TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 08:30
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

..wierzę w Ducha Świętego - Credo

w Ducha Świętego

credo

Wiara nie ogranicza się tylko do przyjmowania zbioru prawd zapisanych w katechizmie. Wiara to relacja z żywym Bogiem, zawierzenie Mu. Bóg jest jednak Trójcą – trzy Osoby i jedna natura Boska. Wierzyć w Ducha Świętego, to mieć z Nim żywą relację, taką jak osoba ma z drugą osobą.

Kim jest Duch Święty? Ciekawe, jakie padłyby odpowiedzi na to pytanie, gdyby zrobić ankietę lub sondaż uliczny – podobnie jak pyta się o datę bitwy pod Grunwaldem, czy Powstania Warszawskiego? Popularne wyobrażenia na temat Ducha Świętego mogą okazać się zaskakujące.

W „Legendzie Tatr” Kazimierza Przerwy-Tetmajera dwaj górale dyskutują na temat relacji Osób w Trójcy Świętej: „[Bóg] chodzi po niebie, pomrukuje, a Duk Świenty za nim na skrzidłak lace i w usy mu: gru gru gru! gru gru gru! – bo tys Paniezusowi zazrości… A jesce ta Ociec, jako Ociec, ale ty, Duhu Świenty, nie podwódź, ba rad bydź, co cie do Świentej Trójce rahujom, hoć jeś ptak! Furces, laces, a coś zrobiéł? Cyś sie to ukrzizować dał? Abo byś znał zmartwykpowstać? Pockaj! Niek cie oskubiom i zamurujom, cy trzeciego dnia wyjńdzies! Ja sie, pada [Jezus], doprociwiéł, coby w Męce Pańskiej nic nie hybiało, a tyś za tela, pada, grok dzióbał po niebie!”.

Ta „teologia po góralsku” może nas bawić. Kiedyś jednak rozmawiałem z pewną kobietą, która opowiadała o postępach religijnej edukacji swojego syna. Pewnego dnia po powrocie ze szkoły powiedział, że na katechezie „było o Duchu Świętym”. Na pytania mamy: „a kto to jest ten Duch Święty?” – odpowiedział: „To takie Uhuuu ze skrzydłami”.

Wynik ulicznego sondażu na temat: „Kim jest Duch Święty?” – jak to pokazują inne tego typu próby i popularne teleturnieje – mógłby zaskoczyć nie jednego teologa.

Kim więc jest Duch Święty? Co to znaczy „wierzę w Ducha Świętego”? Zwróćmy się z tymi pytaniami nie do „teologii po góralsku”, ani do ulicznych sondaży, czy teleturniejowych odpowiedzi, ale do pewnego źródła, czyli do Pisma Świętego.

U św. Pawła czytamy o Duchu Świętym: „tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży” (1 Kor 2, 11); „…proszę was bracia… przez miłość Ducha” (Rz 15, 30); „wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch udzielając każdemu tak, jak chce” (1 Kor 12, 30). Łatwo możemy zauważyć, że słowo Boże ukazuje Ducha Świętego jako posiadającego poznanie (zna to, co Boskie), uczucia („miłość Ducha”) i wolę („udziela, jak chce”). Te trzy władze to cechy osoby. Duch Święty jest więc Osobą – Trzecią Osobą Trójcy Świętej. Potwierdzają to również inne teksty, które mówią, że Duch naucza, przypomina (J 14, 26), świadczy o Jezusie (J 15, 26), przekonuje o grzechu, sprawiedliwości i sądzie (J 16, 8), mówi, słyszy, objawia (J 16, 13-14). Wyraźnie widać, że jest On osobą, a nie bezosobową mocą Boga – jak nauczają Świadkowie Jehowy.

