TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 21:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Tchnienie Ducha Świętego - rozmowa z Markiem Nowickim

Tchnienie Ducha Świętego

Marek Nowicki

Historyk, dziennikarz, reporter Faktów TVN, współautor filmów krótkometrażowych i książki „Upili się młodym winem” Marek Nowicki opowiada o początkach Odnowy w Duchu Świętym w 50. rocznicę powstania ruchu w Polsce.

Wraz z małżonką Małgorzatą jest Pan współautorem tak książki, jak i filmów krótkometrażowych poświęconych początkom Odnowy w Duchu Świętym w Polsce. Czy wydarzenie, które znane jest jako Weekend Duquesne, a które odbyło się pod Pittsburgiem w Stanach Zjednoczonych w 1967 roku wpłynęło znacząco na powstanie katolickiej Odnowy charyzmatycznej?
Marek Nowicki: Oczywiście tak; ten weekend miał znaczenie wręcz kluczowe. Ale warto dodać, że istotnych czynników, które wpłynęły na powstanie Odnowy w Duchu Świętym w Kościele rzymskokatolickim, było więcej. Nie byłoby Weekendu Duquesne, gdyby wcześniej nie było Soboru Watykańskiego II. Vaticanum Secundum dało mocny impuls dla zrodzenia się katolickiego charyzmatycznego poruszenia. Sobór rozbudził oczekiwania. Ojcowie soborowi potwierdzili, że zesłanie Ducha Świętego nie skończyło się 2000 lat temu, kiedy Apostołowie w Wieczerniku przyjęli Ducha Świętego, ale trwa ono cały czas. Każdy z nas może przeżywać to zesłanie i otrzymywać dary, o których czytamy w drugim rozdziale Dziejów Apostolskich. Ta rzeczywistość nie jest zamknięta. Pod wpływem soborowych dokumentów katolicy zaczęli stawiać pytania: jak obecnie możemy przeżyć błogosławiony stanu obcowania z Bogiem? Tak rodziło się pragnienie, które zaowocowało wydarzeniami, które przeszły do historii pod nazwą Weekendu Duquesne. W lutym 1967 roku w czasie weekendowych rekolekcji studenci i pracownicy akademiccy katolickiego Uniwersytetu Duquesne w Pittsburghu przeżyli coś, co nazywa się chrztem w Duchu Świętym. To był bezpośredni owoc obrad Soboru Watykańskiego II.
Innym ważnym czynnikiem, który zainspirował powstanie katolickiej Odnowy w Duchu Świętym, był bardzo dynamiczny rozwój Kościoła zielonoświątkowego. Nie możemy temu zaprzeczyć, że nurt charyzmatyczny zaczął się rozwijać w Kościele katolickim pod wpływem wydarzeń w Kościołach protestanckich. W 1901 roku w Topeka w Stanach Zjednoczonych członkowie jednej z protestanckich wspólnot także przeżyli chrzest w Duchu Świętym. W kolejnych dekadach XX w. nurt zielonoświątkowy zaczął rozwijać się w wieku denominacjach chrześcijańskich. Dokumenty Soboru Watykańskiego II w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, w jakimś sensie potwierdziły, że to zielonoświątkowe poruszenie, jest drogą, na którą mogą wejść także katolicy. Takie są korzenie Odnowy w Duchu Świętym w Kościele rzymskokatolickim; bardzo katolickie, bardzo ekumeniczne i na wskroś biblijne.

