Siostry od św. Elżbiety
Na jubileusz Siostra Dyrektor zaprosiła przyjaciół ośrodka i zgromadzenia
W Ostrowie Wielkopolskim wielu mieszkańców miasta wie, że przy ulicy Gimnazjalnej 13, tuż obok I Liceum Ogólnokształcącego, mają swój dom siostry elżbietanki. Są tu od 130 lat, a od 60 prowadzą ośrodek dla dzieci specjalnej troski, który ostatnio wypiękniał po remoncie. Najmłodszym „dzieckiem” sióstr jest przedszkole.
W czerwcowe przedpołudnie częściej niż zwykle otwierały się drzwi wejściowe ośrodka sióstr św. Elżbiety. Oprócz stałych mieszkańców wchodzili tam ludzie dobrego serca, jak mówią siostry – nasi przyjaciele, którzy pomogli w pracach remontowych niedawno zakończonych w ośrodku. Tego dnia w czasie Mszy św. w kaplicy ośrodka dziękowano im, ale przede wszystkim Bogu za to, co powstało w ciągu 130 lat istnienia domu. Ks. prałat Tomasz Ilski, proboszcz parafii pw. św. Stanisława Bpa poświęcił też nowe przedszkole.
Bogu i ludziom
Dom przy ulicy Gimnazjalnej elżbietanki otrzymały od hrabiego Edmunda Radziwiłła w 1882 roku. - Dom najpierw był poświęcony dzieciom sierocym. Następnie w 1952 roku zabrano nam dzieci sieroce zdrowe, a otrzymaliśmy dzieci specjalnej troski. Za to też Bogu niech będą dzięki. I przez 60 lat opiekujemy się nimi – opowiada siostra Benwenuta Jankiewicz, od 14 lat dyrektor Specjalnego Ośrodka Wychowawczego. Siostry jak mogły zawsze dbały o dom. - W czasie ostatniego remontu wymieniłyśmy wszystkie dachy i okna. Wewnątrz ośrodka zostały wyremontowane pomieszczenia. Cała kanalizacja została wymieniona. Położono kostkę na całym podwórzu. Tam są boiska do piłki nożnej, siatkówki i koszykówki. Największą inwestycją była termomodernizacja, zainstalowanie pompy cieplnej i windy. Teraz chcemy za to Bogu podziękować i ludziom, którzy nam pomogli. W czasie Mszy Świętej będziemy się za nich modlić, by Bóg im wynagrodził dobre serce i to, że znaleźli czas, pieniądze i pomogli. W termomodernizację wielki wkład miał poprzedni starosta Włodzimierz Jędrzejak i wydział unijnych środków, który napisał nam projekt i otrzymaliśmy pieniądze, i można było wiele zrobić – wyjaśnia Siostra Dyrektor.
W wyremontowanym Specjalnym Ośrodku Wychowawczym mieszka obecnie 65 wychowanków. Kiedyś było ich 80 albo więcej. To placówka przeznaczona dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie w stopniu lekkim i umiarkowanym. Tu mogą mieszkać od 7 do 26 roku życia, czyli aż do skończenia szkoły. Choć to ośrodek katolicki, jest dostępny dla dzieci niezależnie od wyznania. Dom przygotowuje wychowanków, w miarę ich możliwości, do samodzielnego życia, pomaga w integracji ze środowiskiem oraz stwarza im jak najlepsze warunki do osiągnięcia celów dydaktyczno-wychowawczych i rewalidacyjnych. W ośrodku działają koła zainteresowań: plastyczne, wikliniarskie, stolarskie, sportowe, komputerowe i teatralno-muzyczne. I jeszcze jedno, chyba najważniejsze. Idąc za wzorem patrona ośrodka św. Józefa siostry, pracownicy świeccy i ich wychowankowie starają się, by tworzyć w ośrodku rodzinną atmosferę.
Włodzimira w przedszkolu
Przy okazji jubileuszów ostrowskich elżbietanek zrodziło się ich nowe „dziecko”, czyli przedszkole. - Jest otwarte dla dzieci 3 i 4-letnich, które nie dostały się do przedszkola. Otrzymało imię naszej współsiostry, kandydatki na ołtarze. To ostrowianka s. Włodzimira Wojtczak. O tej siostrze w czasie Mszy św. powie słowo brat Marek, który wspólnie z naszymi siostrami zajmuje się zbieraniem materiałów o niej – mówiła s. Benwenuta. Dla wielu elżbietanek s. Włodzimira stała się przykładem oddania Jezusowi, choć podejrzewam, że wielu ostrowian w kaplicy ośrodka usłyszało o niej po raz pierwszy, więc teraz trochę o niej, o Czesi, bo takie imię otrzymała na chrzcie w kościele w Lewkowie. Urodziła się 20 lutego 1909 roku we Franklinowie. Została ostrowianką, kiedy państwo Wojtczakowie przeprowadzili się do tego miasta. Czesia sporo czasu poświęcała na czytanie i modlitwę. Chętnie angażowała się w działalność społeczno-charytatywną. Po maturze dojrzało w niej powołanie zakonne. Chciała wstąpić do Karmelu, ale ostatecznie wybrała Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety. Prawdopodobnie zrobiła tak ze względu na wielkie przywiązanie matki do Czesi. Postulat rozpoczęła w 1930 roku w Poznaniu. W drodze wyjątku mogła zostać matką chrzestną swojego siostrzeńca, który później został księdzem. Rozpoczynając nowicjat z habitem przyjęła imię Maria Włodzimira. Po złożeniu profesji zakonnej zaczęła pracować w ochronce dla dzieci z rodzin bezrobotnych, w jednej z najtrudniejszych dzielnic. Tuż przed wybuchem II wojny światowej złożyła śluby wieczyste. Już wtedy pojawiły się pierwsze symptomy gruźlicy. Na usilne prośby matki na czas wojny została wysłana do domu w Ostrowie, Kiedy tylko mogła przychodziła na ulicę Gimnazjalną, by pomagać w pracy elżbietankom i uczestniczyć w modlitwach. Niestety na skutek donosu władze okupacyjne nakazały jej opuszczenie domu rodzinnego. Zamieszkała w separatce w przytułku przy ulicy Partyzanckiej. Wtedy zaczęła pisać dla matki „Pamiętnik”. Ze spokojem znosiła chorobę i osamotnienie. Wiadomo, że przewidziała swoją śmierć. Już w dniu swoich pierwszych ślubów napisała: „Daj Jezu, abym mogła umrzeć jak Ty – zapomniana i wzgardzona”. Chciała upodobnić się do Chrystusa. Zmarła w dniu swoich urodzin w 1943 roku. Pochowano ją na cmentarzu przy ulicy Limanowskiego w kwaterze elżbietanek.
Teraz spogląda z portretu na wchodzących do nowego przedszkola sióstr elżbietanek. Czeka na kolejne osoby, którym będzie pomagać, teraz już z nieba, razem z elżbietankami na znanej jej dobrze ulicy Gimnazjalnej.
Tekst i foto Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!