TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 13:14
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Siedmiu wspaniałych

Siedmiu wspaniałych

Kiedy w Polsce obchodzony był Dzień Papieski, Ojciec Święty Franciszek kanonizował siedmioro błogosławionych. Wśród nowych świętych byli papież pochodzący z Włoch i arcybiskup z dalekiego Salwadoru.

Kanonizacja odbyła się 14 października podczas Mszy Świętej na Placu św. Piotra w Rzymie w ramach trwającego wtedy synodu biskupów na temat młodzieży. Przyznam, że wcześniej nie zamierzałam w niej uczestniczyć. Wyjechałam do Rzymu razem z Gosią Młotek, która chciała być na Placu św. Piotra w momencie, kiedy świętym zostanie ogłoszony Paweł VI. To ze względu na niego i jego Encyklikę Humanae vitae, czyli „O zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego”, miałyśmy wyruszyć na trzy dni do Wiecznego Miasta. Jej tekst o Pawle VI i wspomnianej przed chwilą encyklice znajdziemy na następnych stronach „Opiekuna”. Wspomnę więc tylko, że ogłoszona 50 lat temu encyklika autorstwa teraz już Świętego Pawła VI była i jest jednym z najbardziej kontestowanych dokumentów Magisterium Kościoła. Co takiego znalazło się w Humanae vitae, że część katolików odrzuciła nauczanie Kościoła, choć jednocześnie pozostała w przekonaniu o przynależności do wspólnoty? Zajrzyjmy na str. 37-38.

Bus Shuttle i Plac św. Piotra

Do Rzymu przyleciałyśmy już w sobotę i tak na marginesie praktyczna informacja dla tych, którzy do Rzymu wybiorą się lub wybierają się samolotem. Często lądujemy na największym lotnisku we Włoszech Rzym-Fiumicino, czyli Fiumicino - Aeroporto Internazionale Leonardo da Vinci, które jest oddalone o około 30 kilometrów od centrum stolicy Włoch. Jak najlepiej dostać się do centrum Wiecznego Miasta? Niektórzy doradzali nam dojazd kolejką i metrem i wtedy konieczna była przesiadka. Natomiast Włoszka Tonia, u której zamieszkałyśmy w Rzymie zaproponowała jadący bezpośrednio z lotniska do centrum autobus Sit – Bus Shuttle. I to był idealny dojazd – autobusy kursują często i czas jazdy to około 50 minut. Bilety kupuje się na chwilę przed wejściem do autobusu. Więcej informacji można znaleźć na oficjalnej stronie włoskiego przewoźnika.
W Rzymie mieszkałyśmy przy via Plauto, ulicy położonej zaledwie kilka minut pieszo od Placu św. Piotra, dlatego widziałyśmy co dzieje się się na placu w różnych porach dnia. W sobotę popołudniu jak zwykle stała tam długa kolejka, by przejść przez bramki bezpieczeństwa i wejść do Bazyliki św. Piotra. Na jej frontonie już zawieszono portrety siedmiu jeszcze błogosławionych, a następnego dnia już oficjalnie świętych. W centrum znajdowały się wizerunki: papieża Montiniego (1897-1978) - znanego nam jako Paweł VI i abp. Oskara Romero (1917-1980) - obrońcy praw człowieka w Salwadorze, dalej można było zobaczyć ks. Francesco Spinelliego (1853-1913) - apostoła duchowości eucharystycznej i założyciela Instytutu Sióstr Adoratorek Najświętszego Sakramentu, ks. Vincenzo Romano (1751-1831) - opiekuna ubogich, opuszczonych oraz młodzieży, s. Marię Katarzynę Kasper (1820-1898) - założycielkę Zgromadzenia Sióstr Ubogich Służebnic Ukrzyżowanego Jezusa,
s. Nazarię Ignazię od św. Teresy od Jezusa (1889-1943) - założycielkę Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Krzyżowych Kościoła i świeckiego Nunzio Sulprizio (1817-1836).
Pomimo jesiennego października na placu było sporo pielgrzymów i turystów, szczególnie Japończyków. Podobnie w centrum Rzymu i nie tylko. Jak zauważył studiujący od kilku lat w Wiecznym Mieście ks. Wojtek Wasiak, dzięki któremu zobaczyłyśmy kawałek Rzymu, jesienią nie zawsze tak bywa. Może to ze względu na siedmiu, którzy mieli być kanonizowani?

