TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 23:18
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Mnożenie przez dzielenie - biblijne opowieści na Wielki Post cz. I

Mnożenie przez dzielenie

wdowa

„Więcej szczęścia jest w dawaniu, niż w braniu” - te słowa Jezusa przytacza Święty Paweł w Dziejach Apostolskich. Jeszcze więcej radości jest w bezinteresownym dzieleniu się posiadanym dobrem, choćby było niewielkie i wydawało się niezbywalne.

„Jałmużna? Jaka jałmużna? Wsparcie? To ja potrzebuję wsparcia, ledwo najniższą krajową zarabiam, mało to jest bogatszych ode mnie? Piętnastoletnim samochodem jeżdżę, mam mieszkanie w bloku, a nie willę z basenem! Dajcie mi spokój z działalnością charytatywną, mnie nikt nie pomógł, do wszystkiego doszedłem sam!” Jeśli ktoś kiedykolwiek próbował zbierać datki na jakiś szczytny cel podczas publicznej zbiórki, szukać sponsorów na charytatywny koncert, czy namówić kogoś na ufundowanie nagrody, czy paczki świątecznej dla dziecka przynajmniej raz usłyszał podobne słowa. Tymczasem Jezus przypomina, że każdy, bez wyjątku, ma coś, czym może się podzielić i pokazuje Apostołom ubogą wdowę, która wrzuca do skarbony dwa pieniążki nikłej wartości, a potem mówi, że ona wrzuciła najwięcej ze wszystkich, choć wielu bogatych wrzucało wiele.

Szczere serce człowieka
Ilość przeznaczonych na jakikolwiek szczytny cel pieniędzy, czy podarowanych na dowolną akcję rzeczy lub czasu przeznaczonego na pomoc bliźniemu nie jest ważna. - Obiektywnie rzecz biorąc, te dwa pieniążki wdowy niewiele wniosły w kwotę, która znajdowała się w skarbonie. Na dodatek roztropnością kobieta nie grzeszyła, bo oddała wszystko, co miała na swoje utrzymanie, a przecież potężne sumy bogatych, tysiące, miliony mogłyby zaradzić biedzie całego świata. Ileż dzieł miłosierdzia można by „zrobić” za taką kasę, ale w tej Ewangelii bohaterem nie jest ani skarbona, ani pieniądze, ani nawet wdowa. Bohaterem jest szczere serce człowieka. Bogu zależy tylko na ofierze, która jest autentyczna - powiedziała dla portalu www.deon.pl siostra Teresa Pawlak ze zgromadzenia sióstr albertynek posługujących ubogim. Zaprzątanie sobie głowy myśleniem, że moja ofiara (dajmy na to 5 zł) nie uratuje życia chłopcu, który potrzebuje operacji za 100 tys. zł, albo nie nakarmi wszystkich głodujących w sąsiedztwie dzieci, nie ma najmniejszego sensu, bo liczy się to, co dzieje się w sercu człowieka. Czytając Pismo Święte można sądzić, że Bóg cieszy się człowiekiem, któremu zostało do końca miesiąca 10 zł w portfelu, ale połowę z tego przeznacza na biedniejszych od siebie lub kogoś chorego, choć może to go nie uratuje. Liczy się przede wszystkim intencja. Podobnie jest z organizacjami charytatywnymi, zarówno świeckimi, jak i kościelnymi, w których pracują bardzo różni ludzie, tak samo grzeszni, jak każdy człowiek. Gdyby ofiarodawca żył zamartwianiem się, czy aby na pewno jego darowizna wesprze konkretnego ubogiego lub chorego, a nie pójdzie do zarządzającego fundacją, czy organizacją np. na delegacje, ulotki promocyjne, czy rachunek za prąd w biurze, musiałby zgodzić się na co najmniej kilka bezsennych nocy. „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 3-4). Bóg wie, że chciałeś ratować życie bliźniego, bezinteresownie, ze szczerego serca. To wystarczy.