W jaki sposób dotarła ona do Polski? Kto był jej prekursorem na naszych ziemiach?
Wspaniałe w historii powstawania Odnowy charyzmatycznej w Polsce jest to, że nie można wymienić jednego nazwiska, wskazać jednej osoby, którą można by uznać za założyciela. Bo to Duch Święty zrodził Odnowę, nie człowiek. Ten brak założyciela przypomina nam też fundamentalną prawdę o Odnowie w Duchu Świętym, że nie jest organizacją, stowarzyszeniem ani nawet stricte ruchem. Papieże porównują to zjawisko do strumienia, który ożywia Kościół.
Odnowa charyzmatyczna zaczęła się rozwijać w Polsce w połowie lat 70. XX wieku w różnych miejscach jednocześnie. Trzeba by przy tej okazji wymienić szereg osób, których działania i decyzje pod wpływem Ducha Świętego doskonale się uzupełniały – choć one o tym nie wiedziały.  Nie da się powiedzieć krótko, kto „przywiózł” Odnowę na nasze tereny. To się rozwijało komplementarnie; w wielu miejscach równocześnie, można by rzec - niezauważalnie dla ludzkiego oka. Na pewno należy wymienić: ks. Mariana Piątkowskiego, ks. Bronisława Dembowskiego, ks. Franciszka Blachnickiego oraz ks. prof. Stanisława Nagyego, który potem został kardynałem. Myślę, że dla początków Odnowy w Duchu Świętym te cztery nazwiska są kluczowe. To oni otworzyli Kościół w Polsce na Odnowę w Duchu Świętym. Byli otwarci na powiew Ducha Świętego i mieli w sobie wewnętrzne pragnienie. To właśnie ich działania i ich decyzje spowodowały, że Odnowa w Duchu Świętym przeniknęła do Kościoła katolickiego w Polsce. Duch Święty jest niesamowity – w 1975 roku posłużył się ks. prof. Nagym, choć on sam nigdy nie ukrywał, że ma krytyczny stosunek do Odnowy w Duchu Świętym. Ks. Nagy zawsze widział mankamenty tego zjawiska, zwłaszcza nie rozumiał tego doświadczenia, które określamy chrztem w Duchu Świętym, a jednak wtedy w połowie lat 70., po raz kolejny poszedł za głosem Ducha Świętego i otworzył Kościół na Odnowę. To stwierdzenie historyka - bo w tamtych czasach nie było oczywiście żadnego „otwierania”; to otwarcie to konsekwencja wydarzeń. Po prostu ks. prof. Nagy, odpowiadał za Tygodnie Eklezjologiczne, które każdego roku odbywały się na KUL-u. I pewnego razu zdecydował razem ze studentami, że sympozjum w 1975 roku będzie poświęcone w całości Odnowie w Duchu Świętym. Teraz taka informacja nie robi na nas większego wrażenia: a bo to jedno sympozjum czy rekolekcje zostały poświęcone Odnowie? A jednak wtedy, to była absolutna nowość - w połowie 1975 roku nie było w Polsce jeszcze ani jednej grupy charyzmatycznej. Nie było żadnej książki po polsku na ten temat. Nie było Internetu, a komunistyczne telewizja i radio na ten temat milczały. Żyliśmy za żelazną kurtyną i ktoś musiał tu przyjechać, by opowiedzieć o Odnowie. Ks. Nagy zaprosił wówczas na ten Tydzień Eklezjologiczny o. Alberta de Monleon. Przyjazd tego dominikanina był bardzo ważny w dziejach powstania Odnowy, gdyż zakonnik przyjechawszy do Polski nie tylko o Odnowie opowiadał, ale także ją czynił - przez modlitwę. Przez kilkanaście dni w październiku 1975 roku  jeździł po Polsce, mówił świadectwo i modlił się nad ludźmi o wylanie Ducha Świętego. I działy się cuda. Wówczas wiele osób przeżyło chrzest w Duchu Świętym - m.in. o. Joachim Badeni OP.

Czy uważa Pan, jako historyk, że lata 70. XX wieku były dobrym okresem dla tworzenia się Odnowy w Duchu Świętym w naszym kraju?
Tak, to był czas wielkiego błogosławieństwa. Paradoksalnie! Bo przecież mieliśmy wówczas PRL. Nie było demokracji, nie było wolności słowa, pogłębiał się kryzys gospodarczy, w 1976 roku Edward Gierek wprowadził kartki na cukier, a potem na kolejne produkty żywnościowe. A jednak właśnie ta sytuacja stworzył dobry grunt dla duchowego odrodzenia - w tym całym niedostatku, w tym pragnieniu wolności i polepszenia bytu ekonomicznego ludzie bardzo otworzyli się na powiew Ducha Świętego. Trzeba jednak pamiętać, że Odnowa w Duchu Świętym w tamtym czasie była zjawiskiem w polskim Kościele bardzo marginalnym. Mówimy cały czas o małych grupach, o pojedynczych osobach, które dopiero w kolejnych latach rozniosły ogień Ducha Świętego po całej Polsce - stało się to na dobre w latach 80. i 90.

