TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 16:14
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Podpis Boga w Fatimie

Podpis Boga w Fatimie

13 października 1917 roku upływał pod znakiem przenikliwego zimna i deszczu, lejącego nieprzerwanie od kilkunastu godzin. Jednak to nie zniechęciło ogromnej rzeszy ludzi, chcących uczestniczyć w ostatnim objawieniu.

Do Fatimy przybyło wówczas ponad 80 tysięcy osób. Przyszli z różnym nastawieniem - jednych przywiodło tu pragnienie serca, chęć spotkania z Maryją i pastuszkami, innych ciekawość, sensacja, czy nawet sceptycyzm wobec nadprzyrodzoności.
Łucja, Franciszek i Hiacynta dotarli na miejsce objawień z ogromną trudnością. Musieli przedzierać się przez napierający na nich zewsząd tłum. Ludzie krzycząc przedstawiali im swoje troski. Chcieli dotknąć pastuszków, czy nawet zabrać ich cząstkę. Łucja po przybyciu do skalnego dębu spostrzegła, że została pozbawiona włosów.
Około południa, wizjonerzy poprosili o zamknięcie parasoli i odmówienie Różańca. I podobnie jak w poprzednich miesiącach, po zakończeniu modlitwy przybyła Matka Boża. Skierowała do Łucji następujące słowa: „chcę ci powiedzieć, żeby zbudowano tu na moją cześć kaplicę. Jestem Matką Bożą Różańcową. Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać Różaniec. Wojna się skończy i  żołnierze wkrótce wrócą do domu”.

Cud słońca
Najbardziej spektakularnym wydarzeniem fatimskich objawień był tzw. cud słońca, będący niejako podpisem Boga, który chciał w ten sposób uwiarygodnić apele Maryi, ale przede wszystkim skłonić serca ludzi do wiary, nawrócenia i pokuty. Warto zauważyć, że jest to cud wyjątkowy. Cuda pojawiają się niespodziewanie, są zaskoczeniem, miłą niespodzianką dla człowieka. W Fatimie natomiast Piękna Pani zapowiada znak, wyznaczając konkretną datę - 13 października.
Rzeczywiście, gdy wybiła godzina dwunasta, ponad 80 tys. ludzi obecnych w Dolinie Pokoju, jak również inni, mieszkający w odległości nawet 40 km od miejsca objawień, mogli obejrzeć ten niesamowity, trwający 10 minut, spektakl, jakiego Bóg dokonał na niebie.
W jednej chwili przestaje padać ulewny deszcz. Chmury się rozstępują, a zza nich wygląda słońce, świecące blaskiem mocniejszym niż zwykle i powiększające swoje rozmiary. Przedziwne, że nie razi ono w oczy. Nagle zaczyna migotać, to zapala się, aby po chwili zgasnąć. Następnie wiruje, rzucając promienie we wszystkie strony świata, a krajobraz mieni się całą paletą barw - od niebieskiej, przez żółtą, czerwoną, aż po zieloną. Zachwyt, towarzyszący oglądanemu zjawisku, w jednej chwili przeradza się w chwile grozy. Olbrzymia, świetlista kula pędzi z ogromną prędkością w kierunku ziemi. Ludzie krzyczą, płaczą, mdleją ze strachu, wołają o litość, żałują za swoje grzechy. I okazuje się, że słońce zatrzymuje się i powraca na właściwe sobie miejsce.
Zdumienie staje się tym większe, gdy świadkowie cudu dotykają swoich ubrań - jeszcze kilka minut wcześniej były całkowicie przemoczone, a teraz są suche. Co więcej, ziemia jest tak spękana, jak gdyby od dłuższego czasu nie padało.
Bóg przygotował na dzień trzynastego października jeszcze więcej. Były to trzy wizje. Początkowo mieli je zobaczyć wszyscy, obecni wówczas w Cova da Iria. Ale ze względu na sierpniowe porwanie dzieci przez starostę, Bóg postanowił zachować widzenie tylko dla pastuszków.

