Modlitwa przy relikwiach Ulmów
- Za wstawiennictwem błogosławionych z Podkarpacia chcemy modlić się za rodziny, które przeżywają trudne doświadczenia - mówił biskup kaliski Damian Bryl podczas rozpoczęcia peregrynacji relikwii bł. rodziny Ulmów w sanktuarium św. Idziego w Mikorzynie. Następnego dnia wierni modlili się przy relikwiach w ostrzeszowskiej farze.
W sobotni wieczór, 25 listopada, relikwie Ulmów przybyły do diecezji kaliskiej z Milicza z archidiecezji wrocławskiej. To kolejny przystanek w ogólnopolskiej peregrynacji relikwii rodziny, która we wrześniu została wyniesiona na ołtarze, jako przykład ofiarnego życia i miłości wobec bliźnich. Pierwszym miejscem w diecezji kaliskiej, gdzie wierni mogli oddać im cześć, było sanktuarium św. Idziego w Mikorzynie. Relikwie do świątyni zostały wniesione przez rodzinę, która wypowiedziała także słowa powitania.
W homilii Biskup kaliski wskazywał, że Józef i Wiktoria oraz ich dzieci to zwykła rodzina mieszkająca na Podkarpaciu, ale żyjąca na co dzień Ewangelią. - Ich miłość do Jezusa, której doświadczali na Eucharystii każdej niedzieli pobudzała ich do miłości. To sprawiło, że przyjęli uciekających Żydów i dali im schronienie, mimo że byli świadomi tego, co ich może czekać – powiedział Kaznodzieja. Podkreślał, że święci są po to, aby za nami orędować w niebie, ale także po to, aby nas poruszać, pobudzać do dobrego życia. - Niech ten czas modlitwy i zadumy, czas odwiedzin relikwii rodziny Ulmów w waszej parafii poruszy nasze serca, nasze głowy, nasze oczy, żebyśmy nie stracili wrażliwości, żebyśmy nie bali się kochać, żeby nasze życie było przeniknięte miłością – zaznaczył Celebrans. Ks. Biskup akcentował, że piękny gest przyjęcia potrzebujących Żydów zakończył się dla rodziny Ulmów tragedią.
– Wierzymy, że Jezus przyjął ich życie, ich miłość, ich ofiary i przeprowadził ich przez śmierć do życia. I dlatego dzisiaj ich wspominamy i razem z nimi modlimy się za rodziny – stwierdził Pasterz naszej diecezji. Zachęcał wiernych, aby prosili rodzinę Ulmów o wstawiennictwo za małżeństwa i rodziny, a zwłaszcza te przeżywające trudne doświadczenia.
- Za wstawiennictwem błogosławionych z Podkarpacia chcemy modlić się za te rodziny, którym jest trudno. W szczególny sposób tutaj u św. Idziego chcemy modlić się za małżeństwa, które nie mogą doczekać się dziecka – mówił bp Bryl. Wraz z biskupem kaliskim Damianem Brylem Mszę św. koncelebrował ks. Witold Kałmucki, kustosz sanktuarium św. Idziego w Mikorzynie. Po Mszy Świętej przy relikwiach modliły się rodziny, członkowie Kościoła Domowego, mężczyźni i parafianie, którzy przez całą noc przybywali do świątyni.
W niedzielę rano relikwie bł. rodziny Ulmów powitali wierni parafii NMP Wniebowziętej w Ostrzeszowie. - Bł. małżonkowie proście o świętość dla małżonków tej parafii, wierność, wzajemny szacunek i zrozumienie, a także o mądrość w wychowaniu potomstwa i dawanie dobrego przykładu - mówiła pani Dorota, która wraz z mężem Jackiem wypowiedziali słowa przywitania.
– W ostrzeszowskiej farze to chwila wyjątkowa, piękna, głęboka, duchowa, historyczna. W znaku relikwii czcimy cząstki dziewięciu ciał: to Józef, Wiktoria, Stasia, Basia, Władziu, Franek, Antoś, Marysia i dziecko bez imienia pod sercem matki. Tych kilka godzin minie szybko, ale ufam, że to będzie początek przyjaźni z tą rodziną, prostą, zwyczajną, która daje dowód na to, że wszyscy jesteśmy na drodze do nieba, do świętości. Wy, kochani Ulmowie czujcie się u nas jak u siebie – powiedział ks. prałat Leszek Szkopek.
Peregrynacja relikwii wpisała się w rozpoczynające się rekolekcje adwentowe. Rekolekcjonista wyznał, że postanowił dotknąć rzeczywistości, w której żyli Ulmowie i pojechał do Markowej. Tam był w muzeum poświęconym Polakom, którzy ratowali Żydów, nawiedził kościół św. Doroty, gdzie znajduje się sarkofag ze szczątkami Ulmów oraz cmentarz, gdzie wcześniej spoczywali. Ich dom został rozebrany w 1976 roku. O. Dembek głoszący rekolekcje podzielił się kilkoma myślami i odczuciami z tej wizyty.
– Spoglądając na fotografię rodziny Ulmów wiszącą na ścianie muzeum widać na niej twarz mężczyzny, który wie, że jest mężczyzną, tzn. mężem, ojcem, człowiekiem, który wziął odpowiedzialność za kobietę, która mu zaufała swoje życie oraz za dzieci. Twarz Wiktorii pokazuje, że to kobieta, która wie, że jest świątynią życia. Na buziach dzieciaków widać figlarne uśmieszki, to dobre, pogodne, beztroskie dzieci. W pewnym momencie chciało mi pęknąć serce, bo pomyślałem sobie jakim bydlęciem musi stać się człowiek, żeby w takich ludzi wymierzyć lufę karabinu – mówił Redemptorysta, który targany myślami o tym, czy pan Józef jako ojciec miał prawo ryzykować życie rodziny dla przyjęcia pod swój dach obcych ludzi, udał się najpierw do kościoła, a potem na cmentarz, gdzie zrozumiał tę decyzję. – Wróciłem do muzeum, popatrzyłem na zaokrąglony brzuch pani Wiktorii i uświadomiłem sobie, że życie to jest ciąża w łonie ziemi, z którą masz się narodzić do życia wiecznego. Na pewno taką perspektywę mieli Ulmowie, bo w ich domu było Pismo Święte, które pozostało wypracowane, zużyte, widać, że czytane, a na stronie przypowieści o miłosiernym Samarytaninie nakreślone czerwonym ołówkiem słowo „tak” – opowiadał o. Dembek. Rekolekcjonista zaznaczył, że męczeństwo nigdy nie bierze się z niczego. Wśród eksponatów zauważył kilka książek, a były to: modlitewnik, katechizm, książka o rolnictwie, książka pt. „Katolik i eugenika”. – Ulmowie dbali o poszerzanie swojej perspektywy. Wiedzieli w jakiej perspektywie patrzeć na życie i na wieczność i właśnie to ich przygotowało do tego ostatniego aktu – stwierdził Kaznodzieja.
Przy relikwiach rodziny Ulmów modlili się nie tylko parafianie, ale także wierni z dekanatów: ostrzeszowskiego, grabowskiego, mikstackiego, sycowskiego i twardogórskiego. Relikwie pożegnano na Mszy św. o godz. 16.00. Z ostrzeszowskiej fary rodzina Ulmów udała się do Słupi pod Kępnem.
Ewa Kotowska-Rasiak
Zdjęcia: Ewa Kotowska-Rasiak, Grzegorz Kosmala
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!