TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 18:51
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Na ratunek kolegiacie - Chocz

Na ratunek kolegiacie

Fot. Liebert

Kolegiata w Choczu wraz z przylegającym do niej pałacem infułatów stanowi zupełnie unikatowy zespół budowli. Spójne połączenie rezydencji, której początki sięgają czasów króla Kazimierza, z kościołem to niezwykła rzadkość. Tym bardziej, że do dzisiaj zachowało się wiele oryginalnych elementów z przeszłości, łącznie z bogatym wyposażeniem. Czy uda się zachować to dziedzictwo dla następnych pokoleń?

„Z chockiej kolegiaty najbliższa droga do nieba”- tak niegdyś mówiono o słynnym chockim kościele. Skąd wzięła się ta sława? Trzeba wrócić do samych początków Chocza. Pierwszym znanym właścicielem tej miejscowości był Bartosz Werenborg - „w roku 1382 w czasie zamieszek po śmierci króla Ludwika, Bartosz, starosta odolanowski zabrał tutaj dom, niegdyś przez króla Kazimierza Wielkiego wymurowany, z którego zrobiwszy zameczek, osadził go swoimi ludźmi, sam potem po moście na rzece Prośnie ruszył na oblężenie Koźmina”. Mijały wieki, zmieniali się właściciele Chocza, w międzyczasie powstał klasztor z kościołem reformatów, pojawili się także Lipscy - niezwykle wpływowa, jak na owe czasy, rodzina. W 1629 roku, po odziedziczeniu Chocza przez biskupa kujawskiego Jędrzeja Lipskiego, rozpoczęto budowę kościoła „na wyspie Prosny przy dawnym zamku”. Fundację miał potwierdzić, zresztą niedługo przed swoją śmiercią, sam król Zygmunt III Waza. Wprowadzono wówczas zasadę, iż proboszczem kolegiaty mógł być tylko członek rodziny Lipskich herbu Grabie. Oprócz licznych przywilejów, m.in. możliwości noszenia infuły, były też obowiązki. Każdy proboszcz z otrzymywanych funduszów musiał utrzymywać w szkołach dwunastu uczniów z rodziny Lipskich - sześciu w kraju i sześciu za granicą. Infułaci mieszkali tuż przy kościele, dla ich komfortu wzniesiono nawet bogato zdobiony pałac ściśle połączony ze świątynią. W obecnym kształcie powstał on dopiero w latach 80. XVIII wieku, jednak tradycja rezydencji w tym miejscu jest znacznie dłuższa. Jest to okazały budynek z pomieszczeniami reprezentacyjnymi zlokalizowanymi na pierwszym piętrze. Bogate dekoracje sztukatorskie w pałacu i kościele wykonał ten sam zespół, który później zdobił pałac Lipskich w Lewkowie, dzisiejsze Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej. Do czasów obecnych zachowało się tylko kilka zdobionych sal - w największej z nich znajdują się medaliony chockich infułatów. Swojej pierwotnej funkcji, jako reprezentacyjna siedziba chockich infułatów, pałac nie pełnił długo, bowiem w 1819 roku kapitułę zlikwidowano. W dalszej kolejności był wykorzystywany jako probostwo, a w okresie II wojny światowej... jako warsztat koszykarski i magazyn. Później co prawda był poddawany renowacji, jednak do swojej świetności już nigdy nie wrócił. Obecnie rezydencja stoi niewykorzystana i czeka na lepsze czasy.

Wracając do samego kościoła, jak wiadomo został on wzniesiony w bliskim sąsiedztwie Prosny. Dawało to piękną panoramę, bliskie sąsiedztwo klasztoru, z którym tworzył kompleks budynków sakralnych, jednak niosło to ze sobą ogromne problemy. Już wówczas konstrukcja nie była stabilna, z czego doskonale zdawano sobie sprawę. W latach 1781-90 z fundacji opata lubińskiego i prepozyta kapituły chockiej Kazimierza Lipskiego do wczesnobarokowego prezbiterium dobudowano wczesnoklasycystyczny korpus nawowy. Starano się w ten sposób wzmocnić i powiększyć całość. We wnętrzu do wykonania sklepienia, zamiast cegły użyto lżejszego drewna, świetnie to zresztą maskując. Problem występował jednak nadal... Powstała nawet legenda - gdy kolegiata w końcu się zawali odkryją się beczki wypełnione kosztownościami na budowę nowego kościoła, w innym miejscu. Legenda, legendą, ale lepiej, aby do tego nie doszło. Obecnie kościół jest nieczynny, wymaga pilnych napraw mających na celu zabezpieczenie ścian. Sytuacja jest na tyle poważna, iż obecnie wszystkie Msze Święte przeniesiono do kościoła klasztornego. Sama parafia, chociaż bardzo zaradna, nie jest w stanie ponieść gigantycznych kosztów renowacji świątyni. Samo zabezpieczenie obiektu może kosztować nawet 2 mln złotych, a co tu dopiero mówić o detalach. Dobre wiadomości dotarły do parafii z początkiem lutego br, jakoby Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego udzieliło wsparcia na remont w postaci 300.000 zł. Powołane stowarzyszenie „Ratujmy naszą kolegiatę” nadal jednak szuka z całą parafią dalszych możliwości ratowania obiektu. Chociaż legendarne kosztowności ukryte w fundamentach kościoła kuszą, lepiej, aby zostały na swoim miejscu...

Tekst i foto Aleksander Liebert

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!