezjach macierzystych, tam byliśmy formowani, tam kształtowało się nasze kapłaństwo, ale te spotkania, które były bardzo ważne w budowaniu diecezji, miały naprawdę wysoki poziom. Dlaczego? Uważam, że dlatego, bo prowadził nas Duch Święty. Nie znaliśmy się, ale jeśli jakiś temat był proponowany, to księża z różnych części diecezji starali się jak najlepiej zaprezentować, nie było tam uwag nie na miejscu, niepotrzebnej polemiki, tylko każdy wnosił coś pozytywnego. I takich spotkań kapłańskich ja nigdy wcześniej nie widziałem. Tak powoli scalaliśmy się i budowaliśmy. Nie czuję takiego ciężaru, żebym musiał to podkreślać, ale też nieraz sporo mnie to kosztowało. Jednak czuję się w miarę dobrze i cieszę się! Słuchajcie, przecież to jest coś pięknego, jak się widzi dzisiaj te tłumy ludzi, które Matka Boża gromadzi. Przyszła do naszej diecezji w tym 19. roku jej istnienia i tych ludzi mobilizuje. Takiego wyznania wiary jeszcze w diecezji nie było. My wszyscy się tym budujemy. A ja jako Biskup mam z tego wielką radość. Mówię: Matko Najświętsza jesteś wspaniała i teraz tu przyszłaś. To jest coś niezwykłego. A Misje Miłosierdzia Bożego?! One się jeszcze odbywają. Całe kilometry z Panem Jezusem, zmobilizowani ludzie. To jest wspaniałe.
Jest trud, gdy coś trzeba podjąć i człowiek nie wie na początku, jak to zrobić, kto ma to zrobić i z pomocą jakich środków. Ale potem to wszystko zaczyna się klarować i powoli znajdują się też ludzie, którzy pomagają, którzy doradzają i jest radość. Tak zawsze było. Dlatego ja nie czuję specjalnie ciężaru, a wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę. To co się kocha nie jest ciężarem. Ja kocham Kościół.
rozmawiali ks. Leszek Szkopek
i ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!