TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 16:02
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dobry czas na podjęcie nowych zadań - wywiad z ks. bp. Edwardem Janiakiem cz. II

Dobry czas na podjęcie nowych zadań cz. II

bp. Janiak

W dalszym ciągu rozmowy z okazji 25-lecia diecezji kaliskiej, jej obecny ordynariusz, ks. bp Edward Janiak opowiada o szczególnej roli św. Józefa w panteonie świętych, swojej współpracy z hierarchami we Wrocławiu i roztacza plany na przyszłość.

Nie mogę nie zapytać o św. Józefa. Może się mylę, ale wydaje mi się, że we Wrocławiu nie ma jednego patrona, który tak bardzo górowałby nad innymi, bo przecież katedra św. Jana Chrzciciela bardzo czczonego w związku ze słynną relikwią, ale przecież i św. Jadwiga w Trzebnicy i św. Edyta Stein, która we Wrocławiu studiowała. I Ks. Biskup ma też swoich „faworytów”, wspomnę bł. Salawę. Jak sobie Ksiądz Biskup radzi w tym duchowym świecie orędowników z naszą kaliską „hegemonią” św. Józefa?
Ks. bp Edward Janiak: Wydaje się, że w znacznym stopniu kształtuje nas wychowanie, które się wynosi z domu, a także z parafii. Ja pochodzę z parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny i tak zostałem wychowany, że wśród wszystkich świętych pierwsze miejsce ma Matka Najświętsza. W Archidiecezji Wrocławskiej mieliśmy kilka ważnych sanktuariów maryjnych, ale później po podziale one się nam troszkę „rozpierzchły”. Tutaj zresztą też mamy sanktuaria maryjne, które „żyją na co dzień”. Ostatnio wracając z wizytacji kanonicznej w godzinach popołudniowych zatrzymałem się przy takim sanktuarium, położonym zupełnie „w polu” - na Pólku pod Bralinem - zastałem pełny kościół ludzi. Ale rzeczywiście w Kaliszu św. Józef jest absolutnie fundamentalny. Tutaj niemal wszyscy w domach czczą św. Józefa, to jest czymś naturalnym. Co do Kalisza, to powiem z głębokim przekonaniem, że trzeba Bogu dziękować za św. Józefa, że łaskawie spojrzał na tę ziemię i dał nam go jako patrona i opiekuna. I choć katedra jest pod wezwaniem św. Mikołaja, to jednak kult św. Józefa daleko więcej znaczy w Kaliszu. I co ciekawe, nie mówi się o nim, jak o kimś cudownym, ale jak o kimś oczywistym. Jako kapłani musimy się bardzo starać duszpastersko, aby ten kult krzewić. Bardzo cieszy choćby fakt, że właśnie w bazylice św. Józefa jest stały konfesjonał i Msza św. codziennie o 12.00. Kiedy się przejeżdża obok kościoła, prawie zawsze stoją autokary. Są pielgrzymi. To miasto wiele zawdzięcza św. Józefowi, a i ja osobiście nie będę ukrywał, że wiele jemu zawdzięczam.

Przez wiele lat pracował Ksiądz Biskup u boku wielkiego hierarchy, jakim niewątpliwie jest kardynał Gulbinowicz, współpracował ze śp. biskupem Józefem Pazdurem, a teraz ciągle może liczyć na pomoc naszych Biskupów Seniorów. Proszę powiedzieć, jak owocują te kontakty ze starszymi braćmi w biskupstwie? Jak funkcjonować w tej sukcesji apostolskiej czerpiąc z doświadczenia poprzedników, ale jednocześnie w pełni wykorzystując swoje talenty, pomysły i oczywiście autonomię?

