TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 01:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Przeciwnik?

Przeciwnik?

owca

W Księdze Izajasza czytamy: „Oto Pan Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata” (Iz 40, 10). W takiej formie przeczytamy ten fragment w Biblii Tysiąclecia. W Biblii Paulistów brzmi on podobnie: „Oto PAN BÓG nadchodzi z mocą, a Jego ramię ustanawia swą władzę. Oto z Nim idzie Jego nagroda, a przed Nim Jego zapłata”.

Prawie wszystkie polskie tłumaczenia oddają właśnie taki sens przytoczonego fragmentu. Prawie. Poza Biblią Gdańską, w której czytamy: „Oto panujący Pan przyjdzie przeciwko mocnemu, a ramię jego panować będzie nad nim; oto zapłata jego z nim, a dzieło jego przed nim”. Może jest to błąd tłumacza albo jego nadinterpretacja - nie wiem. Ale niedawno ten fragment mocno mnie poruszył.

Zatwardziałe serce i twardy kark
Hebrajskie słowo ChaZaQ oznacza m.in. mocnego, gwałtownika, twardego lub zatwardziałego. Takim był naród izraelski. Szczególnie mocno brzmi to u Ezechiela, kiedy prorok używa właśnie tego określenia: „To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach” (Ez 4, 2) i „cały dom Izraela ma oporne czoło i zatwardziałe serce” (Ez 3, 7). Nieco dalej Pan mówi do Ezechiela o swoich owcach: „Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał” (Ez 34, 16). Wydaje się, że chociaż tutaj jest dobra nowina dla mocnych. Ale w tekście hebrajskim nie ma mowy o otaczaniu opieką tej ostatniej z wymienionych owiec. Co zatem mamy w oryginale? Owca jest mocna (ChaZaQ), ale jest też tłusta (SzaMeN). Hebrajskie SzaMeN oznacza także: obfity, bogaty, urodzajny. Owca mocna i tłusta to taka, która ma wszystko. W obfitości. Niczego jej nie brak. A skoro jest mocna, to nie potrzebuje opieki, ochrony. Nie potrzebuje pasterza. Albo przynajmniej tak jej się wydaje. Hebrajskie słowo „tłusty” pochodzi dodatkowo od innego, które oznacza m.in. zatwardziały. Czyli owca jest podwójnie oporna, harda. Ma naprawdę niezwykle twardy kark. Dlatego Pan jej nie ochroni, ale ją zgładzi. W oryginale czytamy: „tłustą i mocną wytracę”. Hebrajskie SzaMaD oznacza właśnie m.in. wygładzić, zniszczyć, zgładzić, wygubić i spustoszyć. Uczyni pustą tę, która obfitowała. Można by przypuszczać, że to koniec dobrej nowiny. Pan przyjdzie przeciwko mocnemu. Przeciwko zatwardziałemu. Czy może być w tym choćby cień dobrej nowiny? Jakiś ślad miłosierdzia? Jest. Pan przyjdzie. To jest niesamowicie dobra nowina na czas Wielkiego Postu.

