TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Lipca 2025, 05:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Krzyż to grzech i miłość

Krzyż to grzech i miłość

Staram się zawsze wystrzegać zwracania uwagi na ilość, bo to nie ilość, ale jakość jest najważniejsza, zwłaszcza, jeśli chodzi o wiernych Chrystusa, pielgrzymów, uczestników różnych wydarzeń, szczególnie religijnych. Jednak w tym przypadku muszę uczynić wyjątek. Wrześniowa Diecezjalna Pielgrzymka na Górę Krzyża zgromadziła chyba największe tłumy wiernych, odkąd pamiętam. Przy Samotni przywitał wszystkich pasterz naszej diecezji ks. bp Stanisław Napierała. Stamtąd procesja prowadzona przez krzyż niesiony na ramionach przedstawicieli pielgrzymów, ciągnęła się setkami metrów aż do ołtarza.

Nieśli krzyże, flagi, transparenty, przyjechali z dużych miejskich parafii i małych wiejskich wspólnot. Pielgrzymom sprzyjała także piękna, słoneczna pogoda. W czasie Eucharystii pojawiło się kilka parasoli, ale wyłącznie z chęci ochrony przed słońcem, które szło w kierunku horyzontu akurat za ołtarzem, na który wszyscy patrzyli.

 

Dla ośmiolatka i jego babci

Być może w powszechnym przekonaniu naszych diecezjan Góra Krzyża Jubileuszowego to miejsce dla młodych, miejsce dla uczniów i studentów, ale na tegorocznej diecezjalnej pielgrzymce, chyba jak nigdy dotąd doskonale było widać, że to wzgórze z krzyżem to miejsce dla wszystkich, to miejsce, które łączy wszystkie pokolenia. Bardzo wielu starszych ludzi szło ramię w ramię z młodzieżą, szły na tę górę całe rodziny, również takie z bardzo małymi dziećmi. To spotkanie na najwyższym wzniesieniu w okolicach Ostrzeszowa miało być także spotkaniem uczestników Kaliskiej i Diecezjalnej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę, ale oni albo byli tak skromni, że ledwo dostrzegalni, albo ja skupiałam uwagę na innych elementach tej niedzieli. Trzeba jednak podziękować tym wszystkim grupom, które przyjechały. 

 

Powołani pod krzyżem

Na Górę Krzyża przybyło także kilkunastu młodych mężczyzn, którzy już za kilka dni rozpoczną naukę i formację w kaliskim Wyższym Seminarium Duchownym, by zostać za sześć lat kapłanami. Dwóch z nich służyło podczas liturgii Pasterzowi diecezji, podając mitrę i pastorał. Niech więc dla nich wszystkich od krzyża także wszystko się zaczyna, bo to właśnie Jezus cierpiący i zmartwychwstały powołał ich na swoich apostołów. Jak ważni są ci apostołowie było widać na wzgórzu ostrzeszowskim w wielu miejscach. Niejeden z tych, którzy zostali wyświęceni w maju tego roku, służyło pielgrzymom sakramentem pokuty i pojednania, kolejnych kilkunastu kapłanów naszej diecezji sprawowało uroczystą Eucharystię z księdzem biskupem Stanisławem Napierałą.

 

Modlitwa o miłosierdzie

Umierając za nas na krzyżu Jezus Chrystus udowodnił całemu światu, jak niezmierzone jest Boże miłosierdzie, a przypominała o tym św. siostra Faustyna. Właśnie dlatego w godzinie miłosierdzia, o 15. wszyscy prosili za przyczyną męki Pana Jezusa o miłosierdzie dla nas i całego świata, przyzywając także wstawiennictwa św. Faustyny Kowalskiej. Tak, jak powtarzają się błagania w Koronce do miłosierdzia Bożego, tak powtarzają się spotkania na Górze Krzyża i wokół krzyża. Może wielu zastanawia się, co jeszcze można nowego o tym krzyżu powiedzieć, czy jest sens powtarzać wciąż te same myśli, te same treści. Słuchając homilii Księdza Biskupa można było dojść do kilku wniosków. Przede wszystkim krzyż jest znakiem Chrystusa, to oczywiste dla wszystkich, i ma w sobie takie bogactwo treści, że zawsze można o nim mówić nieco inaczej, przyglądając się innym aspektom historii zbawienia, która przez niego się dokonała. Jednak z drugiej strony zawsze wnioski i przesłanie takiej wypowiedzi będą takie same. Mogłoby się wydawać, że w związku z tym będą one nużące, ale w przypadku krzyża to nieprawda. 

