Wy dajcie im jeść
Było to nad Jeziorem Galilejskim, tak przynajmniej zaznacza św. Jan, a na pewno w miejscu na osobności, jak podają pozostali ewangeliści. W odróżnieniu od dzisiejszych czasów, gdzie ksiądz musi się „streszczać” z homilią, aby się nie narazić na zarzuty swoich słuchaczy, dwa tysiące lat temu ludzie bardzo długo potrafili trwać przy Jezusie wsłuchując się w Jego słowa. Ale w końcu poczuli zmęczenie i głód.
Do najbliższych zamieszkałych miejsc, w których można było znaleźć coś do jedzenia było daleko, ludzi były tysiące, a chleba zatrważająco mało. Warto podkreślić, że to sam Jezus dostrzega tę trudność i jest Mu przykro, że ci ludzie nie mają możliwości spożycia jakiekolwiek posiłku. I właśnie dlatego zwraca się do swoich najbliższych współpracowników i przyjaciół, czyli do Apostołów. Apostołowie, podobnie jak my dzisiaj w sytuacjach, kiedy wymaga się od nas czegoś, co wydaje się przekraczać nasze siły, popadają w konsternację. My mamy ich nakarmić? Te tysiące ludzi? Przecież nasze środki są absolutnie niewystarczające. 200 denarów nie wystarczyłoby aby zakupić chleba dla wszystkich... Ale przecież na pewno macie tutaj jakiś pokarm – sugeruje Jezus. Mają. Pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby. A te chleby w czasach Jezusa to nie były bochny, jakie również dzisiaj widzi się, niestety, coraz rzadziej. To były właściwie chlebki, bo dorosły mężczyzna potrafił spożyć trzy takie chleby podczas jednego posiłku. A ludzi tysiące. Widzę tych Apostołów, jak kręcą głowami z niedowierzaniem, a niektórzy pewnie, jak to w życiu bywa, z ironią. Jednakże Jezus mówiąc: „Wy dajcie im jeść” doskonale wie, że owo niewiele będące w posiadaniu Apostołów w połączeniu z Jego błogosławieństwem wystarczy dla wszystkich i jeszcze zostanie. Niewiele, a często niemal nic, które posiadamy, w zjednoczeniu z Bożym błogosławieństwem staje się obfitością, a nawet nadmiarem, którym można się dzielić.
Zawsze mnie intryguje, dlaczego Jezus, który mógł w swojej wszechmocy uczynić cud absolutny i stworzyć górę chleba, ot tak, jednym skinieniem ręki albo jednym słowem, zechciał się posłużyć tym, co Apostołowie mieli, jakkolwiek było to prawie nic. Podobnie jak intryguje mnie, dlaczego Jezus, który mógł przez Ducha Świętego komunikować się z każdym człowiekiem bez pośredników, zdecydował się jednak najpierw na Apostołów i po dzień dzisiejszy nie przestaje wybierać kolejnych ich następców, aby korzystając z tego „niewiele” albo prawie „niczego” będących w ich posiadaniu, w oparciu o Boże błogosławieństwo i kapłańskie namaszczenie, rozdawali bogactwa Bożej łaski. A już najbardziej intryguje mnie, dlaczego wybrał między innymi również mnie.
Myślę, że takie samo oczarowanie i zdumienie, i radość, i jakiś lęk, mimo wszystko, jest udziałem tych siedmiu młodych ludzi posłanych na niwę Pańską w naszej diecezji. To kolejny zastęp apostołów, który będzie się starał, aby nikomu nie zabrakło Chleba. Bóg posłuży się ich talentami, zdolnościami i siłami, ale przede wszystkim umocni ich swoim błogosławieństwem, bo to od Niego przede wszystkim, a nie od siebie, będą rozdawali.