Prawda o tym, że Duch Święty jest Osobą ma bardzo ważne konsekwencje dla naszej wiary. Wierzyć w Ducha Świętego oznacza: mieć z Nim osobową relację, podobnie jak z innymi osobami, które znamy. Czy rzeczywiście posiadamy taką relację z Duchem Świętym? Jak często modlimy się do Niego? A przecież On słyszy nasze modlitwy. Czy uwielbiamy Go? Czy dziękujemy? Czy zdarza się, że rozmawiamy z Nim, podobnie jak z Bogiem Ojcem, czy Jezusem? Odpowiedź na postawione tu pytania pokaże nam, czy wierzymy w Ducha Świętego? Czy nasza wiara w Niego jest rzeczywiście żywa? A jeśli nie? Jeśli nie mamy z Nim osobowej relacji? Jeśli jest On dla nas takim „Uhuuu ze skrzydłami” lub gołębicą, która bardziej kojarzy się ornitologicznymi zainteresowaniami hodowców gołębi, aniżeli z żywą osobą proponującą nawiązanie relacji – to co wtedy zrobić? Jak uwierzyć w Ducha? Jak zbudować z Nim relację?

Myślę, że należy zacząć od poważnego traktowania Jego Osoby. Wzywać Go, uwielbiać, mówić do Niego. I jeszcze więcej: dać się prowadzić. Wsłuchiwać się w Jego delikatny głos rozbrzmiewający w sercu. Duch Święty pełni istotną rolę w osobistym życiu wiary każdego z nas: „nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (2 Kor 12, 3). Duch prowadzi nas do wiary w Jezusa i do jej wyznawania. To Duch Święty wprowadza nas w relację z Ojcem i Synem. To On jest „kluczem” do doświadczenia Boga. Dziś wiele osób, które uczestniczą w seminariach i rekolekcjach odnowy życia w Duchu Świętym, gdy tylko zaczną traktować Go poważnie, jak żywą osobę, doświadczają Jego działania, o czym chętnie świadczą przed innymi. 

Kiedyś podczas wizyty duszpasterskiej spotkałem nastolatka, który miał problemy z nauką. Zapytał mnie bardzo poważnie: „Czy jeśli będę przed każdym odrabianiem lekcji modlił się do Ducha Świętego, to czy On pomoże mi w nauce?”. Odpowiedziałem, że Duch Święty jest Osobą, zna nasze trudności, słyszy nasze modlitwy, kocha nas i na pewno odpowie na modlitwę zanoszoną z wiarą. Ten chłopiec poważnie traktował Ducha Świętego i zaczął odkrywać Jego działanie we własnym życiu.

Jeśli potraktujemy Go poważnie, to On odegra ogromną rolę w naszym osobistym życiu wiary. To właśnie On porusza nasze serca, gdy słuchamy słowa Bożego. Pobudza do pokuty i nawrócenia, wzbudza żal za grzechy. W Jego mocy otrzymujemy odpuszczenie grzechów (J 20, 22-23). Dzięki Niemu pod sakramentalnymi znakami mamy dostęp do wydarzeń zbawczych.

Spróbujmy więc poważnie potraktować Ducha Świętego. Gdy zakończysz lekturę tego artykułu, sięgnij po Pismo Święte. Otwórz np. opis zesłania Ducha Świętego (Dz 2). Sięgnij po mowę Jezusa z Ostatniej Wieczerzy, gdzie nasz Pan wiele miejsca poświęcił Duchowi Świętemu (J 14-16). Jeśli odczujesz w sercu delikatne pragnienie, aby żyć w takiej relacji z Duchem, jak apostołowie, jeśli zapragniesz poznać Go w taki sposób, jak opowiada o Nim Jezus, to wiedz, że w tym właśnie momencie doświadczasz działania Ducha. Nie przerywaj! Trwaj w Jego obecności, jak trwa się w obecności kochanej i kochającej osoby! Pozwól, aby mówił do Ciebie! Daj się poprowadzić!

ks. Rajmund Pietkiewicz


Ks. Rajmund Pietkiewicz - dr hab. nauk teologicznych (teologia biblijna) Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, doktor nauk humanistycznych (bibliologia) Uniwersytetu Wrocławskiego, licencjat z nauk biblijnych Papieskiego Instytutu Nauk Biblijnych w Rzymie; wykładowca PWT we Wrocławiu; prezes Towarzystwa Studiów Interdyscyplinarnych we Wrocławiu, inicjator spotkań w ramach Inicjatywy Akademickiej „Fides et Ratio”.

