TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 00:26
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wszyscy Święci są cierpliwi, bo są święci

Wszyscy Święci są cierpliwi, bo są święci

Ludzkość zrewolucjonizował konsumpcjonizm. Liczy się bardziej to, by mieć, niż być. Kilka dni przed pierwszym listopada weszłam przypadkowo do jednego z supermarketów. Szybko wrzuciłam do koszyka potrzebny produkt i pobiegłam do kasy. Po drodze minęłam znicze w promocji, sztuczne kwiaty, a zaraz obok czekoladowe bałwanki, zdeformowane św. Mikołaje i inne kuszące bożonarodzeniowe okazje… ciekawe, czy w magazynach mają zajączki i jajeczka?
Rozumiem i popieram fakt, że w święto Wszystkich Świętych należy ubrać się elegancko. Poprzez strój także wyrażamy szacunek. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego doszło do tak dalece posuniętej przesady i cmentarze tego dnia wyglądają niczym wybieg z tygodnia mody. Kreacje na bogato, fryzury i makijaże, jakby tuż przed imprezą. Szpilki nie są rzadkością. Te, co najmniej kilkunastocentymetrowe zdarzało mi się widzieć często. Cóż, szkoda, że nie widziałam, jak wbijają się w piach pomiędzy grobami w głębi alejek.
Kontynuowałam tradycję jednej z najbliższych mi osób i poszłam na Mszę Świętą na cmentarz. Jak na pierwszy listopada, nie było aż tak zimno. Nie było też aż takiej tragedii na parkingu. Oczywiście, dało się zauważyć niejednokrotne wymachiwanie rękoma, krzyki, wyzwiska i dźwięk klaksonów. Niektórzy nie byliby sobą, gdyby nie zajechali drogi albo nie wepchnęli się w kolejkę. To już się nigdy nie zmieni.
Podczas Mszy św. stałam przy grobie tuż przy alejce. Byłam zwrócona akurat twarzą do ołtarza, więc niestety także widziałam przechodzących obok ludzi. Te półtorej godziny było dla mnie wielkim wyzwaniem. Próbą siły i cierpliwości. Kilkanaście razy przychodziła ochota na zwrócenie innej osobie uwagi, kilka razy na potrząśnięcie nią oraz na to, by wybiec z cmentarza i wrócić, gdy będzie ciszej i spokojniej. Ale… Mogę być z siebie dumna! Wytrwałam! Obyło się bez awantur i rękoczynów.
Jedna z kobiet była dość charakterystyczna. Długie blond włosy, wysokie, czarne szpilki i jaskrawy, czerwony płaszcz. Przynajmniej sześć razy przeszła obok mnie w jedną i w drugą stronę. Nie niosła ze sobą zniczy ani kwiatów. Za każdym razem głośno rozprawiała na różne tematy. Wewnętrznie cała się gotowałam. Nieopodal doszedł mnie dźwięk dzwonka z telefonu komórkowego. Mężczyzna w średnim wieku wyjął swojego superfona z kieszeni i przeszedł sam siebie oraz moje najgorsze wyobrażenia.
- Haloooo? Cooo? No nie mogę teraz… na cmentarzu jestem. Nooo… później zadzwonię. No, to hej, narka.
Wzięłam głęboki oddech. Niestety, wokół było sporo grup ludzi, którzy nie zważając na nic, stali zebrani przy grobach, debatując nad polityką albo gospodarką. Nad tym, co przydarzyło się ostatnio w ich życiu i nad tym, co ich czeka. Ich lub ludzi, których znają, ale dawno się nie widzieli. Dużo zdziwień, zaskoczeń i wybałuszonych oczu, czasem śmiech. Rewia mody i pogawędki, a kilka metrów pod ziemią w trumnach ciała ich bliskich. A oni stoją, gadają, gadają i gadają… stawiają na zimnych pomnikach kwiaty i znicze. Później wymieniają informacje, gdzie kupione, za ile i czy coś da się zrobić, żeby nie ukradli. No, szkoda by było. Ludzie to dziadostwo, no naprawdę. Nawet cmentarza nie uszanują…
Do domu wróciłam bardzo rozczarowana. Nie mam pojęcia, czy będę na tyle cierpliwa, by pójść na cmentarz na Mszę Świętą w przyszłym roku.


Kasia Smolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!