TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 05:53
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

100 lat pani Janiny i duszpasterstwo rodzin

100 lat pani Janiny i duszpasterstwo rodzin

W niedzielę, 2 sierpnia podczas Mszy Świętej w ostrowskiej konkatedrze dziękowano za 100 lat życia Janiny Milewskiej. Modlono się również w intencji duszpasterstwa rodzin, które 50 lat temu współtworzyła Jubilatka.
Eucharystię w intencji pani Janiny sprawował proboszcz senior parafii konkatedralnej ks. prałat Tomasz Ilski. Wraz z nim Mszę Świętą koncelebrował obecny proboszcz ks. kanonik Krzysztof Nojman. Homilię wygłosił ks. wikariusz Dariusz Kuliński, w której nawiązał do przypadającego tego dnia fragmentu Ewangelii o cudownym rozmnożeniu chlebów i ryb.


W imieniu ks. kanonika Sławomira Kostrzewy, diecezjalnego opiekuna duszpasterstwa rodzin, Jolanty Siwak, diecezjalnej doradczyni życia rodzinnego oraz doradców rejonu ostrowsko – odolanowskiego i krotoszyńskiego życzenia Jubilatce złożyła Czesława Oliwa, opiekun rejonu krotoszyńskiego. Wspominała również wspólną pracę w duszpasterstwie rodzin najpierw w archidiecezji poznańskiej, a potem diecezji kaliskiej. - Dziękujemy Bogu, że mogliśmy przyglądać się tobie, uczyć się od ciebie. Nie mamy wątpliwości, że motorem wszystkich twoich działań jako doradczyni życia rodzinnego była wiara i miłość. Chciałaś wszystkim młodym przekazać to, co najważniejsze do budowania ich przyszłego, szczęśliwego życia rodzinnego i małżeńskiego, dlatego chcemy ci za wszystko podziękować i złożyć życzenia – podkreśliła pani Czesława, cytując potem słowa Jana Pawła II, które skierował w Liście do ludzi starszych, by umieli cieszyć się każdym etapem życia.


Z Pojezierza Iławskiego do Ostrowa
Pani Janina urodził się 31 lipca 1920 roku w Szwarcenowie na Pojezierzu Iławskim, w majątku jej dziadków, którzy mieszkali naprzeciwko kościoła. W tym czasie trwała wojna polsko – bolszewicka. - Krótko po moim urodzeniu, ksiądz proboszcz z monstrancją i moja mama ze mną, karetą uciekaliśmy w obawie przed nadciągającym wojskiem bolszewickim – opowiadała pani Janina. - Z dzieciństwa, gdy już nie mieszkaliśmy w Szwarcenowie, pamiętam wakacje spędzane z rodzeństwem u dziadków. Był to zawsze cudowny czas. Latem pływaliśmy w jeziorze, które przecinała Osa wyznaczająca granicę z Prusami. Wiedzieliśmy, że gdy w jeziorze poczujemy zimny nurt rzeki, musimy zawracać. Zimą cieszyliśmy się kuligami połączonymi z odwiedzaniem sąsiadów i powrotami nocą pod rozgwieżdżonym niebem – wspominała szczęśliwe lata dzieciństwa.
Podczas II wojny prawie cała rodzina pani Janiny znalazła się w Warszawie. Ona pracowała w hurtowni aptecznej Barcikowskiego z Poznania, gdzie poznała swojego przyszłego męża. - Wzięliśmy ślub 15 sierpnia 1942 roku w kościele Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, gdzie ostatnio sprofanowano figurę Chrystusa, co mnie bardzo boli. W styczniu 1943 roku podczas łapanki zostałam zabrana na Pawiak. Po dwóch dniach załadowano nas wszystkich do bydlęcych wagonów i wieziono do Majdanka. Mój ojciec pokonując niewyobrażalne trudności, wielokrotnie ryzykując życiem, dotarł do Lublina, gdzie pociąg stał jeszcze na bocznicy i gołymi rękami w 30-stopniowym mrozie otworzył zaplombowany wagon, uwalniając mnie i inne kobiety. Wróciliśmy z tatą do Warszawy. Tę historię, mówiąc „miałam szczęście”, opisała Magdalena Grodzka Gużkowska, jedna z ocalonych z tego pociągu – opowiadała Jubilatka. W Warszawie urodził się pierwszy syn państwa Milewskich. Pod koniec lipca 1944 roku wynajęli skromny pokoik u kolejarza w Milanówku, aby spędzić z małym dzieckiem lato na wsi. - 31 lipca, w moje urodziny, mąż przyjechał do nas po pracy. Następnego dnia wybuchło powstanie, powrót do Warszawy był niemożliwy. Moi bracia i kuzynowie walczyli w powstaniu, jeden z nich zginął pierwszego dnia, a my odcięci pozostaliśmy w Milanówku do grudnia – wspomina pani Janina trudny czas wojny. Na święta Bożego Narodzenia z pomocą rodziny państwo Milewscy przedostali się do Częstochowy. Tam pani Janina później zobaczyła jak „pokonani” Niemcy opuszczali Polskę jadąc na motocyklach, schludni, w błyszczących butach i ciepłych kożuchach. Potem nadeszli żołnierze sowieccy, którzy byli wynędzniali, w poszarpanych płaszczach, niejednokrotnie bez butów i z pustymi tobołkami na sznurkach. Ten widok pozostał w pamięci pani Janiny do dzisiaj.
Po wyzwoleniu pociągami towarowymi z Częstochowy państwo Milewscy przedostali się do Poznania. - Mąż miał nadzieję objąć tam aptekę po swoim ojcu, który zmarł wywieziony przez Niemców. Niestety apteka, zbombardowana, już nie istniała, a mieszkanie rodziców było zajęte i niedostępne. Udało się znaleźć miejsce w pokoju mieszkania sześciopokojowego - w każdym mieszkała inna rodzina – dodała pani Milewska. Po pewnym czasie w 1945 roku Towarzystwo Farmaceutyczne skierowało jej męża do Ostrowa Wielkopolskiego. W tym mieście urodziły się kolejne dzieci państwa Milewskich, w sumie mieli ich pięcioro. Początkowo mąż pani Janiny prowadził razem ze wspólnikiem Aptekę pod Aniołem, później od podstaw zorganizował aptekę w przychodni kolejowej, którą kierował aż do emerytury.


