TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 15:17
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Nie porównuj się z innymi

Nie porównuj się z innymi

Dlaczego ludzie są tacy źli? Dlaczego nawet wtedy, gdy należą do chrześcijan i uważają, że są „w porządku“, potrafią być jednocześnie tacy zepsuci? Odpowiedzi może być wiele, ale dzisiaj chciałbym zwrócić uwagę na problem porównywania się człowieka do innych ludzi.

„Niedaleko pada jabłko od jabłoni“ mówimy, bo dzieci, które bardzo różnią się od rodziców, to rzadki przypadek. „Z jakim przystajesz, takim się stajesz“ mówimy, bo najczęściej tak właśnie się dzieje. Słabe jednostki są wchłaniane przez grupę, w której spędzają najwięcej czasu. Powiedzenie to wydaje się być nacechowane negatywnie, bo większość ludzi jest właśnie zła i przestawanie z większością, z reguły skutkuje regresem dobrej jednostki. Wśród chrześcijan jednak ten problem w ogóle nie powinien istnieć. 

Ciekawą rzecz wyjaśnia św. Paweł w swoim Pierwszym Liście do Koryntian: „Napisałem wam w liście, abyście nie przebywali w towarzystwie rozpustników. Nie miałem jednak na myśli rozpustników tego świata w ogóle, ani chciwców, ani też rabusiów, czy bałwochwalców, ponieważ w tym wypadku musielibyście opuścić ten świat“ (1 Kor 5, 9-10). Apostoł Narodów tłumaczy, że to oczywiste, iż żyjemy wśród ludzi bezbożnych. Nie możemy się od nich zupełnie oddzielić, a nawet nie powinniśmy próbować tego robić. Nawet dzisiaj są na świecie takie sekty, które skupiają się razem i budują swoje wioski w zupełnym oddzieleniu od reszty świata. Apostołowie jednak nie działali w taki sposób. Wręcz przeciwnie, według nich przebywanie wśród grzeszników jest tylko okazją do pozyskania nowych wierzących. Według nas jednak jest to niebezpieczne, bo „z jakim przystajesz, takim się stajesz“.

Jezus był jeden, a jednak zmienił cały świat. Wysyłał swoich Apostołów po dwóch, ale to wystarczyło, żeby zasiać Ziarno Ewangelii i w ten sposób stopniowo odmieniać całe miasta. Dzisiaj jednak, jeśli np. w klasie szkolnej jest tylko paru wierzących uczniów, to nie nawracają oni dużej części tej klasy, ale sami przejmują ich niektóre zachowania. Jeśli dorosły jest jedynym wierzącym w swojej pracy, to rzadko kiedy myśli o prawdziwej ewangelizacji. Zamyka się raczej, nie chce uwidaczniać granicy pomiędzy sobą a niewierzącymi, więc granica ta powoli zaczyna się zacierać i często znika zupełnie. Wierzący po prostu nie chciał się wychylać, ale to wystarczyło, żeby został wchłonięty przez świat. Co się zmieniło w chrześcijanach, że z biegiem czasu utracili swój wpływ na otoczenie?

DOSKONALI JAK OJCIEC

Problem na pewno jest bardzo złożony, ale ważnym czynnikiem takiego pogorszenia sytuacji może być właśnie to, że chrześcijanie coraz bardziej oglądają się na innych w swoim otoczeniu. Zauważył to także św. Jan Paweł II, skoro wypowiedział słynne słowa: „Wymagajcie od siebie, nawet gdyby inni od was nie wymagali“. Nie możemy się porównywać z innymi. Nie możemy zadowalać się wymaganiami, które nakładają na nas inni ludzie. Chrześcijanie mają bardzo wysoko postawioną poprzeczkę, i to przez samego Boga, Jezusa Chrystusa, który powiedział: „Wy zatem bądźcie tak doskonali, jak doskonałym jest wasz Ojciec w niebie“ (Mt 5, 48).

