TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 03:23
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Pachnący średniowieczem - Godziesze Wielkie

Pachnący średniowieczempachnący średniowieczem

Godziesze Wielkie od zawsze kojarzyły mi się z drewnianym budownictwem. I nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie! W okolicach tej miejscowości przetrwało zaskakująco dużo tradycyjnej architektury, która w brutalny sposób została wyparta z krajobrazu polskiej wsi w latach powojennych. Co cenniejsze przykłady, w celu ich ochrony, nawet stąd wywieziono, czy to do skansenu w Russowie lub Wielkopolskiego Parku Etnograficznego w Dziekanowicach koło Gniezna. Na szczęście drewniany kościół nadal stoi na swoim miejscu.

Parafia w Godzieszach Wielkich powstała przypuszczalnie w XIV wieku, chociaż same wsie, które weszły w jej skład mają jeszcze starszą metrykę.  Po raz raz pierwszy wzmiankowane są one w akcie fundacyjnym księcia wielkopolskiego Władysława Odonowicza dla pobliskiego klasztoru cysterek w Ołoboku z 1213 roku. Same Godziesze pojawiają się w historycznych kronikach pod koniec XIII wieku, wystawione tym razem przez księcia Przemysława II. Co ciekawe, pierwszy zapis o wsi traktuje o wyroku w procesie, jaki wiedli między sobą arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka i rycerz Skarga z Urbanic o będące częścią Godziesz dwa przysiółki. Jak się okazało wyrok książęcy był pomyślny dla arcybiskupa. Utworzenie zrębów parafii było możliwe dopiero kilkadziesiąt lat później, za arcybiskupa Jarosława Skotnickiego. Pierwszy znajdujący się tutaj kościół wzmiankowany jest dopiero od połowy XV wieku. Wiadomo o nim tyle, że był wzniesiony z modrzewia i jego rozmiary określano jako niewielkie. Aż do potopu szwedzkiego żyło się tutaj dobrze, co udowadniają zachowane inwentarze okolicznych dóbr. Dotarcie Szwedów w okolice Godziesz poświadcza „Suplika poddanych z Godzieszów Małych” pochodząca z lat 70. XVII wieku. Była ona skierowana do arcybiskupa gnieźnieńskiego i jego kapituły. Poddani proszą w niej o potwierdzenie przywilejów, które zostawili w spadku ich przodkowie, a które „pod teraźniejsze czasy uciekając y chowając przed nieprzyjacielem  poginęły”. 

U schyłku XVIII wieku stary drewniany kościół, „pachnący” jeszcze średniowieczem, zostaje rozebrany z uwagi na swój fatalny stan. W jego miejscu powstaje nowy przybytek, wznoszony w latach 1781-1783. Jego patronem, tak zresztą jak i poprzedniego kościoła, zostaje św. Bartłomiej Apostoł. Już sześć lat po jego budowie okazuje się za mały, więc powiększono go poprzez dobudowanie dwóch bocznych kaplic. Dzięki tej rozbudowie plan świątyni przybiera formę krzyża. Do prostokątnej nawy przylega węższe i niższe prezbiterium zamknięte trójbocznie. Po północnej stronie zlokalizowano zakrystię z lożą kolatorską na piętrze. Dach kryty blachą wieńczy niewielka wieżyczka na sygnaturkę. 

Nowo wzniesiona świątynia otrzymała godne siebie wyposażenie, czy to zbudowane specjalnie dla niej czy po prostu przeniesione z poprzedniego kościoła. W głównym, bogato zdobionym rokokowym ołtarzu umieszczono, jak podają kroniki „według głosu ludu uważany za cudowny” obraz Matki Boskiej Pocieszenia. O starej metryce parafii świadczy zachowany kielich z XV wieku czy chociażby późnogotycka pasja umieszczona na belce tęczowej. Spore zdziwienie potrafi wzbudzić z pozoru makabryczny obraz św. Bartłomieja Apostoła umieszczony w prawym ołtarzu bocznym. Takiego widoku nie powstydziłby się nie jeden film grozy. Oto stoi przed nami postać trzymająca w jednej ręce nóż rzeźnicki, a na drugiej przewieszoną... tu co bardziej wrażliwi powinni ominąć ten fragment, poranioną skórę zdartą z człowieka. Skąd taki tragiczny los Świętego? Legenda o św. Bartłomieju mówi o tym, że udało mu się nawrócić brata króla Armenii, Polimpiusza. Rozgniewało to bardzo króla Astiagesa, który nakazał uwięzić Bartłomieja. Apostoł został pojmany w Albanopolis, a następnie poddano torturom, aby zmusić go do wyrzeczenia się nauki Chrystusa. Kiedy to nie pomogło król polecił go ukrzyżować, a następnie ściąć mieczem. Tradycja podaje, że przed śmiercią został żywcem obdarty ze skóry, co widać doskonale ze wszystkimi szczegółami na drugim planie tutejszego obrazu. Ten sposób pokazania świętego pochodzi jeszcze ze sztuki romańskiej. Ikonografia akcentuje tu w wyraźnym stopniu wymiar męczeństwa w życiu i misji tej niezwykłej postaci. O ironio, stał się on patronem rzeźników, garbarzy oraz introligatorów.

Tekst i foto Aleksander Liebert

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!