Z pewnością doświadczenie spotkania z ludźmi, którzy mają dużo do powiedzenia nie tylko w sferze przekazu, ale też swym świadectwem życia, jest wielkim darem. Do nich z pewnością należy kard. Henryk Gulbinowicz, ale również bp Tadeusz Rybak, który był moim wychowawcą, czy mój ojciec duchowny bp Józef Pazdur. Pamiętam ich wszystkich również z czasu posługi jako biskup pomocniczy i naprawdę wiele rzeczy pozostało w pamięci. Tutaj w Kaliszu są księża biskupi seniorzy - Stanisław i Teofil, i stanowimy wspólnotę. W pracy duszpasterskiej staramy się być wszyscy razem, tak często jak tylko możemy, wszędzie gdzie coś dobrego może się dziać. Także w tej wspólnocie jest ksiądz biskup Łukasz, biskup pomocniczy. Jesteśmy po to, by dawać świadectwo. Mnie teraz przypadło dźwigać obowiązek odpowiedzialności za naszą diecezję, bo tak jest w Kościele, on jest hierarchiczny. Ale najkrócej mówiąc, Panu Bogu dziękuję i podkreślam, że w życiu mam szczęście, które przejawia się w tym, że na tej drodze życiowej spotykam dobrych ludzi.

A zastanawia się Ksiądz Biskup czasami, co by w tym momencie zrobił Ksiądz Kardynał? Albo po fakcie konstatuje, że zrobił coś dokładnie tak samo jak niegdyś Arcybiskup?

To wynika często samo z siebie. Zastanawiam się częściej, zwłaszcza w sprawach personalnych, co by zrobił arcybiskup Gołębiewski, bo on miał taki wielki dystans, natomiast Ksiądz Kardynał ma dar trafnej intuicji i nigdy nie cofał podjętych decyzji. A odpowiadając na pytanie, to nieraz tak bywa, że się naśladuje kogoś, a człowiek nawet o tym nie wie. Niektóre sytuacje się powtarzają, a zmieniają się tylko nazwiska.

Rzut oka na biografię Księdza Biskupa i działanie zarówno we Wrocławiu, jak i w Kaliszu nie pozostawia złudzeń, że polem duszpasterskim szczególnie bliskim jest dla Księdza Biskupa chrześcijańska Caritas w szerokim tego słowa znaczeniu. Skąd akurat ten priorytet?

Kiedy wracałem ze studiów w Rzymie do Wrocławia był początek odradzania się Caritas po okresie utrudnień, a później likwidacji ośrodków Caritas w różnych diecezjach przez władze komunistyczne z czasów Bolesława Bieruta. Układaliśmy statuty, organizowaliśmy biuro. Widziałem wcześniej, jak to działa w Niemczech. Byłem dosyć blisko związany z lekarzami i szpitalami i chciałem pomagać ludziom. To zajęcie mnie nie męczyło. Uważam, że się w tym odnajdywałem, że się spełniałem jako ksiądz. Kiedy więc zostałem wybrany biskupem pomocniczym to za motto wybrałem słowa „Oportet servire - trzeba, abym służył”. Od biednych poszedłem do biskupstwa i tutaj w diecezji kaliskiej kontynuuję dzieła, powstają nowe i mam jeszcze wiele pomysłów.

Jeśli można prosić jeszcze o kilka słów o pamiętnym Międzynarodowym Kongresie we Wrocławiu, a także o naszym kaliskim?
O pobożności eucharystycznej mówiłem podczas mojego ingresu i jestem do tego całkowicie przekonany, że jest to jeden z priorytetów, chociaż zawsze mam pewien dylemat, czy więcej powinienem być w terenie wśród wiernych, czy klęczeć w kościele i modlić się. Zdaję sobie jednak sprawę, że trzeba łączyć to ze sobą i staram się to robić, bo zarówno jedno, jak i drugie jest misją Kościoła. Każdy kongres eucharystyczny, od początku tej inicjatywy pastoralnej, ma na celu pogłębienie wiary w prawdziwą i rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie i uczenie się konsekwencji życiowych wynikających dla człowieka z obecności Pana Boga. Tak też było podczas przeżywania 46. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego we Wrocławiu w 1997 roku, kiedy pełniłem odpowiedzialną funkcję przewodniczącego sekretariatu tego Kongresu i podczas naszego diecezjalnego Kongresu Eucharystycznego, który odbył się dwa lata temu. Ich celem było poszanowanie Eucharystii, sakralnego charakteru niedzieli, częstego przyjmowania Komunii Świętej, a także rozwój kultu eucharystycznego poza Mszą św. w adoracjach Najświętszego Sakramentu. Służyły temu liczne katechezy podczas nauki religii w szkole, w ramach przygotowań do sakramentów, w spotkaniach grup modlitewnych i zespołów parafialnych, a zwłaszcza adoracje Najświętszego Sakramentu. Ich efektem było pogłębienie wiary i rozwój kultu eucharystycznego. Nie mam wątpliwości, że nam, ludziom wiary, te wydarzenia przyniosły wiele owoców duchowego, indywidualnego przeżywania, ale winniśmy jednak pamiętać, że odkrywanie i uczenie się tajemnic wiary oraz kształtowanie naszego stosunku do Eucharystii powinno trwać nadal. Przykładem odwagi wiary pozostaje dla mnie niezłomny ks. kardynał Henryk Gulbinowicz. Owocem naszego diecezjalnego Kongresu Eucharystycznego są nowe kaplice stałej, codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu oraz różne dzieła charytatywne, które realizuje Caritas.

