Idę, bo szukam nadziei
Kolejny Wielki Post i kolejne już wyzwanie dla tych, którzy pragną pójść za krzyżem w ciszy, często w samotności, przeżyć na swój sposób Drogę krzyżową.
Myśl nocnej Drogi krzyżowej zrodziła się w 2019 roku w środowisku ks. Jacka Stryczka. Pomysł ten był odpowiedzią na kryzys męskości i konsumpcjonizm. I tak z założenia EDK proponuje przekraczanie własnych ograniczeń, bo przecież każdy, kto zdecyduje się na wyjście musi pokonać trasę nocą minimum 40 kilometrów i dlatego nazywana jest ekstremalną.
„Chrześcijanie nie tak bardzo boją się śmierci. Dlatego czasami stają się męczennikami. Nie zostają samobójcami. Nie chodzi, o to, aby ze swoim życiem skończyć. Stają się męczennikami, bo dla nich śmierć jest jedynie drogą do nowego życia. Kierują się nadzieją. Nigdy, przenigdy nie zamykają siebie w porażce” - takie słowa znalazł każdy, kto uruchomił na telefonie aplikację EDK, w której znajdują się nie tylko trasy nocnych wędrówek z krzyżem, ale i rozważania do każdej ze stacji. Jednak, to co wyróżnia przede wszystkim tę Drogę krzyżową, to to, że niezależnie od tego, czy odbywa się ją samotnie czy w niewielkiej grupce osób, to przebiega ona w skupieniu i milczeniu. Wyjątkiem od tej zasady jest możliwość odczytania na głos rozważań lub też słuchania ich z urządzeń mobilnych przy poszczególnych stacjach.
Ekstremalną Drogę Krzyżową pątnicy rozpoczynają od uczestnictwa we Mszy św. I wszędzie tam, skąd rozpoczynała się wędrówka taka Msza św. z adoracją Najświętszego Sakramentu i błogosławieństwem miała miejsce. Tras w naszej diecezji było kilka od wyboru do koloru i to dosłownie. Bowiem z Narodowego Sanktuarium Świętego Józefa w Kaliszu pątnicy wyruszyli na dwie trasy czerwoną i niebieską prowadzące do Kotłowa, jedna liczyła 60 km, druga 40 km. I tutaj na trasę wyruszyło około 260 osób, podobnie było w zorganizowanej przez Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Kaliszu, gdzie na białą, 40 km trasę do Chełmc, wyruszyło blisko 200 pątników. Wśród nich był siedmioletni chłopiec, który z mamą wyruszył na krótki odcinek, bo jeszcze, jak sam powiedział, jest za mały na całą trasę. Chłopiec zaznaczył, że w życiu najważniejsze jest, by kochać Pana Boga. Nieco starsi chłopcy, a właściwie panowie, którzy wybrali się w trójkę, podkreślali, że normalnie w ciągu tygodnia nie mają czasu, by przyjść na Drogę krzyżową do kościoła. - Właściwie to nie pamiętam kiedy byłem ostatnio na Drodze krzyżowej, ale za namową kolegi zdecydowałem się na tą nocną „eskapadę”. Myślę, że fizycznie dam radę, ale czy będę umiał się modlić. Mam nadzieję, że moja intencja dotrze do Boga, choć wypowiedziana prostymi słowami – wyznał mężczyzna. Inny pan, nieco starszy stwierdził, że taka forma bardzo mu dopowiada, bo sam sobie wyznacza tempo, sam decyduje jak się modlić, a nawet zdradził, że sam przygotował sobie rozważania. Notabene na trasę wyruszył już po raz trzeci, bo jak zaznaczył „połknął bakcyla”. Wśród pątników była również para narzeczonych, przygotowująca się do małżeństwa. - Chcemy prosić Boga, by dał nam siły do trwania w czystości przedmałżeńskiej, bo nie jest łatwo w dzisiejszym świecie o takie zasady jak kiedyś, sami widzimy ile to nas kosztuje wysiłku, zwłaszcza kiedy jesteśmy ze sobą na co dzień. Jednak chcemy wytrwać w postanowieniu a także prosić Boga, by potem obdarzył nas łaską potomstwa - wyznał Mateusz, przytulając ukochaną.
Takich osób, które miały potrzebę pójścia z krzyżem na ramieniu za Jezusem było wiele. Poza kaliskimi trasami przygotowane były jeszcze trasy z Ostrowa Wlkp., Ostrzeszowa, Pleszewa, Krotoszyna, Liskowa, Wieruszowa i może jeszcze inne, o których nie wiemy. Nie brakowało również osób, które na trasie Drogi krzyżowej czekały na pątników z herbatą, czy nawet przekąskami. I jak zaznaczył jeden z kapłanów, zwracając się do pątników: nie odmawiajcie, korzystajcie z ich poczęstunków, bo przecież oni poświęcają swój sen, by wam dodać otuchy, ogrzać was, a może i wesprzeć w chwili słabości. Często sami nie mogą z różnych względów wyruszyć na trasę i dlatego choć w ten sposób chcą uczestniczyć niczym św. Weronika w Drodze Chrystusa na Golgotę.
Arleta Wencel-Plata
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!