Któż z nas nie lubi zapachu prawdziwego chleba? Któż z nas nie pamięta słów: „Panie dobry, jak chleb”? Właśnie dlatego tegoroczne „wprowadzenie” naszych neoprezbiterów w diecezję postanowiliśmy ubrać w taki kontekst i korzystam teraz z okazji, aby podziękować właścicielom i pracownikom piekarni w Słupi pod Kępnem za gościnne przyjęcie. Nasi neoprezbiterzy zasilają szeregi kapłanów, którzy przede wszystkim mają ludziom rozdawać dobrego Boga, dobrego jak Chleb. I choć wiele oczekiwań i wyzwań przed nimi stanie, bo będą od nich chcieli, aby byli psychologami, psychterapeutami, piłkarzami, tour operatorami, wyrozumiałymi dla starszych i chorych, pełnymi energii do młodych, tolerancyjnymi dla niewierzących, wszystkim dla wszystkich, żeby się wyzbyli własnych pragnień i marzeń, a jeszcze wiele innych wymagań, to jednak przede wszystkim mają rozdawać dobrego Boga. I prowadzić ludzi do zbawienia przez słowo i przykład. Tylko tyle i aż tyle. Wiele razy będą myśleć, że nie dadzą rady, że nie mają prawie nic. Będą kręcić z niedowierzaniem, a może i z rezygnacją głowami. A Jezus znowu powie im, jak niegdyś: „Wy dajcie im jeść”.
ks. Andrzej Antoni Klimek
PYTANIA DO KSIĘŻY NEOPREZBITERÓW
- Tytuł pracy magisterskiej i kierunek studiów.
- Hasło na obrazku prymicyjnym i wyjaśnienie tego wyboru.
- Kto najbardziej pomógł Panu Bogu w odkrywaniu i pielęgnowaniu Twojego powołania?
- W ciągu Twojego życia Kościół ma już trzeciego następcę św. Piotra. Jak w kilku zdaniach określiłbyś wpływ na Twoją formację bł. Jana Pawła II, Benedykta XVI i wreszcie Franciszka, podczas którego pontyfikatu zostałeś wyświęcony?
- Trwamy w Roku Wiary, podziel się z nami, czym jest dla Ciebie wiara?
- Jakiej biedy i jakiego głodu jest najwięcej w dzisiejszym świecie i jak, jako kapłan, będziesz się starał temu zaradzić?
- Czy nie obawiasz się trudnej atmosfery wokół Kościoła, a zwłaszcza wokół księży, których wielu ludzi całkiem otwarcie nie chce widzieć na świeczniku, ale na księżycu albo w jeszcze gorszym, odizolowanym miejscu?
- Na jakim polu duszpasterskiej posługi czujesz się najpewniej?
- Co pomaga ci w o dpoczynku, co Cię relaksuje, jakie pasje będziesz rozwijał w kapłańskim życiu, a z jakich, być może, będziesz musiał zrezygnować?
- Pytanie (do wyboru) z zakresu problemów współczesnego Kościoła lub kapłańskiego życia
ks. Daniel Kalis ur. 16.06.1988
syn Teresy i Jana, parafia pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Grębaninie
- „Prezbiter głosicielem słowa Bożego i szafarzem sakramentów. Analiza teologiczno-liturgiczna obrzędów święceń prezbiterów z Pontyfikału rzymskiego z roku 1999”.
- „Boże, pamiętałeś o mnie i nie opuściłeś tych, którzy Cię kochają”. To słowa proroka Daniela, który został przez Babilończyków wrzucony do jaskini lwów na pożarcie. Śmierć miała być karą za mężne stawanie w obronie wiary w żywego Boga. Daniel bowiem nie ugiął się pod naciskami, aby oddać pokłon bożkom. Sam Bóg przyszedł z pomocą Danielowi ratując go od śmierci. To wydarzenie sprawia, że sam król nawraca się do Boga. Z kilku powodów wybrałem to zdanie. Po pierwsze jestem przekonany, że Bóg wielokrotnie ratował mnie z różnych sytuacji, także śmierci, zwłaszcza tej duchowej. Po drugie wiara proroka Daniela szczególnie teraz, kiedy w Kościele przeżywamy Rok Wiary, jest dla mnie przykładem do naśladowania. Po trzecie postawa tego proroka wobec obrony wiary jest dla mnie wezwaniem, szczególnie dziś, aby bronić chrześcijańskich wartości i wiary. We wszystko to musi być wpleciona miłość, bo Bóg nigdy nie opuszcza tych, którzy Go kochają. Te słowa wyrażają to, czego doświadczyłem oraz wybiegają w przyszłość wzywając mnie do głębokiej miłości i niezachwianej wiary przez całe kapłańskie życie.
