SYMPOZJUM O EUCHARYSTII CZ. I
Jam jest Chleb życia
Podobnie jak miłość, Eucharystia jest niemożliwa do ogarnięcia, niemniej na różne sposoby, za pomocą refleksji naukowych i głębokiej kontemplacji duchowej, próbujemy wnikać w nią i zmieniać naszą mentalność na coraz bardziej eucharystyczną.
Truizmem będzie stwierdzenie, że nie można było inaczej rozpocząć sympozjum o Eucharystii, jak od sprawowania właśnie tego najcenniejszego sakramentu. Miało to miejsce w kaplicy seminaryjnej, a modlitwie przewodniczył ks. bp Łukasz Buzun w otoczeniu kapłanów, prelegentów i świeckich szafarzy Komunii Świętej, którzy tłumnie przybyli na to spotkanie, osób konsekrowanych i innych zgromadzonych. Ksiądz Biskup zaznaczył w homilii, że Eucharystia jest tak wielką rzeczywistością, iż należy podejść do niej z pokorą, a także przyjąć zaproszenie do przeżywania naszego życia zgodnie z logiką eucharystyczną, jako dar dla Boga i dla ludzi. Uczestnictwo we Mszy Świętej ma rodzić w nas współdziałanie z łaską Chrystusa.
Sakrament Eucharystii i sakrament pokuty
Podczas sympozjum, którego organizatorem był ks. prof. dr hab. Dariusz Kwiatkowski, wysłuchaliśmy aż 9 konferencji, jednak w tym opracowaniu zapoznamy się jedynie z pierwszymi trzema. Jako pierwszy zaprezentował swoją konferencję ks prof. Czesław Krakowiak z Lublina, który przedstawił aspekty prawne dwóch sakramentów, które bardzo się ze sobą łączą, zarówno w życiu każdego chrześcijanina, jak i całego Kościoła: Eucharystii i spowiedzi. Prelegent przypomniał, że niedzielna i świąteczna Eucharystia w parafii ma na celu duchowe dobro wiernych, a nie wykazanie się gorliwością przez duszpasterzy. I dlatego czasami nadmierna liczba Mszy Świętych może być szkodliwa. Najważniejszą zasadą jest czynny udział we wspólnej akcji liturgicznej i duchowe dobro wiernych należy rozumieć także w szerszym kontekście dostępu do bogactwa formuł mszalnych, chodzi o to, aby nie używać zawsze tych samych, często najkrótszych formuł. Kapłani powinni starać się sprawować Mszę Świętą coraz piękniej i coraz pobożniej. Sprawowanie Mszy Świętej musi być zawsze zgodne z zamysłem Bożym i zamysłem Kościoła, a nie z pomysłami indywidualnego duszpasterza, bo wierni mają prawo do liturgii Kościoła.
W celebrowaniu Eucharystii należy dbać również o duchowe dobro kapłanów, nie powinni oni być zbyt przemęczeni, bo w taki sposób ucierpiałaby jakość celebracji. Kapłan jest żywą osobą, żywym narzędziem przedłużającym obecność Chrystusa i Jego działanie w Kościele i to powinno rzutować na sposób celebracji.
W drugiej części konferencji ks. Krakowiak mówił o sakramencie pokuty i przypomniał, że bez względu na to, czy chodzi o grzechy ciężkie czy lekkie, jest on zawsze spotkaniem z Bogiem miłosiernym i należy traktować go bardzo poważnie. Ale również we Mszy Świętej są liczne elementy, które mają walor odpuszczenia grzechów powszednich. Chodzi o akt pokuty na początku, śpiew „Chwała”, liturgię słowa i słowa konsekracji, modlitwę „Ojcze nasz”, prośbę o pokój i znak pokoju, śpiew Baranku Boży i wreszcie słowa „Panie nie jestem godzien”.
Prelegent nawiązał jeszcze do spowiadania w czasie Mszy Świętej, które uznał za powszechny problem w Polsce i raczej bez szans na rozwiązanie. Jednakże inaczej należy traktować spowiadanie się podczas Mszy w niedzielę i święta, kiedy wierny ma OBOWIĄZEK uczestnictwa w Mszy Świętej - wtedy nie powinno się spowiadać, natomiast ta praktyka jest dopuszczalna w dni powszednie.
Wiatyk - ostatnia Eucharystia
Kolejny prelegent, ks prof. Krzysztof Konecki z Włocławka, podjął temat Wiatyku, czyli ostatniej Komunii Świętej, pokarmu na drogę do wieczności. Jest ona trochę podobna do Pierwszej Komunii Świętej, ponieważ obie mają szczególną oprawę i zamykają niczym klamra eucharystyczne życie człowieka. Wiatyk jest przyjmowany przez chrześcijanina w najważniejszym i najpiękniejszym momencie jego życia. Jest przysposobieniem na drogę do wieczności i ostatnim sakramentem.
