TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 16 Sierpnia 2025, 09:17
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Droga krzyżowa ulicami Kalisza

DROGA KRZYŻOWA ULICAMI KALISZA

Śladami Jezusa w naszym życiu

Prowadzeni duchem wiary wychodzimy na ulice naszego miasta. Tu, pośród nas przebiega Droga krzyżowa. Niezauważona na co dzień. Dlatego Bóg daje nam znak. Chrystus umiera wśród nas z powodu naszych win. Opłakujemy Jego śmierć, by znaleźć w niej uzdrowienie dla naszych ran. Byśmy sami stali się znakiem Miłości Ukrzyżowanego Boga dla tych, którzy związani jarzmem grzechu tęsknią za nadzieją zmartwychwstania.

Jak przystało na najstarsze miasto, mamy najstarszą ,,Drogę krzyżową” ulicami miasta. Kalisz jako pierwsze z polskich miast przejęło tradycję procesji, znaną od wieków w innych krajach Europy Zachodniej. Droga, którą szedł Jezus Chrystus też wiodła przez ulice miasta, dlatego droga ulicami naszych miast jest jej naturalną scenerią.
Po raz pierwszy Droga krzyżowa poza mury kościoła na ulice Kalisza wyszła 29 kwietnia 1990 roku. W 1992 roku przewodniczył jej śp. ks. bp Roman Andrzejewski, ówczesny biskup pomocniczy diecezji włocławskiej. W pierwszej Drodze krzyżowej uczestniczyło około 500 osób. Obecnie są to setki, a nawet tysiące mieszkańców miasta. Bardzo liczną grupę stanowią księża, siostry zakonne i klerycy kaliskiego Wyższego Seminarium Duchownego. Wraz z wiernymi kaliską Via Dolorosa przemierza ordynariusz diecezji kaliskiej ks. bp Stanisław Napierała. Zorganizowanie jej powierzono ojcom jezuitom i właśnie dlatego swój początek bierze ona spod ich kościoła. Termin Drogi krzyżowej wyznaczono na Pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu i tak już zostało do dziś. Od 1993 roku w nabożeństwo włączono parafie kaliskie. W tym roku kaliska Via Dolorosa odbyła się już po raz 22.
Pierwsza Niedziela Wielkiego Postu, była piękna, słoneczna i ciepła. Wszyscy bardzo czekaliśmy na taki dzień. Jedni, by pójść na spacer z dziećmi, inni właśnie po to, by uczestniczyć w Drodze za krzyżem, na którym życie za nas oddał Jezus Chrystus  ...Bo to my, nasze czyny, słowa i pragnienia przybiły go do krzyża. Opłakujemy Jego śmierć, by znaleźć w niej uzdrowienie dla naszych ran. Byśmy sami stali się znakiem Miłości Ukrzyżowanego Boga....
W nabożeństwie, uczestniczyło kilka tysięcy mieszkańców, każdy niósł ze sobą swoje modlitwy, swoje intencje i wyznanie wiary w zmartwychwstałego Chrystusa.
Wierni wyruszyli z ogrójca ojców jezuitów i zatrzymywali się przy piętnastu stacjach. Na trasie kaliskiej Via Dolorosa znalazły się miejsca wpisane w historię miasta. Początek Drogi krzyżowej przy kościele ojców jezuitów jest miejscem pamięci o ofiarach kolejnych systemów totalitarnych. Inna ze stacji Drogi krzyżowej znajduje się w miejscu, gdzie podczas II wojny światowej zniszczono tysiące polskich książek, kolejna w miejscu męczeńskiej śmierci księdza Pawłowskiego. Na trasie znajduje się także szczególna stacja, miejsce w którym papież Jan Paweł II w czerwcu 1997 r., podczas swej pielgrzymki do Kalisza odprawił Mszę św. W tym roku rozważania do stacji Drogi krzyżowej przygotował ksiądz Krzysztof Kowalik, biblista i wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Kaliszu. Miały one charakter biblijny, a ich hasło brzmiało: „Śladami Jezusa w naszym życiu”.
Odczytał je Maciej Grzybowski, aktor Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. Nabożeństwu towarzyszył śpiew pieśni wielkopostnych i Koronki do Miłosierdzia Bożego. Blisko dwugodzinne nabożeństwo zakończyło się przy kościele pw. Świętej Rodziny, gdzie ksiądz biskup Stanisław Napierała skierował słowo do wiernych. 

Tekst i foto Arleta Wencwel

 

Stacja II: Jezus bierze swój krzyż na ramiona

Krzyż – złączone dwie drewniane belki – stosowano jako narzędzie okrutnej kary śmierci. Miała być przestrogą dla innych, budzić lęk. Niósł śmierć i pohańbienie. Naturalną reakcją przed nim była ucieczka. Był ostatnim miejscem na jakim mógł chcieć znaleźć się człowiek. Tu nie miało nawet sensu pytanie dlaczego. Skazani na śmierć na krzyżu przeklinali swój los, oprawców, a nawet Boga. Szukać Go w takim miejscu? Absurd. Tymczasem Jezus – choć naznaczony wyrokiem Piłata – przyjmuje krzyż na swe ramiona dobrowolnie. Czyni jego belki znakiem zbawienia. Wskazuje na krzyż jako miejsce spotkania człowieka z Bogiem, miejsce odkrycia miłości Boga. Krzyż który przyjmuje na swe ramiona, choć wykonany przez ludzi, odbiera z rąk Boga. Przecież Ojciec, który jest w niebie nie może pozwolić na coś, z czego nie wyniknie ostatecznie dobro. Choć znamy Ewangelię ciągle krzyż budzi w nas opór. Teoretycznie  rozumiemy jego znaczenie. Inaczej jest w codziennym życiu. Mimo, że nad naszymi drzwiami wisi ten znak, to jednak boimy się krzyża naszej codzienności. Czyż nie mówimy – wtedy, gdy sprawy układają się wbrew naszym oczekiwaniom – coś mi się pokrzyżowało? Może nawet boimy się samego znaku krzyża, kojarząc go z cieniem śmierci? Na wszelkie sposoby walczymy, by ominął nas jego ciężar. A przecież on jest nam dany po to, by nas przemienić. W nim mamy szansę spotkać Boga. Tak jest wtedy, gdy patrzymy na krzyż przez pryzmat osoby Jezusa Chrystusa. Jak owe dwie splecione drewniane belki, krzyż naszej codzienności łączy trwale sprawy ludzkie ze sprawami boskimi. Czyni nas bliskimi Bogu. 

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!