- Po pierwsze byli to moi rodzice, od których otrzymałem wiarę i religijne wychowanie. Kolejno katecheci i sporo ludzi, których napotkałem na swojej życiowej drodze. Jednak największą rolę w odkryciu mojego powołania odegrali kapłani, w sposób szczególny proboszcz rodzinnej parafii, przy którym od dziecka wzrastałem jako ministrant, a przez ostatnie sześć lat służył mi swą radą i pomocą w drodze do kapłaństwa.
- Niewątpliwie to trzy wielkie postacie Kościoła, od których można i należy czerpać kapłańskie wzorce. Każdy z nich urzeka mnie czymś innym. W swym nauczaniu i życiowej postawie ukazują, że pasterze mają być wykształceni, gorliwi, prości, otwarci na ludzi, a nade wszystko nie liczący na własne siły, ale współdziałający z Bożą łaską. Te cechy mi imponują i pragnę wdrażać je w moje życie.
- List do Hebrajczyków określa wiarę jako porękę tych dóbr, których się spodziewamy, dowody tych rzeczywistości, których nie widzimy. Wiara zatem nie zatrzymuje człowieka w rysach doczesności, ale wyrywa go ku Bogu, ubogaca doczesność człowieka w przedsmak wieczności. Pragnę przeżywać wiarę jako dążenie do jej wypełnienia
- Myśląc o ubogich i biednych przychodzi na myśl ubóstwo i bieda materialna, która od zarania dziejów towarzyszy sporej grupie ludności. Jednak gorsza wydaje się dziś bieda duchowa. Bowiem stan majątkowy przemija wraz z nieuniknioną śmiercią, która dzięki bogactwu duchowemu staje się przejściem do nieba, o które należy zabiegać każdego dnia. Przez swe kapłańskie życie i nauczanie pragnę przypominać to wiernym i tym, którym wiara jest obca.
- Przez ostatni rok, rok duszpasterskiej praktyki doświadczyłem żywego Kościoła, spotkałem tysiące ludzi – rozmodlonych pielgrzymów wiary, zauważyłem troskę wiernych o kościół – ten materialny, niejednokrotnie słyszałem od osób świeckich pochlebne słowa o kapłanach. Te rzeczy nie pozwalają sądzić, że kapłan winien zostać więźniem zakrystii. Owszem jest garstka ludzi, którzy karmiąc się niektórymi mediami mają wypaczony obraz Kościoła i kapłana, ale w żaden sposób nie należy się tym zrażać.
- Jestem przekonany, że gdy zajdzie taka potrzeba Duch Święty pomoże prowadzić każdą grupę i rodzaj duszpasterstwa. Niemniej jednak młodzież i osoby starsze to stany, do których najłatwiej zawsze było mi dotrzeć.
- Najchętniej odpoczywam w zaciszu swoich czterech ścian, lubię muzykę i film. W wolnym czasie zamierzam poświęcić się grze na fortepianie.
- Czy jest coś, co Cię zawsze denerwowało w księżach?
Arogancja. Choć niewielu takich księży można spotkać, to potrafią zirytować człowieka.
ks. Michał Słociński ur. 16.01.1988
syn Doroty i Gabriela, parafia pw. św. Marcina w Odolanowie
- „Historia parafii pw. św. Marcina w Odolanowie w latach 1945 – 2011”. Historia Kościoła.
- „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego” (Ps 23, 1). Przez te słowa psalmu Bóg wielokrotnie przemawiał do mnie. Zawsze był przy mnie. Kiedy bywały trudne momenty w moim życiu On wskazywał mi drogę i cierpliwie czekał na jej końcu. Ważne jest to, że wciąż prowadzi mnie, jak swojego baranka i daje mi poczucie bezpieczeństwa.
- Najświętsza Maryja Panna, św. ojciec Pio i rodzice.
