TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 09:00
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Sakramenty a życie codzienne

Sakramenty a życie codzienne

Powszechnienie znane jest powiedzenie -„modli się pod figurą, a diabła ma za skórą”. Mając świadomość umowności tego stwierdzenia, a często jego zdecydowanej przesady, dotyka ono jednak ważnego aspektu życia chrześcijańskiego - zagrożenia hipokryzją. Mahatma Ghandi miał kiedyś powiedzieć: „Och, nie odrzucam Chrystusa. Kocham go. Chodzi tylko o to, że tak wielu chrześcijan jest do niego niepodobnych”.

Zdanie to pokazuje jak istotne jest dawanie świadectwa wiary nie tyle jako „po prostu” mówienie słowami o Bogu, ale mówienie o Nim swoim życiem. „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” – pisał św. Jan w swym Pierwszym Liście. Dlatego za praktykami pobożnościowymi, w tym przystępowaniem do sakramentów, powinno iść również spalanie się dla Boga w życiu „pozakościelnym”, co najlepiej obrazuje poświęcenie się w służbie bliźnim.
Zbawiciel ustanowił Nowe Prawo nie tylko poprzez swoje nauczanie, ale przede wszystkim ustanawiając święte sakramenty. Wierzący w Chrystusa może poprzez udział w sakramentach nie tylko rozpoznać prawo miłości, ale także przyjąć je i w konsekwencji żyć na sposób Chrystusa. A zatem sakramenty to nie tylko „nici” łączące człowieka z Bogiem – skutki sakramentów odbijają się na relacjach człowieka z bliźnimi. Fundamentalne znaczenie odgrywa w tym moralny wymiar sakramentu chrztu świętego, poprzez który człowiek włączony jest w tajemnicę paschalną. Chrzest stanowi fundament chrześcijańskiej egzystencji wprowadzając człowieka w życie wiary, w ten sposób kształtując go jako jednostkę wolną, odpowiedzialną i ukierunkowaną w stronę dobra.
Równie istotne z perspektywy życia moralnego chrześcijanina są sakramenty pokuty i pojednania oraz Eucharystii. To właśnie w konfesjonale w sposób najbardziej właściwy dokonuje się nawrócenie chrześcijanina, a więc weryfikacja przed własnym sumieniem, a następnie osobą kapłana, swojej relacji z Bogiem i bliźnimi, uznanie grzechu i żal z powodu jego popełnienia, a także postanowienie poprawy, czyli dążenie do zmiany swojej postawy moralnej pojmowanej albo holistycznie, albo w konkretnej dziedzinie (co polecane jest częstokroć przez spowiedników). Wreszcie piątym, może nieco zapomnianym, warunkiem dobrej spowiedzi, jest zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu, a więc przywrócenie właściwego porządku w relacjach, które uznano przy rachunku sumienia za nieprawidłowe. Dusza oczyszczona w sakramencie pokuty godna jest przyjąć sakrament Eucharystii, najświętszy spośród sakramentów, będącej „szczytem i źródłem życia chrześcijańskiego”. Zwracamy przede wszystkim uwagę na aspekt Komunii, w którym wierny łączy się z Chrystusem. Ale Komunia wyraża również wspólnotę z innymi chrześcijanami spożywającymi Ciało Zbawiciela. Ta Komunia winna mieć przedłużenie również po wyjściu z kościoła, w życiu codziennym i szarym. Uświadomienie sobie, że bliźni również przystępuje do Stołu Pańskiego, powinno zmieniać nasze podejście do niego.
Kultura XXI wieku w sposób wybitnie antychrześcijański, na skalę niespotykaną w wiekach poprzednich, usiłuje zepchnąć wiarę na margines życia publicznego, prowadząc przy tym do sekularyzacji społeczeństwa, a także odwrotu od wiary ludzi. W czasach hedonizmu, a więc supremacji własnej przyjemności i rozkoszy, oraz konsumpcjonizmu, będącego pragnieniem zdobywania dóbr ponad potrzebę, szczególnie trudno głosić postulaty życia sakramentalnego.
Kościół mimo niesprzyjających warunków ma za zadanie przede wszystkim głosić naukę. A zatem nie zważając na ataki, nienawiść, wyśmiewanie i niechęć, Kościół przypomina co jest dobre, a co złe. Na pierwszy rzut oka taktyka ta może wydawać się zgubna – wszak ludzie nie chcą słyszeć o obowiązkach, wierności i uczciwości. Niektórzy zatem wychodzą z założenia, że lepiej „zapomnieć” o tych aspektach skupiając się na tym, co nie jest tak kontrowersyjne. Zmienia to jednak chrześcijaństwo w religię „dobroludzizmu”, a więc postawy, według której nieważne w co i w jaki sposób się wierzy, ważne jest jedynie, by być dobrym człowiekiem (a co to konkretnie oznacza – nie jest sprecyzowane). I choć przypominanie o Dekalogu, o uczciwej i rzetelnej spowiedzi, o tym co jest grzechem, może początkowo doprowadzić do odpływu wiernych, to jednak w konsekwencji poskutkuje wzrostem duchowym świadomych i zdecydowanych chrześcijan. Wobec zmiennego świata przyjmującego relatywizm Kościół będzie się jawić jako jedyny pewnik w świecie, latarnia morska pośród burzy i zamieszania. „Gdybym nie był katolikiem i chciałbym znaleźć prawdziwy Kościół w dzisiejszym świecie, szukałbym takiego Kościoła, który nie żyje w zgodzie ze światem; innymi słowy, szukałbym Kościoła, którego świat nienawidzi” – pisał abp Fulton J. Sheen. A zatem nauczanie „mimo wszystko” to pierwsza i najważniejsza praktyczna propozycja głoszenia postulatów moralnych. Nie można również zapomnieć o tłumaczeniu wiernym, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Nie wystarczy powiedzieć, że życie w pozamałżeńskim związku skutkuje brakiem możliwości przystępowania do Stołu Pańskiego. Trzeba też wytłumaczyć, dlatego tak jest, że nie jest to wymysł ludzi Kościoła, ale podążanie za słowami Chrystusa, że sytuacja taka z perspektywy obiektywnej jest grzeszna, że Kościół nie może dopuścić do Najświętszego Sakramentu ludzi, którzy w sposób uporczywy tkwią w grzechu, nie żałują go i nie zamierzają zmienić swojej sytuacji. Głoszenie nauki i tłumaczenie… Czyje to zadanie? Czy tylko duchowieństwa? Chrystus powiedział do swoich uczniów, by szli na cały świat i głosili Ewangelię. Warto być konsekwentnym – jeśli wybrałem w swoim życiu Zbawiciela, to naturalną konsekwencją jest wierność temu wyborowi.

Kajetan Rajski

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!