Środki specjalne
Najlepsza obietnica, jaką można otrzymać od Boga. Przyjdzie. Mimo, że jesteś oporny i uparty. Bóg naprawdę ma wiele powodów, żeby stracić do nas cierpliwość. A jednak pierwszy wyciąga rękę. Nawet jeśli to działanie nie jest czułym dotykiem, może przynieść zbawienie. Pociesza nieco, że nie jesteśmy pierwsi i jedyni, wobec których Bóg musi stosować specjalne środki. Jezus zrzucił z konia Szawła, może niemal połamał mu kości i jeszcze go oślepił. Piotra prawie utopił. Dlaczego tak? Obaj byli pyszni. Obaj byli egoistami. Być może klęska, którą ponieśli, dotyczyła przestrzeni, w której czuli się najmocniejsi, niezrównani. Bóg ich w tym poniżył. Wprowadził tych twardych i pewnych siebie facetów w sytuację zupełnej bezradności i zależności. I to na oczach kumpli. Być może patrzyli na to ludzie, wobec których zarówno jeden, jak i drugi miał poczucie wyższości. Czuli się lepsi? Mądrzejsi? Uprzywilejowani? Możliwe. Jest też ciekawe, że obie te sceny łączy jeszcze jedna rzecz. Kiedy Piotr zaczął tonąć, „krzyknął: «Panie, ratuj mnie!» Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go” (Mt 14, 30). Złapał go za rękę. Piotr musiał oprzeć się na Jezusie. Później w jednym ze swoich listów Piotr napisze, że za dni Noego podczas potopu kilka osób zostało uratowanych przez wodę, a teraz „również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona w chrzcie” (1P 3, 21). Wodę, z której kiedyś Jezus go wyciągnął, Piotr nazywa ratunkiem. To, co przez chwilę było zagrożeniem, śmiercią, staje się źródłem łaski.
Jak to wyglądało w przypadku Pawła? Kiedy Jezus odebrał mu zdolność widzenia, ludzie prowadzili go do Damaszku, trzymając za ręce. Chwycili go za ręce. Jak dzieciaka. Ten, który miał jasny umysł, był inteligentny i doskonale znał Prawo, przestał widzieć cokolwiek. Napisze potem w jednym ze swoich listów: „wiedza” wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś mniemał, że coś „wie”, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy (1Kor 8, 1-2). Paweł miał wiedzę, ale nie zaprowadziła go ona do niczego dobrego. Brakowało mu pokory. Nawrócenie stało się dla niego totalną zmianą w patrzeniu na swoje życie. Ten, u stóp którego słudzy złożyli szaty zamordowanego Szczepana, zaczął pisać o sobie, że jest najmniejszy (1Kor 15, 9); że jest poronionym płodem (1Kor 15, 8).

Boży upór
Czasem Bóg musi połamać nam kości - mniej lub bardziej dosłownie. Jeśli nie nawraca nas słowo, przychodzi doświadczenie - mawia o. Augustyn Pelanowski. Niekiedy wystarczy jedno takie zdarzenie, jak było w przypadku Pawła. Ale czasem tych doświadczeń musi być więcej. Tak było z Piotrem. Bogu czasem trudno jest się przebić przez warstwy naszej pychy, egoizmu, przeświadczenia, że jesteśmy samowystarczalni i wszystko wiemy lepiej - nie tylko od innych, ale też od Boga, zmuszając Go do pełnienia naszej woli. On się jednak nie zniechęca. I ten Jego upór bywa wkurzający. Szczególnie wtedy, kiedy dystans między nami a Nim chcemy pokonać na skróty. Bez prostowania naszego myślenia. Bez burzenia naszych schematów. Bez poznawania prawdy o sobie. Tak byłoby o wiele łatwiej i przyjemniej. Ale okazuje się, że w ten sposób się nie da. Po prostu się nie da. Wiara nie zapewnia komfortu, świętego spokoju, luzu. Chociaż możemy za tym tęsknić. I bywa, że tęsknimy.
Mocno trzymamy życie w naszych rękach. Piotr i Paweł mieli podobnie, ale Jezus im pomógł. Władza nad własnym życiem wypadła im z rąk. Bo to Jego ramię ma panować nad sytuacją. Kiedy nie pozwalamy Bogu, żeby nas opanował, wówczas mogą nami opanować przywiązania, namiętności, żądze, lęki, złudzenia, sądy, oczekiwania i wiele innych. Bóg przychodzi przeciwko temu, co ma moc wpakować nas w kłopoty. My jednak uparcie widzimy w Nim naszego przeciwnika. Słowa z Księgi Izajasza pozostają aktualne - gardzimy Bogiem i mamy Go za nic (Iz 53, 3). Na szczęście On nie czeka na to, aż będzie przez nas lepiej traktowany. To nas ratuje. To jest miłosierdzie. „Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego” (2Tm 2, 13). To On wyświadcza łaskę. Tak jak chce. Komu chce. Kiedy chce.

Tekst Katarzyna Kędzierska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!