TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Sierpnia 2025, 07:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Cud uzdrowienia

Cud uzdrowienia

- Od rana staję w tym miejscu z dziękczynieniem przed Bogiem za to, że mogę podzielić się z wami historią mojego życia, powołania, ale też trudnym wydarzeniem choroby i uzdrowienia, które Bóg mi udzielił przez wstawiennictwo dzisiaj bł. kard. Stefana Wyszyńskiego – mówiła s. Nulla ze Wspólnoty Uczennic Krzyża, która w niedzielę, 6 listopada, w parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Krotoszynie podczas każdej Mszy św. dzieliła się swoją historią życia.

Siostry ze Wspólnoty Uczennic Krzyża: s. Nulla i pochodząca z Krotoszyna s. Maria przybyły do parafii na zaproszenie proboszcza ks. kanonika Grzegorza Kamzola. - Po niespełna dwóch latach życia we wspólnocie zdiagnozowano u mnie chorobę - nowotwór tarczycy. Diagnoza była zbyt późna, więc były przerzuty na węzły chłonne. Musiałam mieć operację, później dalsze leczenie – mówiła. Dodała, że po dwóch latach leczenia przyszedł nawrót choroby, a lekarze dawali jej trzy miesiące życia. W tym czasie s. Nulla złożyła śluby zakonne. W trudnym czasie jej choroby wszystkie siostry ze wspólnoty rozpoczęły modlitwę do Pana Boga za wstawiennictwem kard. Stefana Wyszyńskiego o cud życia. - Podjęły tę modlitwę 9 razy w ciągu każdego dnia. Muszę powiedzieć, że to nawet dla sióstr jest dużo, bo nie była to jedyna modlitwa dnia, a siostry też pracują. Rozkładając ręce w krzyż każdego dnia wołały o cud. Wiedziałam o tej modlitwie i niosła mi ona ogromną nadzieję – powiedziała s. Nulla. Kiedy znalazła się w Instytucie Onkologii w Gliwicach okazało się, że może nie przeżyć nocy. - Dla mnie zaczęły się trudne godziny, ponieważ zaczęłam się dusić. Nastąpił obrzęk guza i myślałam, że jest to ten moment, w którym Pan Bóg wzywa mnie już do siebie. To była taka noc, kiedy już do Boga nie wołałam o cud, nie dlatego że zwątpiłam, że Bóg może to uczynić, ale byłam przekonana, że chce już mnie mieć po drugiej stronie. Tak męczyłam się do rana. Nad ranem niespodziewanie przyszła ulga. Zaczęłam lepiej oddychać, lepiej się czuć. Od tej tragicznej nocy po kilku dniach zostałam wypisana do domu. Choć wracałam bardzo często na kontrolne badania, każda wizyta potwierdzała coraz lepszy mój stan i w niedługim czasie znikło wszystko bez śladu – stwierdziła s. Nulla. Po Mszy św. można było nabyć książkę „Cud kardynała Wyszyńskiego”, w której dokładnie opisana jest cała historia i uzyskać dedykację s. Nulli. Książkę można jeszcze zakupić w parafii, do czego zachęcam. Warto ją przeczytać.

Ewa Kotowska-Rasiak

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!