Jakie największe wyzwanie stoi dzisiaj przed biskupami w ogóle i przed Biskupem Kaliskim w szczególe?

Najważniejsze jest krzewienie wiary, żeby następnemu pokoleniu z mocą i siłą przekazywać ten dar, który my otrzymaliśmy od rodziców, a przecież mamy świadomość, że to wszystko w kruchych naczyniach nosimy. Trzeba zaufać łasce Bożej. Obecnie przed Kościołem stoi wielkie wyzwanie, bo widzimy, jak wielkie jest prześladowanie chrześcijan i problem uchodźców. To nie jest taka prosta sprawa. To jest wezwanie dla całego Kościoła, nie da się dzisiaj spokojnie spać, kiedy ludzie giną i jest wojna. A z drugiej strony widzimy, co dzieje się np. we Francji, jak wielkie jest zagrożenie terroryzmem. Ludzie boją się.
A są i inne problemy, proszę zauważyć, choćby okrucieństwo eutanazji, aborcji. I tutaj jest nasza wielka rola, rola Kościoła. Mamy do czynienia z pewnego rodzaju odwróceniem porządku świata, np. z jednej strony przesadna troska o zwierzęta, a z drugiej dziecko wyrzucone do śmietnika. Przepraszam, że to z moich ust pada, ale to się bez kary Bożej nie obędzie. A wracając do naszej diecezji, to chcę powiedzieć, że kiedy wracam z wizytacji zawsze Bogu dziękuję za lud wierny, za inicjatywy w parafiach. Tam w parafiach widać, że jest się potrzebnym, tam jest żywy Kościół. I naprawdę ludzie cieszą się z wizyty Biskupa. I nie chodzi o wierszyki, tylko o żywą autentyczną radość.
Jeśli natomiast chodzi o plany na przyszłość, to wydaje mi się, że potrzebny będzie jeden nowy kościół w Kaliszu. Powinniśmy mieć też kościelne hospicjum, bo są tacy ludzie, którzy są wypisywani ze szpitala i nie wiadomo, co z nimi zrobić, podczas gdy oni w dalszym ciągu wymagają opieki. Często się z tym spotykam, musimy mieć to na uwadze. Na pewno też powinniśmy jeszcze bardziej zwrócić uwagę na kwestię powołań, bo mamy ich mniej i uwrażliwiać kapłanów na duszpasterstwo powołaniowe.
Księża proboszczowie odpowiadają za swój teren i cieszą się z tego, co im się udaje, ale musimy widzieć to bardziej eklezjalnie, szerzej. Bardzo mnie cieszy inicjatywa dla młodzieży pod nazwą „Tratwa”, która wspaniale kontynuuje pracę z młodzieżą po Światowych Dniach Młodzieży. Potrafią się skrzyknąć, zorganizować, widać u nich energię i spontaniczność, na ich spotkaniach wydaje się, że jesteśmy w jakimś zupełnie innym, lepszym świecie. To bardzo cieszy i to jest przyszłość.

Rozmawiał ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!