- Kiedy dowiedziałem się o śmierci Jana Pawła II nie mogłem w to uwierzyć. Jak żył nie interesowałem się zbytnio jego nauczaniem. Dopiero po jego śmierci zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak wielu ludzi opłakiwało jego odejście z tego świata, dlaczego na pogrzeb przybyła ogromna ilość wiernych. Jakim wielkim musiał być człowiekiem i autorytetem dla tych ludzi. Od tego momentu zacząłem się interesować jego osobą; czytać biografię i niektóre publikacje. Byłem pełen podziwu, że tak wielu ludziom pomógł. To jeszcze bardziej ukierunkowało moje myśli o powołaniu. Jeśli chodzi o Benedykta XVI to pamiętam, że zanim wstąpiłem do seminarium lubiłem oglądać w telewizji Msze św. z jego udziałem m.in. dlatego, że dbał o piękno liturgii i powtarzał, że liturgia powinna być skierowana do Boga. Benedykt XVI położył też duży akcent na adorację eucharystyczną i mówił, jakie owoce może przynieść adorowanie Jezusa. Dzięki temu w drodze do szkoły wchodziłem do kościoła na krótką adorację. Pamiętam, jak Benedykt XVI mówił, że najważniejszy w Eucharystii jest Chrystus i to On powinien znajdować się w centrum. A Ojciec Święty Franciszek? Choć od niedawna sprawuje swój urząd już wiele razy pozytywnie mnie zaskoczył.
- Wiara wskazuje mi drogę prowadzącą do wieczności. Dzięki wierze czuję obecność Boga w życiu. Otwiera ona moje serce i napełnia je miłością do Boga.
- W dzisiejszym świecie ludzie żyją w tak szybkim tempie, że nie mają czasu na nic, aby odmówić chociaż krótką modlitwę, na chwilę się zatrzymać i zastanowić nad życiem, a przez to rozwiązywać problemy. Najlepszym lekarstwem na to wszystko jest Eucharystia i adoracja Najświętszego Sakramentu, które dają nam siłę i odwagę w rozwiązywaniu różnych problemów.
- Przede wszystkim kapłan jest osobą, która reprezentuje Chrystusa tu na ziemi i zanosi Go ludziom. Jeśli dla jakiegoś człowieka kapłan jest niepotrzebny i najlepiej, aby był jak najdalej, albo w ogóle go nie było, to Chrystus dla takiej osoby nie jest najważniejszy. W tym momencie najważniejszy staje się dla niej świat materialny. Kapłan to ten, który niesie prawdę przekazaną przez Chrystusa, a sam świat bez Chrystusa, niesie z sobą kłamstwo. Nie obawiam się trudnej atmosfery wokół Kościoła i księży, ponieważ Chrystus prowadzi Kościół i zawsze wygra z przeciwnościami. Może nie będzie łatwo, ale wygra. Nie można jednak zapominać o modlitwie za Kościół i kapłanów.
- Trudno mi jeszcze odpowiedzieć na to pytanie, ale jak na razie czuję się pewnie na każdym polu duszpasterskiej posługi.
- Relaksuje mnie spacer. Moją pasją są podróże i zwiedzanie ciekawych miejsc, szczególnie sanktuariów. Tę pasję będę się starał rozwijać w kapłańskim życiu.
- Jak ogarnąć troską duszpasterską tych, którzy jej nie szukają, na przykład trwając w grzechu? Najpierw trzeba próbować nawiązać kontakt z daną osobą, może wystarczy zacząć od powiedzenia „szczęść Boże”. Może nie od razu odpowie, ale za którymś razem odpowie. Następnie trzeba poznać przyczynę, dlaczego ta osoba trwa w grzechu. Znaleźć z nią wspólny język, wspólne hobby. Pamiętać należy dyskrecji w stosunku do takiej osoby. Kolejno trzeba zadać sobie pytanie: co zrobić, aby ta osoba mogła na nowo odkryć swoją wiarę? Jak ją zachęcić do korzystania z sakramentów? Istnieje wiele różnych płaszczyzn duszpasterskich m.in. pielgrzymki, rekolekcje, medytacja Pisma św. itd. Przede wszystkim trzeba pokazać im, że Bóg ich kocha i im przebacza. Jedynie od nas zależy, czy pragniemy wyciągnąć rękę do Niego i być z Nim. On nieustannie czeka na nasze nawrócenie.
ks. Paweł Kubiak ur. 24.08.1988
syn Marii i Romana, parafia pw. św. Stanisława Kostki w Doruchowie
- „Misterium grzechu i pojednania w sakramencie pokuty i pojednania. Analiza teologiczno-liturgiczna Obrzędów pokuty z roku 2009”.
