Orszak ulicami miasta
Kalisz. W czwartek, 31 października, w wigilię uroczystości Wszystkich Świętych odbył się Marsz Wszystkich Świętych.
Zorganizowany po raz drugi marsz swój początek miał przy kościele pw. św. Józefa i św. Piotra z Alkantary na kaliskiej Rogatce, skąd zgromadzeni przemaszerowali jedną z głównych ulic miasta do Narodowego Sanktuarium św. Józefa. Dzięki współpracy z władzami miasta i policji można było spokojnie przejść jezdnią. Został nawet zmieniony rozkład jazdy miejskich autobusów i wstrzymany ruch. W orszaku szło ok. 360 osób: dzieci i ich rodzice, co ucieszyło organizatorów.
Dzieci przebrane za swoich ulubionych świętych czy też swoich patronów szły śpiewając, że każdy może być świętym, jeśli tylko zechce, bo przyjaciel
Jezus poprowadzi, bo wie gdzie. Do śpiewu i okrzyków radości zagrzewał prowadzący korowód ks. Mateusz Klaczyński, wikariusz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Kaliszu. Celem wydarzenia było zwrócenie uwagi na postaci świętych i błogosławionych, których życie i czyny są przykładem do naśladowania w życiu codziennym. Wśród idących w orszaku najwięcej było aniołków, Najświętszych Panienek, było też kilku św. Józefów, ale i wielu innych świętych, jak np. św. Wojciech, św. Jerzy, św. Filip z Neri bł. Laura Vicuña, czy bł. Karlo Acutis. A także i błogosławione Siostry z Nowogródka i oczywiście patronka szkoły sióstr nazaretanek, bł. Franciszka Siedliska, z czego ucieszyła się s. Maksymiliana Dojcz CSFN, dyrektor szkoły. Poza dziećmi także i rodzice wcielili się w rolę świętych, był np. Mojżesz. Niektórzy pytali ks. Mateusza za kogo się przebrał żartując, czy czasem nie za filmowego ojca Mateusza, ale on odpowiadał, że ten Mateusz świętym nie był. Warto zauważyć, że w korowodzie niesione były także relikwie świętych i błogosławionych oraz mnóstwo ich wizerunków.
Po przejściu do Narodowego Sanktuarium św. Józefa uczestnicy orszaku z racji, że był to ostatni dzień października, dzień wspólnego odmawiania wspólnie Różańca w kościele, klęcząc przed Najświętszym Sakramentem odmówili jego dziesiątkę, rozważając tajemnicę światła, tajemnicę głoszenia królestwa Bożego i wzywania do nawrócenia.
Na zakończenie wszyscy uczestnicy stanęli do wspólnego zdjęcia, którego zrobienie było nie lada wyzwaniem. A przy wyjściu ze świątyni na każdego czekały słodycze. Wieczorny orszak świętych był światłością w przeciwieństwie do tego, co proponuje dzisiejszy świat szczególnie w tym okresie.
Arleta Wencwel-Plata
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!