TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 00:13
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

To cię gorszy?

To cię gorszy?

Uwielbiamy schematy. Porządny człowiek to ten dobry. Łotr to ten zły. Biblia wciąż jednak nam pokazuje, jak bardzo Bóg jest ponad tym. Kościół nieustannie przypomina nam, że Bóg jest „dobry dla niewdzięcznych i złych” (Łk 6, 35); że „słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi” (Mt 5, 45).
Aż kusi, by napisać, że w pierwszej kolejności wschodzi właśnie nad złymi... Może się nam jednak wydawać, że to głoszenie przez Kościół Bożego miłosierdzia zaczęło się od św. s. Faustyny, podchwycił je Jan Paweł II, a Franciszek jest wiernym kontynuatorem. Kto mógł napisać następujące słowa: „Dobry łotr jest oczywistym dowodem na to, że miłosierdzie Boże otwiera wszystkim dostęp do zbawienia… Niezrównany cud Bożego miłosierdzia! Tylko miłosierdzie może wszystko. Zobaczcie, cóż za tempo!”? I jeszcze: „Chrystus, by okazać swoje najwyższe przebaczenie, wybrał sam szczyt nieprawości, by nie zostawić nam najmniejszego pretekstu do rozpaczy”. Gdybym nie wiedziała, stawiałabym na papieża Franciszka albo biskupa Grzegorza Rysia. A tu niespodzianka. Tym głosicielem miłosierdzia jest Ojciec Kościoła, Jan Chryzostom, który umarł w 407 r. Na długo przed Faustyną. Orygenes, który zmarł w 250 r., pisał: „usprawiedliwienie wynikające z samej wiary jest wystarczające, tak że człowiek, który tylko wierzy, zostanie usprawiedliwiony, choćby nie wypełnił żadnego uczynku”. ŻADNEGO! Dobry łotr na swoim koncie miał wiele uczynków, ale z dobrem to one raczej niewiele miały wspólnego.
A jednak. Jest nazywany dobrym, chociaż sobie poużywał i zapewne skrzywdził wiele osób. Co robi Jezus? Kanonizuje go natychmiast na podstawie dwóch czy trzech zdań. Bandyta nawet nie zadośćuczynił za swoje zbrodnie. Nie naprawił krzywd. W jego sytuacji byłoby to nawet niemożliwe. Jezus natomiast, który sam jest sponiewierany i wycieńczony, praktycznie za nic obiecuje mu niebo. W życiu Dobrego Łotra doskonale widać to, o czym pisał św. Paweł: „Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona! Przez jakie prawo? Czyż przez prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary. Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa” (Rz 3, 27-28). Im mniej podstaw do religijnego czy moralnego samozadowolenia, tym lepiej. Wystarczy uwierzyć, że jest On większy od wszelkiej nieprawości, do jakiej jesteśmy zdolni. To ciągle jest dla nas skandalem. Pytamy: ale jak to? gdzie sprawiedliwość? Tylko że musimy sobie uświadomić, że my w tym skandalu cały czas uczestniczymy. Za każdym razem, gdy idziemy do spowiedzi. I gdy nie idziemy – również. Nie znamy serca drugiego człowieka i nie jesteśmy w stanie wyśledzić, po jakich przepaściach i bezdrożach krąży to Boże miłosierdzie. Widzimy tylko to, co zewnętrzne. Widzimy złodziei, pijaków i prostytutki i idziemy dalej, a Jezus szuka właśnie tego, „co zginęło”. Takiego Boga Kościół od wieków odkrywa i pokazuje ludziom. Czasem po prostu robi to z zwiększą intensywnością, jakby zgodnie z tym, co napisał św. Paweł: „gdzie jednak wzmógł się grzech, tam obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,20). Dlatego możemy wołać jak święty przestępca: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42).

Katarzyna Kędzierska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!