- „Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,17). Słowa te przypominają mi prawdę, iż większa i doskonalsza od moich grzechów i słabości jest miłość do Jezusa Chrystusa.
- Na pewno wiele osób wpłynęło na kształtowanie się mojego powołania, byli to rodzice, kapłani posługujący w mojej parafii i uczący mnie w szkole, a wśród nich w sposób szczególny nie żyjący już dziś ks. kanonik Stanisław Twardowski, proboszcz mojej rodzinnej parafii.
- Każdy z tych papieży, którzy posługiwali w trakcie mojego życia, wycisnął na mnie wyraźne piętno. Błogosławiony Jan Paweł II był papieżem mojego dzieciństwa. Wzorem i autorytetem pociągającym mnie do służby w Kościele. Pontyfikat i osoba Benedykta XVI zachwyciły mnie pięknem liturgii i głębią myśli teologicznej. Papież Franciszek poprzez swoją prostotę stanowi dla mnie przykład do naśladowania u progu mojego kapłańskiego życia.
- Wiara jest dla mnie sensem życia, przekazana przez rodziców wzrastała we mnie i przyniosła owoc w postaci powołania kapłańskiego.
- Moim zdaniem dzisiejszemu światu najbardziej brakuje miłości, tej prawdziwej, dojrzałej i odpowiedzialnej. Dlatego jako kapłan będę starał się pokazywać prawdziwe oblicze miłości, którą jest sam Jezus Chrystus.
- Pobieżnie obserwując współczesny świat, faktycznie może nam się wydawać, że ludzie nie chcą kapłanów, czy nawet wręcz ich nienawidzą. Jednak tak nie jest. Świat chce i potrzebuje dobrych i świętych kapłanów. Miałem okazję doświadczyć tego wielokrotnie w mojej rodzinnej parafii, gdzie kapłani są obdarzani wielkim szacunkiem i zaufaniem.
- Wydaje mi się, że mogę pracować na różnych duszpasterskich odcinkach. Z racji osobistych doświadczeń i zainteresowań lubię pracę z ministrantami oraz wszystko, co związane jest z muzyką kościelną.
- Jako, że moją życiową pasją od najmłodszych lat jest gra na organach, kiedy potrzebuję odpoczynku i relaksu lubię słuchać muzyki lub samemu muzykować. Bardzo cenię sobie także spotkania w gronie najbliższych.
- Co zrobisz, aby w miejscach, w których przyjdzie Ci posługiwać, stworzyć atmosferę przychylną wzrastaniu powołań kapłańskich i zakonnych? Wydaje mi się, że oprócz modlitwy w intencji powołań, przeprowadzania różnych powołaniowych „akcji”, ważne jest również świadectwo życia kapłańskiego oraz zwyczajne, ludzkie podejście do drugiego człowieka. Dla młodych ludzi rozeznających drogę powołania liczy się nie tylko ,,ładne” nabożeństwo w kościele, ale także wspólny wyjazd, sprawnie przeprowadzona akcja, czy spotkanie przy pizzy. Ksiądz musi najpierw być człowiekiem, aby pociągnąć innych swoim śladem.
ks. Aleksander Janas, ur. 9.12.1985
syn Alicji i Krzysztofa, parafia pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Wojkowie
- „Problem duchowego kryzysu Europy w rozważaniach filozoficzno-teologicznych J.-M. Verlinde’a”.
- „Stać się wszystkim dla wszystkich, aby ocalić choć niektórych” (por. 1Kor 9, 22). Te słowa towarzyszyły całej mojej formacji. Od samego początku pragnąłem otwierać się na różne grupy, wspólnoty i przygotować się do pracy z każdą grupą wiekową, społeczną, czy zawodową, do której będę posłany. Słowa, które postanowiłem umieścić na obrazku prymicyjnym są niezwykle wymagające, wiem, że życie zgodne z nimi będzie wymagało wiele wysiłku, dlatego pragnę każdego dnia powtarzać je i prosić dobrego Boga, aby moje życie było z nimi zgodne.