Jeszcze nie dzisiaj
Niektórzy może czekają aż kupią samochód, zbudują dom, odchowają dzieci i wtedy będą mieli czas na dobroczynność i nie zawsze może to mieć wydźwięk negatywny, bo czasami naprawdę nie można zabrać jedzenia własnemu dziecku, żeby adoptować inne z Afryki. Jednak w dzieleniu się tym, co mamy nie zawsze chodzi o pieniądze, ale także o czas, uwagę, czy zdolności. Uboga wdowa, jak pisze ojciec Maciej Niedzielski OP, „nie czekała, aż - może kiedyś - będzie miała więcej; i to właśnie tę jej wewnętrzną postawę dostrzegł Chrystus. Każdy z nas może ofiarować innym coś z tego dobra, które już w sobie posiada. Nawet, jeżeli wydaje się, że nie ma tego zbyt wiele - nie warto czekać. Nie warto skupiać się na samych sobie, ale warto zaufać Chrystusowi i prosić go, by nas przemieniał - byśmy stawali się lepsi, bardziej kochający zarówno Jego, jak i tych wokół nas. Ale tu i teraz trzeba dawać innym to, co w nas już jest dobre i piękne. Co zatem powinniśmy zrobić? Wydaje się to dość proste: poszperajmy czasem w naszych kieszeniach, to znaczy w naszych sercach, w poszukiwaniu tych drobnych pieniążków, które na pewno tam mamy. A potem wrzućmy je do skarbony i nie za bardzo przejmujmy się tym, że ktoś może powiedzieć - „to za mało”, „to prawie bez żadnej wartości”. Jeżeli to jest akurat wszystko, co w tej chwili posiadamy, jeżeli dajemy to szczerym sercem, z miłością, to te marne grosze w Bożych oczach zamienią się naprawdę w wielki skarb”.
Ważne jest to, by pamiętać, że nie chodzi o te rzeczy znalezione w kieszeniach, sercach, portfelu i planie dnia, których nam zbywa, których nie potrzebujemy, z którymi nie wiemy, co zrobić, a tylko zagracają nam przestrzeń - chodzi o to, żeby dać kawałek siebie, może nawet przede wszystkim ten, do którego jesteśmy tak bardzo przywiązani, którego bardzo potrzebujemy.
Bo w jałmużnie, dzieleniu się tym, co mamy chodzi przede wszystkim o zaufanie do Boga, tego uczy nas uboga wdowa, która z punktu widzenia ludzkiego myślenia była nierozsądna, bo oddała wszystko, co miała na utrzymanie. Na każdym kroku można się spotkać z opinią, że trzeba być odpowiedzialnym, to znaczy mieć co najmniej jedną lokatę, oszczędności w szufladzie, dokładny rozkład wydatków na każdy miesiąc i żyć zgodnie z powiedzeniem: „Jak umiesz liczyć, to licz na siebie” - to jednak kłóci się z podstawowym sensem chrześcijaństwa i dlatego Jezus wskazuje uczniom ubogą wdowę. Ta kobieta pokazuje, że warto przestać liczyć wyłącznie na siebie, ale zawierzyć się Bogu, ufać, że On da nam wszystko, czego potrzebujemy. Ktoś, kto wydał ostatnie pieniądze na szczytny cel, a właśnie ich potrzebuje, może dostać dodatkowe zlecenie w pracy lub niespodziewaną pożyczkę od przyjaciela. Sedno w tym, by nie zamartwiać się tym za bardzo, przecież za każdym razem w modlitwie „Ojcze nasz” wypowiadamy słowa „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”.

Tekst Anika Djoniziak

?

Potem (Jezus) usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała,
całe swe utrzymanie».

Mk 12, 41-44

 

Ćwiczenie „Jak podzielić się tym, co mam”

  • Jeśli ktoś zwierza się, że zabrałby rodzinę na kilka dni nad morze, ale ma rozlatujący się samochód - zaoferuj mu swój.
  • Jeśli w kolejce do kasy w markecie matce z dwójką dzieci zabraknie pięciu złotych, daj jej, tak po prostu i nie patrz, czy ma w koszyku tylko niezbędne rzeczy.
  • Jeśli koleżanka lub siostra będzie się zachwycała bluzką, którą nosisz, podaruj jej swoją lub kup taką samą.
  • Jeśli znajomi wyrażają zainteresowanie książkami na twojej półce - po przeczytaniu rozdaj je - niech żyją dalej.
  • Jeśli musisz kupić chleb, masło i ser na kolację, wrzuć przeznaczoną na nie sumę do skarbony w kościele - ktoś ubogi się ucieszy, a ty raz możesz zjeść na kolację mały jogurt lub wypić herbatę dla zdrowia.


UWAGA! Jeśli którąś z tych rzeczy zrobisz tylko demonstracyjnie i na pokaz - odbierzesz od razu swoją nagrodę (por. Mt 6, 2-4).

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!