TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 01:41
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wiarygodnie o niewierze

Wiarygodnie o niewierze

Jest taki komediodramat rodzimej produkcji o zwariowanym życiu polonisty. Jego główny bohater z rezygnacją przyznaje, że już w nic nie wierzy. A ja myślę, że kłamie. I to nie tylko dlatego, że tak było napisane w scenariuszu. To chwytliwe i nasączone dramatyzmem zdanie jest ściemą, bo... nie da się w nic nie wierzyć. Nasze życie jest tak zaprojektowane, że nie jesteśmy samowystarczalni. W każdej chwili trzymamy się jakiejś idei, w każdym momencie w coś wierzymy. Koniec marzeń o silnych, pięknych i niezależnych, przepraszam. Z drugiej strony to nawet pocieszające. Jeśli pokładamny w czymś nadzieję, to możemy liczyć na wsparcie w czarnej godzinie. O ile wybierzemy właściwie.
Chwilowo nie stać mnie na odkrywczość, pierwszy przykład to oczywiście religia. Przysłowie „jak trwoga, to do Boga” z powietrza się nie wzięło - gdy czujemy, że dzieje nam się krzywda, naturalnym odruchem jest zwrot z prośbą o pomoc. Modlitwy o uzdrowienie, o dobrą pogodę na czas zbiorów, za zmarłych... przykłady można mnożyć. Zaczynamy się modlić, bo wierzymy, że w ten sposób Ktoś nas ochroni i się o nas zatroszczy. Czasami sięgamy po modlitwę, kiedy chcemy opanować rozbiegane myśli, bo wierzymy, że to pomoże nam się uspokoić. No właśnie, wierzymy.
Ale nie trzeba być wyznawcą, żeby wierzyć! A co z wiarą w dobre uczynki? To wyda się absurdalne, jednak ateiści też wierzą. I zanim ktoś zacznie toczyć pianę, niech wykaże się hojnością oraz pozwoli mi łaskawie skończyć. Wystarczy, że kierują się takimi wartościami, jak uczciwość, cierpliwość, czy chęć niesienia pomocy. Niewierzący mogą do woli twierdzić, że poddają w wątpliwość istnienie Boga, ale swoim postępowaniem nierzadko zdradzają bardzo istotną prawdę o samych sobie. Ufają, że ich zachowanie pomaga stawać się lepszym człowiekiem. Gdyby w to nie wierzyli, po co w ogóle mieliby się wysilać? Wygląda na to, że bronię i wybielam ateistów. Nawet ta część, która odwróciła się od religii, bo uważa, że bez niej sobie poradzi... wierzy. Wiesz w co? W to, że tak będzie dla niej lepiej.
Skoro już wkraczamy na teren „lepiej i lepiej”: ludzie biznesu też pokładają wiarę w różne rzeczy. Chociażby w to, że ich inwestycje zaowocują zyskiem. Przypuszczam, że wątpię, aby mieli czas rozmyślać nad swoimi relacjami z Bogiem, ale na pewno dokładają wszelkich starań do rozwoju firmy i siebie. Tak jest! Wierzą w to, że tylko systematyczna praca nad osobowością i przedsiębiorstwem zapewni sukcesy w branży.
A Schopenhauer ze swoją filozofią o nicości. Czapki z głów, w końcu to Niemiec. Wprawdzie inspirował się kulturami hinduską i buddyjską, które obierają koniec reinkarnacji (pustkę) za cel życiowej tułaczki, ale wszystkie skomplikowane tezy o konieczności pozbycia się jakichkolwiek pragnień sformułował sam. Musiał być pewien takiej wizji świata... musiał WIERZYĆ, że myśli słusznie!
Kierujemy się tym, w co wierzymy i tym, co ma na nas wpływ. Dlatego trzeba wybierać priorytety ostrożnie, bo nie da się nie wierzyć w nic.

tekst Anna Dolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!