- W momencie podejmowania decyzji bardzo ważną rolę odegrał mój proboszcz, znajomy kapłan i ojciec kameduła, który towarzyszył mi podczas indywidualnych rekolekcji, które zmieniły całe moje życie. W trakcie formacji wielu kapłanów służyło mi swoją pomocą, wsparciem, posługą sakramentalną, nie sposób wymienić ich wszystkich.
- Pamiętam spotkania z Janem Pawłem II w Kaliszu i w Rzymie, były to niesamowite momenty, które zmuszały do głębszej refleksji i podjęcia pracy nad sobą. Moment śmierci Jana Pawła II był przełomowy dla mnie, ponieważ właśnie wtedy zdecydowałem się na wstąpienie do seminarium. Benedykt XVI zafascynował mnie swoją analizą aktualnej sytuacji, przede wszystkim w Europie i swoimi encyklikami. Papież Franciszek od samego początku ujął mnie swoją prostotą i radością. Każdy z nich wnosi do skarbca Kościoła coś wyjątkowego i w danym momencie potrzebnego nam wszystkim.
- Doświadczyłem w swoim życiu Jezusa Chrystusa, który objawił mi się z mocą całej Ewangelii, ten moment był przełomowy. Od tamtego dnia próbuję zrozumieć coraz bardziej, czym jest wiara i w jaki sposób ją przeżywać tu i teraz.
- Moim zdaniem największym głodem jest głód autorytetu, który stoi za obecnym kryzysem. Pamiętam, jak jako młody człowiek szukałem osoby, na której mógłbym się wzorować. Mam nadzieję, że moja posługa będzie ukazywaniem oblicza Boga Ojca, na wzór Świętego Józefa, który pełnił posługę autorytetu wobec Syna Bożego.
- Jestem przekonany, że kapłan jest potrzebny w społeczeństwie i wszyscy o tym dobrze wiedzą. Czasami media ukazują udramatyzowaną wizję rzeczywistości, moje bardzo skromne doświadczenie wskazuje jednak, że wielu ludzi, nawet niezwiązanych z Kościołem pragnie mieć dostęp do kapłana, który żyje ewangelicznie.
- Nie mam jednego wybranego pola duszpasterskiego. Chciałbym na każdym polu ,,stawać się wszystkim, dla wszystkich”.
- Moją pasją jest realizacja dźwięku, odpoczywam i bardzo się cieszę, gdy mogę pomagać innym na tym polu. Chciałbym, aby zwiększała się ilość dobrej muzyki przekazującej wartości ewangeliczne, a także jej dostępność i popularność.
- Jak rozumiesz tęsknotę papieża Franciszka za „ubogim Kościołem dla ubogich”? Każdy z papieży zwracał uwagę na potrzebę bycia ubogim, co dla mnie oznacza bycie normalnym, ponieważ być ubogim to posiadać wszystko u Boga. Innymi słowy można powiedzieć, że wszystko, co posiadamy, nabywamy, używamy, ma być poddane woli Boga. Nowa Ewangelizacja wymaga konkretnych środków, których nie mamy się bać, ale nie możemy pokładać w nich przesadnej nadziei. Gdy usłyszałem z ust Ojca Świętego te słowa, przypomniały mi się słowa bpa Rysia, który wołał: ,,Czego więcej potrzebujecie niż tego ubogiego chleba, który staje się Ciałem Chrystusa?”
ks. Błażej Jędrzejak ur. 24.03.1983
syn Barbary i Kazimierza, parafia pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Raszkowie
- „Integralna wizja człowieka w myśli Czesława Stanisława Bartnika”. Filozofia chrześcijańska.
- „Nie lękaj się, bo cię wykupiłem! Wezwałem cię po imieniu, jesteś mój! Drogi jesteś w moich oczach, obdarzyłem cię miłością” (Iz 43, 1.4). Te słowa towarzyszą mi od pierwszych lat seminaryjnej formacji i nie raz w trudnych chwilach dodawały mi otuchy. Dzięki nim Bóg przypomina mi prawdę, że jestem Jego kochanym dzieckiem. Powołanie jest pięknym doświadczeniem, mimo że towarzyszą mu trudności, które trzeba pokonywać. Jedno, co trzeba zrobić to nie lękać się i zaufać Bogu.