Włosi, Salwadorczycy i Niemcy

W niedzielę od samego rana na ulicach dochodzących do Placu św. Piotra można było dostrzec grupy ludzi zdążające na kanonizację. Nam udało się wejść na plac przez bramkę ustawioną w Kolumnadzie Berniniego pamiętającej czasy papieża Aleksandra VII, czyli XVII wiek. Byłyśmy blisko Bazyliki św. Piotra, ale na początku nie było nawet skrawka miejsca, by usiąść choćby na rzymskim bruku. Wokół Włosi, Niemcy i oczywiście Salwadorczycy, którzy pokonali wiele kilometrów, by znaleźć się w Europie. Salwador to przecież najmniejszy pod względem powierzchni kraj położony w Ameryce Środkowej. Można było zauważyć, że to pogodni i życzliwi ludzie. Chętnie fotografowali się z innymi, trzymając dumnie flagę swojego kraju. Dzięki kanonizowanemu abp. Romero to był również ich dzień. Na Placu św. Piotra obecni byli także: kard. Gregorio Rosa Chávezem, biskup pomocniczy San Salvadoru i dawny współpracownik abp. Romero, pielgrzymi z Brescii, rodzinnej diecezji Pawła VI, królowa Zofia z Hiszpanii i prezydenci: Włoch, Chile, Salwadoru, Panamy oraz przedstawiciele Hondurasu, Tajwanu, Ugandy, Kamerunu, Francji, Malty, Księstwa Monaco. Oczywiście na placu modlili się reprezentanci Kościoła biorący udział w Synodzie Biskupów, a wśród nich przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. Takie chwile jak ta pokazują, że Kościół rzymskokatolicki to jedna wspólnota, do której należą ludzie pochodzący z wielu narodów i mówiący różnymi językami, a łączy ich Jezus Chrystus.
Na początku Mszy Świętej prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Giovanni Angelo Becciu i postulatorzy poprosili, aby przystąpiono do kanonizacji błogosławionych. Kardynał przedstawił życiorysy nowych świętych, wymienionych już przeze mnie wcześniej. Przedstawię ich w kolejnych numerach „Opiekuna”. Kiedy papież odczytał formułę kanonizacyjną wniesiono relikwie świętych, a kard. Becciu podziękował Ojcu Świętemu „za tę proklamację” i poprosił go o wydanie listu apostolskiego o kanonizacji. Potem zabrzmiał śpiewany po łacinie hymn „Gloria”, odczytany po włosku fragment Księgi Mądrości, następnie po hiszpańsku List do Hebrajczyków, a wreszcie po łacinie i po grecku fragment Ewangelii wg św. Marka.

