Owoce Nawiedzenia Pani Jasnogórskiej
Minęło ponad pół roku od nawiedzenia ikony Matki Bożej Częstochowskiej w mojej parafii. Kilka miesięcy temu ze łzami w oczach żegnałam Ją – moją Matkę i Matkę nas wszystkich, a ona mimo tego pożegnania nie odeszła, nie opuściła mnie, była ze mną, gdy najbardziej Jej potrzebowałam.
Jeszcze niedawno nie wiedziałam, co to znaczy być Matką. Jeszcze niedawno klękając przed świętym wizerunkiem Maryi z Jasnej Góry czułam kopniaki w brzuchu, przeżywając na przemian radość i niepokój przed tym, co już wkrótce nadejdzie. I nadeszło… 18 sierpnia 2011 roku zostałam mamą – w miesiącu poświęconym Matce Bożej. Dziś mogę powiedzieć, że ta chwila była najszczęśliwszą chwilą w moim życiu, bo stał się cud największy, jaki może się wydarzyć na ziemi – cud nowego życia. Do dziś zachwycam się tym najpiękniejszym podarunkiem od Boga.
Wierzę głęboko, że w cudzie narodzin naszej maleńkiej Zosieńki miała swój udział także Matka Boża, przez której wstawiennictwo Jezus dokonał wielkich rzeczy w naszym (moim i męża) życiu. Tak, jak zatroszczyła się na weselu w Kanie Galilejskiej o wino, tak i teraz przedstawiła moje troski Temu, który jest Miłością i wszystko może, jeśli tylko taka jest Jego wola.
Wierzę też, że nie bez znaczenia było błogosławieństwo Księdza Biskupa i błogosławieństwo Księdza Misjonarza podczas nawiedzenia obrazu Matki Bożej oraz modlitwa wielu, wielu osób, które przez ręce Niepokalanej zanosiły swe prośby do Jej Syna. Nic tak nie umacnia i nie pociesza jak sms – Modlimy się za Ciebie! – Dziękuję pielgrzymom wracającym z Jasnej Góry. Nic tak nie dodaje sił jak głos w telefonie – Zamówiłam Mszę św.
w intencji szczęśliwego rozwiązania. Nic tak nie wzrusza, jak pamięć w modlitwie, bo ona czyni cuda! Jestem pewna, że dzięki każdemu westchnieniu skierowanemu ku Maryi i jej Synowi w mojej intencji dziś patrzę na zdrową, śliczną i uśmiechniętą od ucha do ucha córeczkę.
Pełna obaw i lęku, w nocy z 19 na 20 czerwca, kiedy wpatrywałam się w oblicze Czarnej Madonny, teraz napełniona pokojem i radością realizuję moje nowe, jakże piękne powołanie. Macierzyństwo wcale nie musi zmienić życia o 180 stopni, jak niektórzy mawiają. Kiedy są przy tobie ludzie, którzy w każdej chwili spieszą ci z pomocą, nic nie musi się zmieniać na gorsze.
Ja mam to szczęście… - mam męża, który trzymał mnie za rękę podczas porodu, a teraz kąpie ze mną nasze maleństwo i wstaje wcześnie w niedzielę (choć po spracowanym tygodniu chciałby dłużej pospać), abym i ja mogła uczestniczyć w niedzielnej Eucharystii. Mam mamę, która wyręczyłaby mnie we wszystkich pracach domowych, abym choć na chwilę mogła odpocząć; mam tatę, który będzie robił zabawki dla swej ukochanej wnuczki; mam siostrę, która usypia swą chrześniaczkę do snu, gdy mi już ręce opadają. Mam też teściową, która czuwała i była ze mną przy porodzie; która pojechała do Częstochowy rowerem, aby tam u stóp Czarnej Madonny prosić o łaskę szczęśliwego rozwiązania. (To nieprawda, że teściowa jest ucieleśnieniem zła!). Wreszcie mam rodzinę, przyjaciół, znajomych, którzy wciąż modlą się za mnie i moją nową rodzinę, zanosząc swe błagania bezpośrednio do Jezusa, bądź też upatrując wstawiennictwa u Matki.
Ja mam to szczęście, bo ma w nim udział Matka Jezusa, która wydaje się całkiem niedawno peregrynowała po naszej ziemi zaglądając do naszych domostw i serc, i wypatrując, czego nam potrzeba. I w moim domu, w mojej nowej rodzinie Maryja zostawiła po sobie ślad – to „zdrowaśki”, które śpiewam mojej córeczce, gdy utulam ją do snu. Wierzcie mi – to najlepsza kołysanka!
Mam nadzieję, że już niedługo nauczę jej pieśni, w której w prostych, ale niezwykle wymownych słowach zawarta jest moja wdzięczność do Matki Bożej:
Tak wiele dni przeżyłam z Tobą
i umiem kochać, lepiej żyć,
tylko ten wiatr co gna w konarach,
powie jak wdzięczna jestem Ci.
Za Twoje serce pełne łaski,
za bezgraniczną dobroć,
że byłaś zawsze przy mnie blisko,
dziękuję Ci Maryjo.
Księżyc diamentem szyby tnie,
na zachód lecą ptaki,
a w moim sercu jesteś Ty,
wkroczyłaś w moje dni…
A skoro już wkroczyłaś Maryjo, to bądź ze mną i moją rodziną każdego dnia, abym zawsze w Tobie odnajdywała wzór matki, kobiety i żony, a przede wszystkim zawsze miała przed oczami Twoje znamienne słowa z Kany Galilejskiej: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie.
Boża Owieczka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!