Trudne, ale i błogosławione
- Do Oazy wciągnęła mnie swoją charyzmą moja przyjaciółka śp. Teresa Morisson. Spotykaliśmy się w Domu katolickim przy farze na modlitwach, rozważaniu Pisma Świętego i radosnych śpiewach. Najmilej wspominam rekolekcje w Krościenku, śpiewy młodzieży z różnych krajów na Kopiej Górce. Pracę w duszpasterstwie zaproponował mi ks. proboszcz Mieczysław Kutzner na przełomie lat 60 i 70 – powiedziała pani Milewska. Były to początki duszpasterstwa rodzin w jej rejonie, więc szkoliła się podczas różnych kursów organizowanych w Ostrowie Wielkopolskim i Poznaniu. Pracowała potem z narzeczonymi około 17 lat w Ostrzeszowie, Raszkowie i Ostrowie. - W 1981 miałam zaszczyt wziąć udział w Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym w Lourdes. Było to dla mnie ogromne przeżycie, także dlatego, że widziałam jak wielu ludzi modli się gorąco przed telebimem z wizerunkiem papieża Polaka, który po zamachu jeszcze nie wrócił do zdrowia i nie mógł być obecny na kongresie – wspominała pani Janina.
Pytana o to, co najważniejsze w małżeństwie, podkreśliła: życzliwość, zrozumienie i umiejętność dawania. Według niej warto co jakiś czas wyjaśniać sobie niedomówienia czy pretensje i nie chować urazy w sercu. Do takiej rozmowy koniecznie trzeba zaprosić Ducha Świętego. - Bardzo polecam książki dra Jacka Pulikowskiego, który razem ze mną rozpoczynał pracę w duszpasterstwie. Jest doskonałym pomocnikiem w rozwiązywaniu problemów małżeńskich. Młodzieży, z mojego doświadczenia, mogę przekazać, że angażowanie się w harcerstwo, katolickie stowarzyszenia i sport pomaga w kształtowaniu charakteru. Na koniec chcę powiedzieć, że moje życie było trudne, ale i błogosławione – podkreśla Jubilatka.


Dzielenie się wiedzą i życiem
100 - lecie urodzin pani Janiny stało się okazją do zauważenia 50 - rocznicy powstania duszpasterstwa rodzin w rejonach ostrowsko – odolanowskim i krotoszyńskim. - W latach 70. byliśmy z mężem w ruchu oazowym i tam poznaliśmy wspaniałych ludzi, między innymi jubilatkę Janinę - opowiadała pani Maria, dodając, że na pewnym etapie zaangażowania w ruchu oazowym, pani Janina zachęciła ją również do zainteresowania się duszpasterstwem rodzin, w ramach którego poznała ciekawych ludzi, różne formy refleksji, spotkań i kursy. - Pozwolę sobie wspomnieć śp. ojca Karola Meissnera, ks. Andrzeja Prybę, Jadwigę i Jacka Pulikowskich, Bolesława Suszkę czy Andrzeja Urbaniaka z Poznania. Lata 80 i 90 to już było dzielenie się wiedzą i życiem z przygotowującymi się do sakramentu małżeństwa w ramach katechezy przedmałżeńskiej. Moje spotkania miały charakter praktyczno-życiowy, ale oparte o religijny wymiar życia małżeńskiego. Podstawowym dokumentem w duszpasterstwie była encyklika papieża Pawła VI Humanae Vitae – o zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego - dodała pani Maria, jedna z osób, które przed laty zaangażowały się w duszpasterstwo rodzin w rejonie ostrowsko – odolanowskim.


Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!