Przyjdź i chodź za Mną

W homilii Ojciec Święty nawiązał do czytanego tego dnia fragmentu Ewangelii o spotkaniu Jezusa z bogatym młodzieńcem. Zauważył, że pojmował on życie wieczne jako dobro, które można zyskać o własnych siłach. Jezus zaproponował mu historię miłości i prosił, by przeszedł od przestrzegania prawa do daru z siebie, od czynienia dla siebie do przebywania z Nim. Również każdemu z nas mówi: „przyjdź i chodź za Mną”. - Nie zadowalaj się przestrzeganiem przykazań, daniem trochę na jałmużnę i odmówieniem kilku modlitw: spotkaj w nich Boga, który zawsze ciebie kocha, sens twojego życia, siłę, by dać siebie – mówił papież. Następnie Franciszek zwrócił uwagę na konieczność pozostawienia tego, co obciąża serce, żeby uczynić miejsce dla Boga. - Nasze zbytnie posiadanie, „chcenie” nazbyt wiele dławi nasze serce i czyni nas niezdolnymi do miłości – podkreślił Ojciec Święty i dodał, że gdzie pieniądze są stawiane w centrum, nie ma miejsca dla Boga i człowieka. Franciszek zauważył też radykalizm wymagań Jezusa, który daje wszystko i wymaga wszystkiego. Dlatego musimy dokonać wyboru między miłością Boga i bogactwami tego świata. - Jezus pyta każdego z nas i nas wszystkich jako Kościół pielgrzymujący: czy jesteśmy Kościołem, który głosi jedynie dobre wskazania, czy też Kościołem-Oblubienicą, który dla swego Pana rzuca się w miłość? Czy podążamy za Nim naprawdę, czy też powracamy na drogi świata, jak ów człowiek? Krótko mówiąc, czy wystarcza nam Jezus, czy też szukamy wielu zabezpieczeń świata? – stwierdził papież. Ojciec św. przypomniał, że młodzieniec odszedł zasmucony. Jego smutek jest dowodem niespełnionej miłości i znakiem letniego serca. - Jezus zachęca nas dzisiaj, abyśmy powrócili do źródła radości, którym jest spotkanie z Nim, odważna decyzja, aby podjąć ryzyko pójścia za Nim, smak pozostawienia czegoś, aby podjąć Jego drogę – powiedział Ojciec Święty. Franciszek wskazał, że tą drogą poszli święci. Mówiąc o św. Pawle VI podkreślił jego zaangażowanie w głoszenie Ewangelii. Był „prorokiem Kościoła wychodzącego, patrzącego na dalekich i troszczącego się o ubogich. Paweł VI, także w trudzie i pośród niezrozumienia, świadczył z zapałem o pięknie i radości całkowitego naśladowania Jezusa. Dzisiaj nadal nas zachęca, wraz z soborem, którego był mądrym sternikiem, abyśmy żyli naszym wspólnym powołaniem: powszechnym powołaniem do świętości”. Podobnie abp Romero porzucił swoje bezpieczeństwo, „aby oddać swoje życie według Ewangelii, będąc blisko ubogich i swego ludu, z sercem zwróconym ku Jezusowi i braciom. To samo można powiedzieć o Franciszku Spinellim, Wincentym Romano, Marii Katarzynie Kasper, Nazarii Ignacji od św. Teresy od Jezusa i Nuncjuszu Sulprizio.
- Wszyscy ci święci, w różnych okolicznościach, przekładali na swoje życie dzisiejsze Słowo, bez letniości, bez kalkulacji, z żarliwością, by ryzykować i porzucić. Niech Pan pomoże nam naśladować ich wzorce – powiedział Ojciec Święty na zakończenie.

Dar wolnej Polski

Na kanonizacji była też obecna grupa Polaków. Na jednej z bocznych uliczek niedaleko Placu św. Piotra spotkałyśmy Polaka - Krzysztofa, który chyba nic nie wiedział o nowych świętych. Od 25 lat mieszka we Włoszech i współczuł nam, że wracamy do kraju. Miał skrzywiony obraz tego, co obecnie dzieje się w Polsce, bo informacje czerpał z „pewnych” polskich gazet docierających do Rzymu, ale niekonieczne piszących prawdę. Pomimo tego, Polska pozostała jego Ojczyzną, bo ciągle wracał w rozmowie właśnie do niej. Podobno emigranci czasami w ten sposób reagują na rozstanie z krajem, by jakoś wyjaśnić sobie rozłąkę.
Dobrze, że o wolnej Polsce marzyli nasi przodkowie w czasie zaborów i nie usiedli na ławce narzekając jak źle jest w kraju, tylko walczyli. Ich bronią stały się również przekazywane z pokolenia na pokolenie słowa wypowiedziane w języku polskim, modlitwy i pieśni. Wywalczyli wolność i teraz możemy obchodzić 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Co robimy z otrzymanym darem wolności? Warto zaczerpnąć z tego, co pozostawił nam Jan Paweł II, nazywany nauczycielem patriotyzmu, przy którego grobie wielu pielgrzymów modliło się 14 października, kiedy w Polsce obchodzony był Dzień Papieski.

Tekst i zdjęcia Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!