TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 17 Lipca 2025, 13:23
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Czas zmian i podsumowań - zmiany personalne w diecezji kaliskiej

Czas zmian i podsumowań 

zmiany personalne w diecezji kaliskiej(szczegóły)

W wielu miejscach, również w naszej diecezji, zwłaszcza w mniejszych parafiach, każdego księdza nazywa się po prostu proboszczem. Człowiek widzi księdza, podchodzi i jeśli ma jakieś pytanie śmiało zagaja: „Księże proboszczu...” i czasami wręcz trudno takiemu księdzu się wytłumaczyć, że proboszczem nie jest. No bo jeśli nie proboszczem, to kim? A jednak kapłańskie losy i posługi są znacznie bardziej skomplikowane.

Właśnie przeżywamy czas, na przełomie czerwca i lipca, kiedy wielu kapłanów żegna się ze swoimi parafiami. Niektórzy wikariusze po kilku latach przechodzą do innej parafii, aby tam pełnić podobną funkcję. Inni przechodzą na samodzielne parafie stając się proboszczami. Również niektórzy proboszczowie zostają skierowani do innych parafii. Ci którzy ukończyli 75 lat albo mają poważne kłopoty zdrowotne odchodzą na emeryturę, a czasami na leczenie. A jeszcze inni po latach pełnienia funkcji w urzędach centralnych (takich jak kuria, czy seminarium) przenoszą się do duszpasterstwa bezpośredniego, jak to jest w przypadku naszego kanclerza księdza prałata Jacka Bąka, który przed dwoma tygodniami podzielił się swoimi refleksjami na naszych łamach („Będę proboszczem”), a którego wypowiedź odbiła się echem, nie tylko pośród duchownych. Postanowiliśmy wysłuchać również innych kapłanów, którzy tegoroczne lato będą przeżywać w zupełnie innym kontekście niż dotychczas.

Ze sztabu na frontks. Krzywanski

Pozostańmy jeszcze przez chwilę przy księżach, którzy podobnie jak wspomniany Ksiądz Kanclerz, pełnili i nadal pełnią funkcje diecezjalne, a jednocześnie rozpoczynają posługę proboszczowską. Jednym z nich jest ksiądz prałat Maciej Jóźwiak, jeden z najbardziej rozpoznawalnych kapłanów diecezji, ponieważ przez niemal osiemnaście lat był kapelanem księdza biskupa Stanisława Napierały.

- Moim pierwszym odczuciem jest przede wszystkim wielka wdzięczność za to, czego przez te 17 lat przy Księdzu Biskupie się nauczyłem – mówi ksiądz Maciej.
- Nabyłem pewnego doświadczenia, patrząc na wielu kapłanów, jak być dobrym księdzem, proboszczem, jak prowadzić ludzi do Pana Boga. No i teraz jest wielka radość z tego, że zostałem mianowany proboszczem. Będę się starał jak najlepiej realizować te zdania, które są przede mną. Chcę mówić ludziom o Panu Bogu, o Jego miłości do nas i przekazywać prawdę, jaką Pan Jezus nam przynosi. Oczywiście po ludzku biorąc jest jakaś niepewność, lęk, brak doświadczenia w wielu sprawach choćby papierkowych, kancelaryjnych. Ale myślę, że Pan Bóg będzie błogosławił i będziemy sobie radzić – kończy Ksiądz Prałat z charakterystyczną dla siebie radością i zaufaniem.

Byłeś wierny w małych rzeczach, powierzę ci większe

O ile ksiądz Maciej podczas swojej posługi mógł zobaczyć z bliska i to wielokrotnie wszystkie parafie naszej diecezji, co czyni go relatywnie spokojnym, to na pewno znacznie mniej spokojni są księża, którzy na probostwo idą z wikariatu.

- Teraz to już będzie wielka odpowiedzialność za całą wspólnotę – wyznaje nie bez niepokoju ks. Przemysław Krzywański (na zdjęciu u góry). -  Nie tylko za mienie materialne, ale za to wszystko, co duchowe. Odpowiedzialność za powierzonych mi ludzi przed Panem Bogiem. To napawa jakimś takim niepokojem, ale modlitwa wielu ludzi, którzy obiecali mi modlitwę i już się za mnie modlą nastraja mnie optymistycznie do tego wszystkiego co przede mną.
Ksiądz Przemysław przez ostatnie lata pracował w parafii katedralnej i to doświadczenie na pewno będzie procentowało, zwłaszcza gdy chodzi o liturgię: przecież w katedrze wszystko było wzorcowe i najważniejsze uroczystości się tutaj odbywają. Ma też nadzieję, że takie formy pobożności jak pierwsze soboty miesiąca i niedzielne Nieszpory, które wprowadził wraz z grupą Żywego Różańca, będą kontynuowane i w ten sposób, jak mówi, coś po nim zostanie.  - Przenoszę się z centrum diecezji, z centrum miasta na peryferie - wyznaje ksiądz Przemysław z nutką żalu w głosie, ale zaraz dodaje, - ale cieszę się, bo pochodzę ze wsi i taką wielką radością jest to, że moja rodzinna parafia była pw. Wszystkich Świętych i parafia, do której teraz zostałem posłany w Rychnowie też jest pw. Wszystkich Świętych.

Jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie spieszmy...

Natomiast ksiądz Andrzej Kmieciak ( na zdjęciu po prawej) na probostwo na razie się nie wybiera.

ks. Kmieciak- Powiem szczerze, że chociaż mam już za sobą 10 lat kapłaństwa, w tym momencie nie marzę o probostwie, bo nie czuję się jeszcze na nie gotowy – tłumaczy spokojnie. - Mam już co prawda zdany egzamin proboszczowski, ale oprócz tego powinno się mieć jeszcze wewnętrzne przekonanie, podszept Ducha Świętego, że to jest już czas na nowe wezwania, na probostwo.

Ksiądz Andrzej będzie miał kolejną zmianę wikariuszowską, do których zdążył się już przyzwyczaić.

- Pierwsza parafia była dla mnie jak pierwsza miłość – wspomina, -  ale po trzech latach spodziewałem się zmiany i nawet się spakowałem, ale dopiero po roku trafiłem do św. Antoniego do Ostrowa, a potem do konkatedry. Teraz wiem, że Ostrów to zupełnie inny świat niż Kalisz. W Ostrowie ludzie są ostrożniejsi wobec księdza i otwartość przychodzi z czasem, nawet po czterech latach. A teraz idę do fary w Koźminie Wielkopolskim i już wiem, że praca z młodzieżą będzie punktem mojego szczególnego zainteresowania – wyjaśnia ksiądz Andrzej, który cieszy się również z tego, że będzie mógł po przerwie powrócić do kapłańskiego zespołu muzycznego Pinokio Brothers, którzy wystąpili również na ostatnim kaliskim Abba Pater. 

Po siedmiu latach w parafii św. Marcina z Kępna odchodzi ks. Roland Kraska.

- Czas na nowe – mówi. - Ale zmiana parafii oznacza nie tylko pakowanie i przewiezienie rzeczy. To dla mnie czas pewnego bilansu. Zastanowienia się, co dobrego stało się z moim udziałem w tym miejscu? Jakie błędy popełniłem? Czego doświadczyłem od tych, z którymi dane mi było żyć i pracować? Z jednej strony jest wielka wdzięczność, bo Pan dał mi tu doświadczyć wiele dobra. Jest też żal i lęk opuszczenia tych, z którymi się związałem. Ufam jednak, że On czyni historię zbawienia ze mną, z tymi, którzy zostają w Kępnie i z tymi, z którymi przyjdzie mi pracować w Zdunach – kończy ksiądz Roland, który oprócz posługi w parafii ma również kontynuować studia specjalistyczne.

No cóż, żal odchodzić!ks. Gawel

Tak właśnie za błogosławionym Janem Pawłem II powtarza ksiądz prałat Andrzej Gaweł, który po 51 latach kapłaństwa i 24 latach proboszczowania w kaliskiej katedrze odchodzi na emeryturę.

- Jeszcze jako młody chłopiec uczyłem się w liceum im. Adama Asnyka – wspomina ksiądz prałat Andrzej -  i często przychodziłem tutaj na modlitwę, zawsze byłem zafascynowany tą świątynią, jej kształtem, podziwiałem harmonijną budowę. Myślałem wówczas, że bycie tu proboszczem to wielka odpowiedzialność. Nawet nie pomyślałem, że ja sam mogę się w tej sytuacji znaleźć. Minęły lata zostałem księdzem i zostałem wikariuszem na tej parafii, a później proboszczem – opowiada ksiądz Gaweł, który do opowiedzenia ma bardzo wiele: o dokonanych remontach, o zmianach w mentalności i o wizycie w katedrze Jana Pawła II, bo i takiego wydarzenia był świadkiem i gospodarzem. Ale zdaje też sobie sprawę Ksiądz Prałat, że kiedy przychodzi czas trzeba przekazać pałeczkę, choć odchodzić żal. 