Pisząc książkę „Upili się młodym winem” chcieliście Państwo ukazać nieznane dotąd wydarzenia z początków Odnowy w Duchu Świętym w Polsce, a przy tym, aby została ona odebrana również w kategoriach duchowego dzieła niosącego pokój i pojednanie tam, gdzie być może przez lata ich brakowało. Zebranie tak wielu osobistych świadectw spotkania z Bogiem, zapisków czy dokumentów z początków rozwoju Odnowy zapewne nie było łatwe. Jak Państwu się to udało?
Rzeczywiście nie było to łatwe, bo tak naprawdę rekonstrukcja Odnowy w Duchu Świętym polegała na tym, że trzeba zbierać wspomnienia. Nie da się usiąść do archiwalnych dokumentów, internetu, książek i po prostu spisać; trzeba spotkać się z ludźmi i poświęcić im czas na słuchanie. Bo to, co się dzieje w sferze ducha - dzieje się przede wszystkim w ludzkim sercu. Na ten temat nie ma wielu dokumentów. Wiele osób, świadków wydarzeń sprzed 40 lat już nie żyje, choćby ks. Piątkowski - nie zdążyliśmy niestety z nim porozmawiać. A więc dotarcie do ludzi było głównym naszym zadaniem. Niektórzy z polskich świadków początków Odnowy żyją dziś poza granicami kraju - musieliśmy więc pojechać do Japonii, na Ukrainę, do Niemiec, Francji i innych krajów. Ci ludzie są rozsiani po całym globie i nadal służą Panu, choćby jako misjonarze - często wspominają: nie robilibyśmy tego co robimy, gdyby nie wydarzenia sprzed 40 lat, gdyby nie mocne doświadczenie miłości w Duchu Świętym.

Także prezentowany film „ Murzasichle” odwołuje się do wydarzeń, jakie miały miejsce w Murzasichlu koło Zakopanego w połowie lat 70. XX wieku, gdzie młodzież oazowa przeżyła chrzest w Duchu Świętym. Czy można, zatem uznać, że były to pierwsze grupowe doświadczenia Odnowy w Duchu Świętym w Polsce?
Także w tym epizodzie objawiają się początki Odnowy w Duchu Świętym w Polsce.  Młodzież szkół średnich z Warszawy i okolic, która wyjechała na rekolekcje oazowe w 1975 roku nie zdawała sobie sprawy, że bierze udział w historycznym wydarzeniu. Oni w lipcu 1975 roku przeżyli w Murzasichlu grupowe doświadczenie chrztu w Duchu Świętym. Nikt tam na nich nie nakładał rąk, nikt się nad nimi nie modlił o wylanie Ducha Świętego, nikt im nie organizował Seminarium Życia w Duchu. Oni po prostu pragnęli doświadczenia Boga i Go gorąco przyzywali. Pan zawsze na takie wezwania odpowiada. Ks. Andrzej Grefkowicz w czasie Mszy św., którą odprawił w 2013 roku po premierze filmu „Murzasichle”, w homilii porównał to doświadczenie z Murzasichla do weekendu z Duquesne z 1967 roku i do tego, co przeżyli zielonoświątkowcy w Topeka 1901 roku. Bardzo mocne porównanie, i bardzo prawdziwe. Wszystkich ich łączyło wielkie pragnienie bliskości Boga.

W tym roku obchodzimy  jubileusz 50 - lecia powstania Odnowy w Duchu Świętym. Przy tym w pierwszą niedzielę Adwentu wejdzie w życie nowy Program duszpasterski dla Kościoła katolickiego w Polsce pod hasłem: „Duch, który umacnia miłość”. Czy uważa Pan, że czas ten można wykorzystać dla głębszego zjednoczenia się z żywym Kościołem?
Jeżeli tego jubileuszu nie będziemy traktować jedynie jako wydarzenia kombatanckiego i historycznego, tylko jako rzeczywistość, która się cały czas dokonuje, to doświadczymy przemiany. Jeżeli tak podejdziemy do tych wydarzeń sprzed 40 i 50 lat to głębiej zrozumiemy tę podstawową prawdę naszej wiary - że wydarzenia sprzed 2000 lat, opisane w Dziejach Apostolskich cały czas się dzieją, a my jesteśmy ich uczestnikami. 

Rozmawiała Arleta Wencwel

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!