200 tys. zł od diecezji kaliskiej dla Pigmejów w Kamerunie
- Kościół ze swej natury jest misyjny, a jego prawdziwa twarz to niesienie pomocy najbardziej potrzebującym – mówił ks. prof. Cisło podczas Mszy św. w sanktuarium św. Józefa w Światowym Dniu Misyjnym, która wieńczył kilkomiesięczną kampanię „Mój brat Pigmej”.
Diecezja kaliska i Pomoc Kościołowi w Potrzebie w trwającej od czerwca akcji zebrała rekordową kwotę 200 tysięcy złotych, które zostaną przekazane społeczności Pigmejów w Kamerunie, gdzie ich sytuacja materialna i społeczna jest bardzo trudna. - Zebrane pieniądze są oczywiście formą materialną, dzięki której możemy pomagać, ale za nimi idzie modlitwa – podkreślił ks. Cisło, który tego dnia wygłosił słowo Boże. Przypomniał również, że Polacy jako jedyni zebrali tyle środków, co żaden inny kraj jeśli chodzi o pomoc dla poszkodowanych w Aleppo, za co tamtejsi ludzie żywią ogromną wdzięczność. - Wśród wielu projektów pomocowych, choćby ten jeden, którym było mleko dla Aleppo przyniósł wiele dobrego, można powiedzieć, że tym mlekiem uratowano wiele istnień ludzkich, bowiem matki będąc same niedożywione nie miały pokarmu dla swoich dzieci. W wielu miejscach a przede wszystkim przy kościołach to mleko było wydawane i tym samym chcę podkreślić, że jeśli ktoś szuka prawdziwej twarzy Kościoła, to właśnie to jest prawdziwa jego twarz – zauważył Ks. Profesor podkreślając, że Kościół jest zawsze obecny w takich miejscach, gdzie jest tragedia, gdzie jest wojna. - Staje się noclegownią, stołówką, a nawet szpitalem – podkreślił ks. Cisło akcentując, że wiele sytuacji pokazało, że ludzie w zagrożeniu idą zawsze tam, gdzie są siostry zakonne, gdzie są księża, bo Kościół jest matką. - Bądźmy dumni, że współtworzymy ten Kościół – zaakcentował Kaznodzieja.
Po Mszy św. ks. prof. Waldemar Cisło odebrał symboliczny czek i wyraził wielką wdzięczność wszystkim diecezjanom, księżom i osobom tworzącą grupę wsparcia. Zarówno kapłani, jak i wolontariusze otrzymali pamiątkowe publikacje i dyplomy jako ambasadorzy Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Natomiast Tomasz Zawal, dyrektor regionalnego biura PKWP w Poznaniu stwierdził, że diecezja kaliska kolejny raz jest liderem, jeśli chodzi o zwrócenie uwagi na sytuację Kościoła misyjnego w formacie szczegółowym dotyczącym konkretnych miejsc. - Pierwszą była akcja „Wolni niewolni”, kolejną „Maszyny dla Bouar”, a teraz zajmujemy się Pigmejami w północnym Kamerunie dlatego, że jest to społeczność traktowana bardzo źle, jest spychana na margines społeczeństwa kameruńskiego – zaznaczył Tomasz Zawal dodając, że zamieszkują oni obszar, w którym toczy się wojna wewnętrzna. - Ponadto sytuacja pigmejskich dzieci, które chodzą do szkoły prowadzonej przez siostry zakonne, do których skierowana jest pomoc, jest podwójnie trudna. Nie mają one jedzenia, nie mają butów i przyborów szkolnych. Często do szkoły mają po 10 km – wyjaśniał Tomasz Zawal. Dalej zauważył, że mimo, iż uważa się je za dzieci o mniejszym potencjale intelektualnym, to wyniki w nauce temu przeczą i jak zauważył, że kiedy stworzy im się możliwości, a takie możliwości daje akcja wsparcia realizowana przez diecezję kaliską, to te dzieci rozwijają swój potencjał. - Kolejny raz trzeba jasno powiedzieć, że św. Józef i wszyscy diecezjanie stanęli na wysokości zadania i są przykładem dla innych – podkreślił pan Zawal.
- Przez cały czas trwania akcji niektóre parafie z diecezji kaliskiej gościły w niedziele księży wolontariuszy z Afryki, którzy dawali świadectwo z sytuacji Kościoła w swoim kraju. Wtedy też była prowadzona zbiórka funduszy na ten cel. Ponadto wiele parafii organizowało takie zbiórki. W różnych miejscach były dostępne plakaty, więc ludzie prywatnie wpłacali ofiary na dany pakiet – tłumaczył ks. Piotr Przybył, diecezjalny referent ds. misji.
W ramach akcji „Mój brat Pigmej” przygotowano trzy pakiety. Były to: pakiet „Książka” polegający na sfinansowaniu rocznej edukacji dla jednej osoby– koszt 900 zł, pakiet „Chleb” mający na celu wsparcie rocznego wyżywienia dziecka – koszt 550 zł i pakiet „Motyka”, który sfinansuje zakup narzędzi potrzebnych do pracy na roli – koszt 100 zł.
Arleta Wencwel-Plata
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!