Duch Święty nauczał o tym już Izrael w Starym Testamencie. Przykłady można mnożyć, ale przytoczę tylko jeden: „Nie zapalaj się gniewem z powodu złoczyńców, nie zazdrość czyniącym nieprawość; rychło bowiem uwiędną jak trawa i zmarnieją jak ziele. Złóż nadzieję w Jahwe i czyń, co dobre“ (Ps 37, 1-3). Na podstawie tego fragmentu możemy się domyślać, że Żydzi bacznie obserwowali, jak wygląda życie ludzi, którzy nie idą za Panem. To skutkowało tylko kolejnymi problemami: taki Żyd „zapalał się gniewem“ i „zazdrościł czyniącym nieprawość“. Ciążyły mu wszystkie jego wyrzeczenia, których się podejmował ze względu na święte Prawo Mojżeszowe, a nie widział wyraźnego błogosławieństwa w swoim życiu doczesnym, które według niego powinno przyjść jako nagroda z Góry.

Bóg ciągle odwraca naszą uwagę od innych ludzi i zwraca ją ku sobie. Kiedy Jezus chciał dać ludziom jakiś wzór do naśladowania, nie mógł dać nikogo lepszego od samego Siebie: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokornego serca“ (Mt 11, 29). W innym miejscu mówi: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech wyrzeknie się siebie i codziennie bierze swój krzyż, i idzie za Mną“ (Łk 9, 23). Wszystkie te słowa stawiają poprzeczkę bardzo wysoko. Mamy nie tylko starać się być „tak doskonali, jak nasz Ojciec w niebie“, ale mamy też naśladować Jego Syna, co wcale nie jest prostsze, bo oznacza „wzięcie swojego krzyża“, czyli śmierć. Tak samo Stary Testament, nie pochwala ciągłej obserwacji bezbożnych i porównywania się z nimi, ale zachęca: „Złóż nadzieję w Jahwe i czyń, co dobre.” Całe słowo Boże przekazuje ważną wskazówkę, o której tak często zapominamy: „Nie oglądaj się na innych, ale skup się na Bogu, wpatruj się w krzyż i naśladując Jezusa złóż ofiarę ze swojego życia“.

SZUBIENICA

To trudna wskazówka. Mamy „wziąć swój krzyż“, a krzyż jest narzędziem do wymierzania kary śmierci. Jeśli zbytnio przyzwyczailiśmy się do tego słowa, możemy trochę się otrzeźwić, zastępując „krzyż“ innym słowem: „szubienica“. Oba słowa oznaczają oczywiście coś bardzo podobnego. W jednym i drugim przypadku jest to drewniana konstrukcja do wymierzania kary śmierci, z tą różnicą, że na krzyżu wiesza się skazanych przy pomocy gwoździ, a na szubienicy za pomocą sznura. Sam ten opis może nami trochę wstrząsnąć. I dobrze. Prawdopodobnie taka była reakcja ludzi na omawianą zachętę Jezusa. 

Z jednej strony Jezus umarł na krzyżu, żebyśmy już my nie musieli umierać. Z drugiej jednak sam zachęca nas do tego, żebyśmy „brali swoje krzyże“. Ofiara z siebie ma przenikać całe życie chrześcijan: „Nikt nie ma większej miłości od tego, kto oddaje życie za przyjaciół“ (J 15, 13). Św. Paweł potem kontynuuje tę naukę tłumacząc w Liście do Galatów, że „Ci, którzy stanowią jedność z Chrystusem Jezusem, ukrzyżowali ciało razem z namiętnościami i pożądaniami“ (Ga 5, 24).

Pamiętajmy zatem, żeby naszą uwagę kierować w odpowienią stronę. Nie oglądajmy się na innych, ale skupieni na Bogu, „pokładający ufność w Jahwe“, starajmy się być tak doskonali, jak „nasz Ojciec w niebie“, osiągając to przez „branie swojego krzyża“, czyli wyrzekając się swoich „namiętności i pożądań“. Od kiedy przestajemy wymagać od siebie doskonałości, nasze życie duchowe zaczyna zamierać, a świat nie jest tak dobry, jak mógłby być. Nie zazdrośćmy złoczyńcom, bo tylko w Bogu odnajdziemy prawdziwe szczęście. 

tekst Mikołaj Kapusta
www.DobraNowina.net

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!