- Przede mną emerytura i inne życie – konkluduje naszą rozmowę Ksiądz Prałat. - Będę mieszkał na terenie parafii i tak całkiem ze św. Mikołajem nie zrywam. Był dobry i hojny ten św. Mikołaj i w wielu wypadkach pomagał. Odczuwam radość, że byłem tu proboszczem, mogłem pomagać ludziom, im służyć i nieść Boga. Myślę, że chyba nie zmarnowałem życia w kapłaństwie, byłem potrzebny. Jestem  Bogu wdzięczny za łaskę kapłaństwa, za długie lata posługi, a ludziom, że mnie cierpliwie znosili.  Słyszę od ludzi: „Szkoda, że Ksiądz odchodzi”, ale odpowiadam im, że przyjdzie nowy, młody, dzielny i będzie to wszystko pięknie prowadził. Tego życzę i o to się modlę.

Dziękczynienie, nie pożegnanie

Nowe Skalmierzyce również żegnają swojego proboszcza księdza kanonika Edwarda Wawrzyniaka.

- Przed 22 laty na pierwszej Mszy św. Ks. Proboszcza witałem go w naszej wspólnocie - wspomina jeden z parafian – i odtąd nawiązała się między nami nić współpracy. Lata biegły szybko i nadszedł czas zasłużonego odpoczynku Księdza po prawie 50 latach kapłańskiej posługi. W naszej parafii to wręcz wydarzenie historyczne, gdyż po raz pierwszy urzędujący proboszcz nie przechodzi do innej parafii, lecz na emeryturę. Po tak bardzo pracowicie spędzonych latach, wśród wielu parafian dotychczas zdawałoby się obojętnych na sprawy Kościoła, słyszy się pytanie: „a może jeszcze nie musi odchodzić?” Ale czy Ks. Proboszcz faktycznie od nas odejdzie? Może tylko zmieni miejsce pobytu, przecież tu ma wielu przyjaciół, tu pozostały trwałe pamiątki jego owocnej pracy duszpasterskiej i na pewno będzie nas często odwiedzał. Sądzę też, że nie rozstajemy się i nie będziemy się żegnać. Ostatnia Msza św. ma być intencją dziękczynną, a nie pożegnalną – tłumaczy parafianin, bo jest za co dziękować sędziwemu Kanonikowi, choćby za liczne powołania kapłańskie i zakonne, za odnowione dwa kościoły, za wieżę Eucharystyczną, za nowe pomniki i krzyże i za  umiłowanie swojej parafii.

A tobie, który jesteś jeszcze cały zielony...ks. Klimecki

Przed kilkoma tygodniami poznaliśmy sylwetki naszych neoprezbiterów, dzisiaj dowiadujemy się w jakich parafiach będą posługiwać. Ale jest jeszcze jeden neoprezbiter, o którym niewielu słyszało. Ksiądz Piotr Klimecki przed kilkoma dniami został wyświęcony na kapłana w Zgromadzeniu Księży Misjonarzy Świętej Rodziny i sprawował swoją pierwszą Mszę Świętą w rodzinnej parafii w Kokaninie. Na pytanie: dlaczego wybrał tę akurat wspólnotę zakonną odpowiada: 

- Księża misjonarze pojawili się w moim życiu poprzez wakacje zorganizowane nad morzem, w których uczestniczyłem i później nieustannie utrzymywali ze mną kontakt wysyłając mi co kwartał swoje pismo „Posłaniec Świętej Rodziny”. Przez cały czas przysyłali mi też informacje o tym, co się dzieje w zgromadzeniu i w momencie kiedy pojawiła się pierwsza myśl, żeby zostać kapłanem, w sposób naturalny pomyślałem, że nie bez przyczyny Pan Bóg postawił na mojej drodze, zanim jeszcze zacząłem myśleć o kapłaństwie, to właśnie zgromadzenie. Więc je wybrałem i się nie rozczarowałem.

- Czy to oznacza, że teraz zostanie Ksiądz wysłany na misje?

- Nie, jeszcze nie, - uśmiecha się ksiądz Piotr, - najpierw będę pomagał w naszej parafii w Szczytnie, która jest jedną z 11 parafii prowadzonych przez nas w Polsce.

- A kiedy na misje?

- W naszym zgromadzeniu najpierw trzeba odbyć przynajmniej trzyletnią praktykę duszpasterską, a później myśleć o misjach – uśmiecha się ksiądz Piotr i widać, że gdyby to od niego zależało, na misje wyruszyłby nawet jutro. Albo dzisiaj. Ale wie on doskonale, że jest częścią Kościoła, w którym wszystko ma swój czas, a dwa tysiące lat historii i doświadczenia to coś znacznie więcej, niż choćby najszczytniejsze i najpiękniejsze pragnienia młodego kapłańskiego serca. W odpowiednim czasie Bóg się nimi posłuży. Tak jak w przypadku wszystkich kapłanów.

AAD, AAK, AW, ReJ 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!