- Trudno wskazać jedną osobę. To z pewnością są moi bliscy, wśród których wzrastałem. To osoby, które przykładem życia przybliżały mi Boga. Z perspektywy czasu widzę, że odczytanie drogi powołania było trudnym i długim procesem. Po wewnętrznym zmaganiu, po którejś już z kolei pielgrzymce na Jasną Górę przyszła akceptacja powołania – Bożego planu na moje życie.
- Podczas formacji seminaryjnej Jan Paweł II był dla mnie wzorem kapłana i człowieka. To, co mnie w nim fascynuje, to jego żywa, niemal namacalna więź z Chrystusem. Dzięki tej przyjaźni czerpał siły do wykonywania pasterskiej posługi. Jego stosunek do drugiego człowieka uczył mnie miłości do ludzi bez wyjątku, a przez swoje Totus tuus uświadamiał mi, jak ważne jest zawierzenie życia Maryi. Od Benedykta XVI uczyłem się, że teologia, aby stała się częścią mnie samego, musi być przyjmowana na klęcząco. Przez swoje nauczanie papież budził we mnie świadomość, jak wielkie znaczenie w życiu człowieka ma wiara. Dziękuję mu za wymowne słowa wypowiedziane do kaplanów w Warszawie, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Tym, w czym chciałbym naśladować Benedykta w kapłańskim życiu, to osobista skromność i wierność wobec Tradycji Kościoła. Nasze święcenia wpisują się w początek posługi papieża Franciszka. Z uwagą wsłuchuję się w jego słowa, najbardziej utkwiły mi w pamięci te wypowiedziane podczas Mszy Krzyżma.
- Wiara dla mnie to przewodniczka, która prowadzi przez życie. Daje mi ufność, że jestem kochanym dzieckiem Boga i pewność, że każdego dnia On czuwa nade mną. Wiara prowadzi mnie do modlitwy, z której czerpię siły do pokonywania przeciwności i pozwala znaleźć mi odpowiedzi na trudne pytania. Daje mi też nadzieję na życie wieczne, w którym spotkam się z Nim twarzą w twarz i ze wszystkimi bliskimi.
- Dzisiejszy świat boryka się z wieloma problemami. Owszem, dużo jest biedy materialnej. Oprócz biedy i głodu w wymiarze czysto fizycznym coraz więcej jest głodu duchowego. O ile głód fizyczny łatwo rozpoznać, to tego drugiego możemy nie rozpoznać. Może się tak zdarzyć, że człowiek zagłodzi swoją duszę na skutek braku kontaktu z Bogiem, modlitwy i życia sakramentalnego. Pewnie na skutek tego głodu wielu ludzi ucieka w świat narkotyków, alkoholu, odbiera sobie życie. Innym rodzajem współczesnego głodu to głód kontaktu z drugim człowiekiem. Żyjemy co prawda obok siebie, jednak cierpimy z powodu osamotnienia. Jak temu zaradzić? Wydaje mi się, że należy budzić na nowo świadomość, że człowiek jest połączeniem ciała i duszy, stąd trzeba nam nie tylko troszczyć się o ciało, ale również o ducha.
- Zawsze znajdą się ludzie, którzy chcieliby odstawić Kościół i Boga do lamusa, a sami najchętniej zajęliby Jego miejsce. Na obecną sytuację trzeba spojrzeć oczyma wiary. To Chrystus zbudował Kościół, On jest gwarantem jego świętości. Pomimo licznych ataków skierowanych w stronę Kościoła Jezus zapewnia, że „bramy piekielne go nie przemogą”. Z tą wiarą i nadzieją wkraczam na drogę Chrystusowego kapłaństwa.
- Przez 6 lat seminaryjnej formacji najwięcej radości przyniosła mi posługa wśród niepełnosprawnych przyjaciół ze wspólnoty ,,Ostoja” , którzy rok rocznie przeżywają wspólnie kilkanaście wakacyjnych dni w Odolanowie. Ufam, że Bóg uzdolni mnie do podjęcia każdej posługi, gdziekolwiek mnie pośle.
- Mam nadzieję, że nie będę musiał rezygnować z niczego. Jestem chemikiem i brakuje mi kontaktu z laboratorium, ale te braki rekompensuję sobie w wolnej chwili eksperymentując w kuchni. Wypoczywam w kontakcie z przyrodą - uwielbiam spędzać czas spacerując. Lubię też słuchać klasyków muzyki.