Miłość, która pokonała śmierć
Tak wielu z nas teoretycznie tak wiele wie o krzyżu i jego znaczeniu dla każdego wierzącego człowieka, dla każdego chrześcijanina, a wciąż tak niewielu z nas bierze swój krzyż, by Chrystusa naśladować. Wystarczy przecież, że dopadnie nas zwykłe przeziębienie, czy skręcimy nogę, a zamiast pokornie łączyć cierpienia z, o wiele większymi przecież, cierpieniami Chrystusa i czekać aż leki zaczną działać i czas zaleczy rany, niecierpliwimy się, denerwujemy, marudzimy i rozstawiamy rodzinę i przyjaciół po kątach. Wiem z własnego doświadczenia. Być może, jeśli będziemy po raz dziesiąty, dwudziesty, pięćdziesiąty słuchać o krzyżu tych samych zbawiennych (dosłownie i metaforycznie) prawd, to wtedy wreszcie zaczniemy tym żyć. - Podnieść krzyż to wyrazić naszą wiarę, naszą miłość, naszą cześć dla krzyża świętego. Krzyż to znak, objawienie, źródło. Najpierw znak Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, (...) dalej krzyż jest objawieniem, bo objawia grzech i miłość. Objawia, jak wielkim złem, w oczach Boga, jest grzech. My często mówimy o grzechu, ale nie potrafimy pojąć, czym jest grzech. Musi to być zło wielkie, skoro Bóg w Chrystusie umarł, żeby to zło odkupić, żeby to zło usunąć na drodze człowieka do zjednoczenia z Bogiem. Krzyż objawia też miłość, miłość Boga ku człowiekowi. Bóg kocha przede wszystkim człowieka grzesznego, a im większy ten grzech, tym większą miłością otacza Bóg tego człowieka. To jest dziwne, że gdyby nie grzech, nie byłoby śmierci Pana Jezusa. Tak Bóg miłuje człowieka, który przeciwko Niemu występuje - mówił ks. bp Stanisław w homilii. Podkreślał także, jak ważna jest obrona krzyża i innych symboli i wartości chrześcijańskich. By nikt nie śmiał drwić i hańbić krzyża, czy choćby Pisma Świętego. Ordynariusz przypomniał skandaliczne zniszczenie Biblii przez człowieka, którego sąd nazwał artystą, a jego czyn szczególnym przejawem sztuki. Ksiądz Biskup zaznaczył, że nie możemy być obojętni, kiedy publiczna telewizja, która ma służyć społeczeństwu, zaprasza takiego człowieka do udziału w jednym ze swoich programów. Przecież kultura i sztuka jest nią dopóki sama siebie nie niszczy, a Pismo Święte to nie tylko skarb chrześcijan, to powszechne dziedzictwo kulturowe, któremu należy się szacunek. Po tych słowach Pasterz diecezji zaprosił pielgrzymów do adoracji krzyża, a oni stali wpatrzeni w ten znak z cichą modlitwą. 

Tekst i foto Anika Djoniziak

 

Nieobrażalni?