Święta rodzina z Nazaretu
Pastuszkowie oglądają na sklepieniu niebieskim Rodzinę z Nazaretu: św. Józefa, trzymającego na swoim ręku Dzieciątko Jezus, którzy błogosławią światu, kreśląc nad nim znak krzyża oraz Maryję w białej szacie, przewieszonej niebieskim płaszczem.  
Jakie przesłanie niesie ze sobą ta wizja? Bóg chce powiedzieć jasno i wyraźnie, że tylko rodzina – zdrowa moralnie, silna Bogiem – może ocalić świat. Ludzkie ciało nie choruje całe od razu, ale jego „psucie” rozpoczyna się od infekcji pojedynczych komórek. Podobnie jest ze społeczeństwem. Degradacja ludzkości rozpoczyna się od zniszczenia i destrukcji podstawowych komórek społecznych, jakimi są rodziny. Szybkiej zagłady cywilizacji wcale nie powodują krachy gospodarcze czy kryzysy ekonomiczne. Ale wynika ona przede wszystkim z pogłębiającego się kryzysu rodziny.
Tak wielu ludzi przepowiada dziś kres cywilizacji europejskiej. Wystarczy połączyć ten fakt z pogłębiającym się kryzysem rodziny. Plaga rozwodów z jaką mamy obecnie do czynienia (co trzecie małżeństwo rozpada się, a w wielkich ośrodkach miejskich nawet co drugie). Brak czasu dla siebie, brak zrozumienia, szacunku, wsłuchiwania się w siebie, niedostateczna doza miłości,. Liczne dysfunkcje, czy niechlubny epitet „rodziny patologiczne”. Przetrwać może tylko cywilizacja miłości, niesiona w jutro świata przez najmniejsze i zdrowe komórki społeczne - rodziny. Na ten trud budowania i tworzenia rodzinnego szczęścia, św. Józef z Jezusem błogosławią.
Warto, przypatrzeć się również osobie św. Józefa, patrona bliskiego szczególnie nam, wiernym diecezji kaliskiej. Opiekun Zbawiciela jest dla nas niezwykłym wzorem, zwłaszcza dla mężczyzn. Marta Robin, kobieta żyjąca 52 lata w cierpieniach, karmiąca się tylko Eucharystią, podkreślała, że św. Józef będzie patronem trzeciego tysiąclecia. Od niego możemy uczyć się męskości i ojcostwa, których poważny kryzys dzisiaj przeżywamy. Dostrzegamy dewastację więzi rodzinnych, deficyt ojców, niedojrzałość mężczyzn, wypaczenie płci męskiej, itp. To on uczy nas bycia głową rodziny, stawania na wysokości zadania. Św. Józef nie ucieka, gdy pojawiają się problemy, nie chowa głowy w piasek, gdy dzieje się źle, ale jest odpowiedzialny. Zasłuchany w słowo Boga. To właśnie Oblubieniec Maryi jest człowiekiem, który jako pierwszy całkowicie poświęcił swoje życie Matce Bożej, był dla niej osobą najbliższą i najbardziej oddaną. A przecież, właśnie o to prosi nas Piękna Pani w Fatimie - poświęcić jej swoje życie.

Matka Boża bolesna
Druga wizja, przedstawiona pastuszkom, to obraz Pana Jezusa, błogosławiącego światu i Matki Bożej Bolesnej. Kult ten jest bardzo mocno wpisany w naszą pobożność maryjną. Spotykamy go w tajemnicach bolesnych Różańca, w stacjach Drogi krzyżowej, Litanii loretańskiej czy Gorzkich żalach. Posiada on przede wszystkim mocne podstawy biblijne. Już od samego początku, kiedy Maryja wraz z Józefem przynoszą Dzieciątko Jezus do świątyni w Jerozolimie, Symeon przepowiada, że duszę Matki Boga przeniknie miecz boleści (Łk 2, 35). Widzimy zatem, że życie Maryi, choć niepokalane, wolne od jakiegokolwiek grzechu, nie jest pozbawione cierpień.
Warto zauważyć, przypominając sobie objawienia z poprzednich miesięcy, że twarz Pięknej Pani, ukazującej się wizjonerom, była zawsze smutna. Co było powodem tego bólu, rysującego się na obliczu Niepokalanej? Był jeden - potępienie wielu dusz ludzkich. Maryja jest Matką Bolesną, dlatego że boli ją wieczne cierpienie tak wielkiej rzeszy ludzi. Bóg powołał wszystkich do życia z miłości i dla każdego człowieka przeznaczył wieczne szczęście, a tak wielu z nas odrzuca tę propozycję, wybierając wieczne nieszczęście – potępienie, piekło.

Matka Boża karmelitańska
Ostatni obraz, jaki został przedstawiony pastuszkom, to wizja Matki Bożej Szkaplerznej. By lepiej zrozumieć znaczenie szkaplerza - szaty Maryi - warto wrócić do czasów średniowiecza. Kiedy ktoś chciał wziąć drugiego człowieka pod opiekę, sprawować nad kimś swój patronat, czy też nadać prawa rodowe nieślubnemu dziecku, wówczas okrywał taką osobę swoim płaszczem. Dobrym przykładem jest historia św. Franciszka z Asyżu, który stając nagi wobec ojca, wyrzekł się dóbr materialnych, a biskup miejsca okrył go swoim płaszczem, chcąc nie tyle zakryć nagość Biedaczyny, co wyrazić chęć sprawowania nad nim opieki.Również Maryja daje nam płaszcz - szkaplerz. Rozpościera nad nami szatę, gdzie możemy znaleźć schronienie. Uznaje nas za swoje dzieci, pomimo grzechów i słabości. Co więcej, wejście pod macierzyński płaszcz Matki staje się gwarancją opieki i pomocy. I najważniejsze, „wejście pod szatę” Pięknej Pani to przede wszystkim poręka nieba. Ze szkaplerzem karmelitańskim związana jest obietnica: każdy, kto z wiarą i pobożnością będzie go nosił, w pierwszą sobotę miesiąca po śmierci zostanie wzięty do nieba.
„Pod Twoją obronę ... pod płaszcz miłosierdzia Twego uciekamy się Święta Boża Rodzicielko” - wołamy w najstarszej, pochodzącej z III wieku, modlitwie maryjnej. Nie szukajmy zatem innego schronienia na tym świecie, nie szukajmy innych zabezpieczeń i pomocy, jak tylko pod macierzyńskim, pełnym miłości i dobroci, płaszczem Maryi.

Tekst ks. Dariusz Kuliński

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!