- Ksiądz w szkole – owca pośród wilków, czy duszpasterska szansa? W szkole miałem pod opieką trzy klasy maturalne. Na początku czułem się, jak owca między wilkami, ale to szybko minęło. Ten rok praktyki, z jednej strony pokazał mi, że praca z młodzieżą jest bardzo wymagająca, jednak przynosi wiele radości, a z drugiej strony uświadomił mi, że katecheza w szkole jest duszpasterską szansą. W dzisiejszym świecie, gdy młodzież omija Kościół, szkoła jest miejscem, w którym głosi się Dobrą Nowinę. Katecheza dla wielu to jedyna okazja, gdy mogą spotkać się z Bogiem. Pomimo opinii, że to, co się głosi nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem, uważam, że miejsce katechezy i księdza jest również w szkole.
ks. Dominik Wieczorek ur. 26.01.1987
syn Marii i Andrzeja, parafia pw. św. Ap. Piotra i Pawła w Krotoszynie
- „Opiekun” Dwutygodnik Diecezji Kaliskiej w latach 1998 – 2011. Historia Kościoła.
- „Niech zawsze mówią Bóg jest wielki, ci którzy pragną Twojej pomocy” (Ps 70, 5). Te słowa towarzyszyły mi, gdy było mi ciężko. W trudnych chwilach to była moja modlitwa – wołanie do Boga o pomoc.
- Najbardziej Bogu pomogła moja babcia, która towarzyszyła mi od lat dziecięcych aż do ukończenia pełnoletniości. To ona uczyła mnie wiary w Boga i tego, jak być dobrym człowiekiem.
- Jan Paweł II to wielki autorytet i wzór dla każdego kapłana, nie dziwi więc fakt, że to właśnie ten Ojciec Święty ma największy wkład do mojego wzrastania ku kapłaństwu. To on modlił się za mnie, kiedy 4 czerwca 1997 roku był w Wyższym Seminarium Duchownym i je poświęcił. Jego modlitwa towarzyszy mi do dziś. Benedykt XVI to papież WIELKIEJ WIARY, dziękuję dobremu Bogu, że w wędrówce ku kapłaństwu dane mi było mieć wzór Ojca Świętego przepełnionego darem wiary w Boga. Papież Franciszek to pierwsza osoba, z którą w moim życiu „idę odbudowywać Chrystusowy Kościół”. Wierzę, że z Bożą pomocą to nam się uda.
- Wiara jest dla mnie spotkaniem z „Bogiem, który jest wielki”, a zarazem chce być moim przyjacielem i chce ze mną współpracować w budowaniu Jego królestwa.
- Najwięcej jest głodu MIŁOŚCI. Świat bardzo o tę miłość woła, chociaż czasami się gubi i nazywa miłością to, co nigdy nią nie było i nie będzie.
- Trudna atmosfera zawsze towarzyszyła głoszeniu Dobrej Nowiny. Trzeba tę atmosferę trudu i cierpienia przyjąć i nie zniechęcać się nią. A za tych wszystkich ludzi, którzy nie mogą znieść obecności księży, trzeba się po prostu z serca modlić.
- Moi koledzy podpowiadają mi, że ja to jestem taki duszpasterz „+ 55” , czyli wszystkich ludzi po 55. roku życia. Ja sam dobrze czuję się również w obecności dzieci.
- Na pewno w relaksowaniu się pomaga mi słuchanie muzyki i to muzyki w różnych klimatach. Lubię także czytać wiersze, również i te o tematyce poza kościelnej. Moją wielką pasją są samochody, interesuję się nimi zwłaszcza od strony danych technicznych i wczytuję się w motoryzacyjne pisma.
- Czy jest coś, co Cię zawsze denerwowało w księżach? W księżach denerwowało mnie zawsze to, że nie umieją rozmawiać z młodym człowiekiem, nie umieją tak po prostu podejść, zapytać o „podstawowe sprawy”, podać rękę, podpowiedzieć pewnych rzeczy. Tego jeszcze nam, kapłanom brakuje.
Zdjęcia Justyna Twardowska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!