 

Ogień miłości

Duch Święty nie doczekał się indywidualnego przedstawienia w malarstwie i wydaje się to dosyć oczywiste, bo to przecież Osoba Trójcy Świętej, która działa z mocą, ale dyskretnie, nie ma konkretnego kształtu, bo jest przecież Duchem i nie narzuca się. Wyobrażenie Ducha Świętego podpowiadało malarzom Pismo Święte - przy chrzcie Jezusa ma postać gołębicy (por. Mt 3, 16), przy zesłaniu Ducha Świętego - postać języków ognia (Dz 2, 1-4). Ogień przecież od najdawniejszych czasów symbolizuje między innymi wieczność, miłość i oświecenie duchowe. 

W innych przypadkach Duch Święty jest w artystycznych wizjach scen religijnych światłem, blaskiem lub promieniem. Jezus, Światłość, która przyszła na świat wstąpił do nieba, ale nie pozostawił nas samych, obiecał nam Ducha, Pocieszyciela, który o wszystkim nas pouczy i przypomni nam wszystko, co powiedział Nauczyciel (por. J 14, 26).

,,Zesłanie Ducha Świętego” Jeana II Restouta jest wyjątkowo dynamiczne, tylko jedną postać można opisać jako niewzruszoną, a dwie inne nazwać spokojnymi, pozostałym towarzyszy burza emocji i myśli, które wywołało niespotykane wydarzenie, które ten mało znany artysta próbował przedstawić. Pismo Święte mówi o zesłaniu Ducha Świętego w kontekście apostołów, tutaj główną postacią jest, jak się domyślamy, Matka Boska (to ona jest tą niewzruszoną osobą), a obok niej znajdują się kobiety w pobożnych, modlitewnych i uwielbieniowych pozach, nieco mniej przerażone niż mężczyźni, co nie wydaje się ,,normalne”. Nad apostołami i kobietami z pochmurnego, ciemnego nieba wyłania się jasne światło, a z jego wnętrza na ziemię spadają języki ognia. Niektóre osoby na tym obrazie wydają się być tym tak zaskoczone i wystraszone, że aż bronią się przed symbolami Ducha Świętego, które zbliżają się do nich. ,,Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić”. (Dz 2, 1-4) Po raz kolejny po przemienieniu na górze Tabor, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu uczniowie Jezusa stają w sytuacji wielkiej łaski, którą nie do końca potrafią pojąć. Spotkanie z Bogiem jest szczęściem niezasłużonym i tak wielkim, że aż przeraża uświadamiając, jak małymi, prostymi i grzesznymi jesteśmy istotami w obliczu majestatu wszechmocnego Boga. Boga, który jednak traktuje nas nie jak sługi, ale jak przyjaciół, na których zsyła ogień swojej miłości i chce, byśmy byli do Niego jak najbardziej podobni. 

Obecność kobiet w tym miejscu nie jest jedynym elementem, który nie do końca ,,zgadza” się z Pismem Świętym. Zgodnie z tekstem Dziejów Apostolskich uczniowie Jezusa przebywali razem w domu, który na pewno nie był okazałą, monumentalną świątynią, którą widzimy na płótnie Restouta. Otoczenie ich wygląda jak antyczna świątynia, z licznymi kolumnami, a główne postacie znajdują się jakby na postumencie przygotowanym dla pomnika, albo kamiennym ołtarzu.

Architektura opracowana z dbałością o perspektywę, monumentalizująca, wrzeźbiona starannym światłocieniem przywodzi na myśl przedstawienia iluzjonistyczne, szczególnie popularne w okresie baroku, rezygnacja z nadmiernej komplikacji układów i nawiązania do starożytnych detali zapowiadają mający nadejść klasycyzm. Przedstawienie postaci zatrzymanych w ruchu, dynamicznych  i niespokojnych odzwierciedla niepokój reformującego się w tym okresie (XVII-XVII wiek) Kościoła. Tutaj racjonalność i empiryzm architektury miesza się z mistycznymi uniesieniami przedstawionych osób. Późnobarokowy malarz Jean II Restout (urodzony w 1692 roku, a zmarły w 1768) był uczniem Jeana Jouveneta, kształcił się w Académie Royale de Peinture et de Sculpture i wiemy o nim bardzo niewiele, a sam fakt, że jego nieliczne dzieła nie doczekały się komentarzy w encyklopediach świadczy o tym, że nie zdobył światowej sławy. Jednak jego umiejętności typowo warsztatowe, takie jak operowanie światłocieniem, czy umiejętność uchwycenia nastroju danej sceny, świadczą, że był godnym przedstawicielem sztuki.

AAD

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!