Przytaczając rys historyczny Wiatyku Prelegent wyjaśnił, że samo słowo „wiatyk” wywodzi się od łacińskiego słowa „via”, które oznacza drogę. Pierwsi chrześcijanie rozumieli śmierć jako podroż. Komunia na drogę była więc właściwym sakramentem dla umierającego, podczas gdy sakrament namaszczenia był sakramentem dla chorych, którzy mieli wyzdrowieć z Bożą pomocą, to było jasno rozróżniane. Przez wieki sakrament Wiatyku był obowiązkowy. Starano się kłaść Chleb na język w momencie agonii, jednak z czasem, wraz z pogłębianiem się świadomości i wiedzy, obrzęd stał się bardziej spokojny. Zdarzało się, że wierni w pobliżu śmierci zabierali ze sobą Wiatyk do domu, aby przyjąć go w momencie śmierci. Przez tysiąc lat praktyka dostarczania Wiatyku przez świeckich była bardzo żywotna. Również w podróż zabierano Eucharystię, gdyż podróżowanie było niebezpieczne. Choć naturalnym było przyjmowanie Wiatyku w łóżku w domu, zdarzały się przypadki przynoszenia do kościoła chorych księży biskupów czy opatów. Praktyka ta nie rozciągnęła się na świeckich. Właśnie konieczność Wiatyku była główną przyczyną konserwowania Eucharystii w tabernakulum, czyli nie chodziło o adorację, ale o Komunię dla umierających. Przenoszenie Wiatyku do chorych nabierało coraz bardziej uroczystego, procesyjnego charakteru. Księża mieli obowiązek wyszukiwania chorych w agonii, aby zanieść im Wiatyk.
W drugiej części Prelegent wyjaśnił główne założenia teologiczne: przez przyjęcie Wiatyku umierający wierny pogłębia swoją świadomość życia i śmierci. Każdy wierny jest zobowiązany do przyjęcia Wiatyku w obliczu śmierci. Chrystus ofiarował się jako Chleb na całe ludzkie życie, również na jego koniec. Szczególnie jest więc zaczątkiem życia wiecznego przyjęty tuż przed śmiercią.
Udzielanie osobom chorym sakramentu namaszczenia nie jest bezpośrednim przygotowaniem do śmierci: jest nim przyjęcie Wiatyku. Piękno Wiatyku polega na tym, że nie umieramy sami, umieramy wraz z Nim, On zabiera nam doczesne życie, a daje życie wieczne.
Wiatyk, jak wyraził się Prelegent - jest konsekracją śmierci. Chrześcijanin, podobnie jak Chrystus, nie boi się śmierci, ale ją akceptuje, a nawet jej pragnie. W momencie umierania, przez Wiatyk, chrześcijanin wypełnia decyzje podjęte w chrzcie świętym.
Sakrament jedności
Trzeci z kolei wykład miał tytuł: „Eucharystia sakramentem jedności” i został przedstawiony przez ks prof. Wojciecha Hanca z Włocławka. Prelegent skupił się przede wszystkim na dialogach różnych wyznań chrześcijańskich (Kościół katolicki rozmawia z prawosławnymi, luteranami, anglikanami i Kościołami ewangelikalnymi) w temacie rozumienia i przeżywania Eucharystii. Co do jednego jest zgoda - Eucharystia jest płaszczyzną i drogą do szukania jedności w wielości różnych wyznań. Wszyscy są zgodni, że Chrystus nadał nowego znaczenia łamaniu chleba i przyjmowania wina z kielicha, które miały miejsce podczas Ostatniej Wieczerzy. Wszyscy też uznają Eucharystię za centralną celebrację w życiu poszczególnych Kościołów. Jest jednak wiele różnic, jak choćby to, czy Jezus jest obecny realnie, czy symbolicznie, sposób jej przyjmowania, prawo do jej przewodniczenia. Wspólne ustalenia nie są liczne, ale są prowadzone w kierunku eucharystycznej rzeczywistości jako sakramentu stanowiącego według św. Augustyna „znak jedności i węzeł miłości”. Prelegent przytoczył najważniejsze z nich przyjęte podczas spotkań ekumenicznych, m.in. w Monachium, czy Windsorze.
Na zakończenie pierwszej części zabrał głos pasterz kaliski Edward Janiak, który nawiązując do pierwszej konferencji przypomniał obowiązujące zasady, co do ilości odprawianych Mszy św. i zachęcił do ich przestrzegania, a także do pomagania sobie nawzajem, aby wierni mieli dostęp do Eucharystii, a kapłani nie musieli uciekać się do przekraczania norm. Przypomniał również kilka sytuacji z własnego życia, które spointowały tematykę poruszaną w tej części sympozjum. Do kolejnych konferencji powrócimy w następnych numerach „Opiekuna”.
Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!