Przypomnijmy kilka faktów. Pani Dorota N. przygotowuje instalację „Pasja”, którą można było oglądać w gdańskiej Galerii „Wyspa” na przełomie 2001 i 2002 roku. W tejże instalacji pani uważająca się za artystkę umieściła na krzyżu fotografię męskich genitaliów. Kiedy sprawa trafiła do prokuratury tłumaczyła, że chciała w ten sposób zwrócić uwagę na mężczyzn „trenujących w siłowniach aż do bólu”, na co miał wskazywać również będący częścią instalacji film wideo przedstawiający mężczyznę w siłowni. W 2009 roku sąd zadecydował, że taka instalacja nie obraża uczuć religijnych. Sędzia Marcin Kradziecki uzasadniał, że „popełniony przez Dorotę Nieznalską czyn był publiczny, a oskarżona świadomie nawiązała do symboliki chrześcijańskiej. Wiedziała, że zestawienie świętego symbolu (sacrum) z męskimi genitaliami (profanum) może wydać się obelżywe i obrażać uczucia religijne”. Sąd stwierdził, że „wolność wypowiedzi artystycznej nie może dominować nad wolnością sumienia i wyznania”, ale swój werdykt uzasadnił następująco: „Nie ma jednak możliwości odpowiedzi na pytanie, czy obrażone osoby obraziłyby się również, gdyby obejrzały instalację w całości i znały intencje artystki. Nie ma także dowodów, że celem autorki było obrażanie innych osób. Wszystkie zaś wątpliwości trzeba rozstrzygać na korzyść osoby oskarżonej”. Pani artystka powiedziała po werdykcie, że choć nie chciała obrażać niczyich uczuć religijnych to chętnie wystawi swoją „Pasję” ponownie.

Kolejny fakt z najbliższej przeszłości. Właśnie przeżyliśmy Święto Podwyższenia Krzyża, kiedy media obiegła wiadomość o kolejnym umorzeniu śledztwa w sprawie obrazy uczuć religijnych. Chodziło o publiczne prezentowanie krzyża oklejonego puszkami po piwie „Lech” a także krzyża, do którego przyczepiono pluszowego misia. Przypomnijmy, że wydarzenia te miały miejsce w ubiegłym roku pod Pałacem Prezydenckim. Oba te fakty, zdaniem prokuratury, nie noszą znamion czynu zabronionego. Śledczy oparli się na ekspertyzie biegłego religioznawcy, który uznał, że demonstracja z wykorzystaniem inkryminowanego krzyża w kontekście społeczno-politycznym nie jest przestępstwem obrazy uczuć religijnych. Przestępstwem byłoby wniesienie takiego krzyża do kościoła. Nie wiemy, kim jest biegły religioznawca, jakie ma wykształcenie, ale jego orzeczenie było decydujące. Może warto jeszcze przypomnieć, że Kodeks karny stanowi: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. 

W najgłośniejszym ostatnio przypadku, sąd nie dopatrując się obrazy uczuć religijnych w zniszczeniu i znieważeniu Pisma Świętego przez Nergala argumentował z kolei, że muzyk „nie chciał” nikogo obrazić, jego występ był skierowany do „hermetycznego” grona odbiorców i generalnie chodzi o wolność ekspresji artystycznej, a jego działanie było „swoistą formą sztuki”. Jakby niszczenie czegoś mogło być sztuką... Dziwnym trafem nie przyłożono tej samej miary do zniszczenia pomnika w Jedwabnem i szuka się sprawców, aby ich ukarać (i słusznie), a nie artystów, by im pogratulować swoistej ekspresji.

Zakłócanie procesji Bożego Ciała, podczas której niesiony jest Najświętszy Sakrament, przez niejakiego pana Hajncla przebranego za... motyla, też nie jest obrazą uczuć religijnych; prokuratura, ku radości wszystkich „oświeconych” mediów, odmówiła wszczęcia postępowania.

Nie dziwi więc, że tzw. tygodniki opinii w naszym kraju mogą wręcz konkurować w szokowaniu żonglowaniem chrześcijańskimi symbolami (kary żadnej a nakład wzrasta): ukrzyżowany Janusz P., półnagi Nergal owinięty w biało-czerwoną flagę z podpisem „Bóg, horror, ojczyzna”, rządowy tupolew na krzyżu z podpisem „Smoleńska herezja”, rysunek „Świętej Rodziny” na którym wąsata Matka Boska trzyma czarnego kota. I wymieniłem tylko najświeższe przykłady. 

Można by sobie teraz poużywać pytając, dlaczego ci wszyscy odważni artyści, performersi i dziennikarze nie wyskoczą z propozycją zniszczenia Koranu, zrobienia gwiazdy Dawida z butelek po kosher vodka, albo „pląsania motyla” podczas Marszu Żywych, ale szkoda na to czasu, bo wszyscy wiemy dlaczego. Ja się tylko zastanawiam: czego jeszcze musieliby się dopuścić wrogowie chrześcijaństwa, aby zostało to uznane za obrazę naszych uczuć i zgodnie z prawem, ukarane?

AAK

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!