TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 01:34
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

List od księdza Rajmunda Gruszki

07.05.10

List od księdza Rajmunda Gruszki

Serdecznie pozdrawiam Czytelników „Opiekuna”. Chcę się z Wami podzielić kilkoma wiadomościami, które przybliżą Wam miejsce, gdzie obecnie pracuję.

Pod względem terytorium Kanada jest drugim państwem na świecie, ale mieszka tutaj mniej ludzi niż w Polsce i większość na południu, w pobliżu granicy z USA. Państwo tworzy 10 stanów w południowym pasie od Atlantyku do Pacyfiku i trzy terytoria na północy, które są bardzo mało zasiedlone. Jedno z nich, położone na północnym - wschodzie, nazywa się Nunavut. Żyje tutaj niecałe 30 tys. ludzi, w większości są to Eskimosi, którzy sami siebie nazywają Inuitami. Mieszkają w około 25 miejscowościach. Największa z nich – stolica Iqaluit – liczy ponad 6 tys. mieszkańców, najmniejsza jak np. Whale Cove (gdzie obecnie jestem) 300 mieszkańców.
Kontakty z Inuitami rozpoczęły się już w XVII wieku, ale były bardzo sporadyczne i ograniczały się do tych związanych z zakupem zwierząt. Dopiero w połowie XIX wieku Hudson Bay Company (przedsiębiorstwo, do którego ta ziemia należała) zaczęło w niektórych miejscach budować swoje placówki, przede wszystkim w celach handlowych, ale także by pomóc koczowniczym Inuitom. Wtedy warunki życia na północy były bardzo trudne i Inuici często głodowali. Na przełomie XIX i XX wieku pojawili się na tych terenach pierwsi misjonarze anglikańscy i katoliccy. Zaczęła się swego rodzaju rywalizacja, która doprowadziła do tego, że praktycznie w każdej, nawet najmniejszej miejscowości są dwa kościoły. Dzisiaj wszyscy Inuici są ochrzczeni, około 60 % z nich należy do wspólnoty anglikańskiej, 40% to katolicy. Chociaż to się zmienia w zależności od miejscowości i niektóre wioski są całkowicie katolickie.
Pierwszymi katolickimi misjonarzami na tym terenie byli ojcowie oblaci i oni do dzisiaj ponoszą główną odpowiedzialność za misje. Prawie całe terytorium Nunavutu należy do diecezji Churchill Hudsom Bay. Churchill, miasteczko z 1000 mieszkańców, jako jedyne w diecezji położone jest na terenie stanu Manitoba, ale dzięki portowi i linii kolejowej nazywane jest „bramą na północ”. Kiedy organizowano diecezję postanowiono zbudować tam niewielką katedrę.
Obecnie w diecezji oprócz biskupa Reynalda Rouleau pracuje 9 księży: 6 oblatów i 3 kapłanów diecezjalnych. W miejscach gdzie nie ma księdza niedzielne nabożeństwa prowadzą świeccy liderzy. W Nunavute nie ma dróg i połączenia między miejscowościami są możliwe tylko samolotami, tak że właściwie każda wioska żyje samodzielnie. Spotkania z innymi księżmi też są możliwe tylko 2 razy w roku. Niestety ceny biletów są wysokie.
W parafiach oprócz Mszy św., nabożeństw w niedziele organizowane są nauki katechizmu dla dzieci i młodzieży, w których pomagają miejscowi liderzy. Poza tym wydaje się, że praca duszpasterska opiera się tylko na osobistych kontaktach. To nie jest łatwe z powodu języka. Nie wszyscy Inuici mówią po angielsku, a ci którzy mówią mają bardzo „silny” akcent i nie zawsze można ich zrozumieć.
Język miejscowy Inuktitut nie należy do łatwych. Zapisuje się go „naszymi” literami albo przy pomocy znaków zapożyczonych w XIX w. od Indian Cree. Pamiętam kiedy przyleciałem do Kanady, z powodu przesiadek spędziłem dzień w Rankin Inlet, gdzie pracuje belgijski ksiądz Jusipi. Liczy sobie 82 lata, a na północy mieszka ponad 50. W jego parafii pierwszy raz uczestniczyłem we Mszy św. odprawianej w języku Inuktitut i prawdę powiedziawszy nic nie zrozumiałem. Teraz umiem przeczytać modlitwy mszalne i inne, ale nie umiem rozmawiać z ludźmi.
Zaraz po przylocie do Toronto spędziłem dwa dni w parafii prowadzonej przez ojców oblatów. Następnie przez Winnipeg poleciałem na północ. Najpierw spotkałem się z biskupem w Churchill, a potem na miesiąc poleciałem do Repulse Bay, gdzie pracuje polski oblat ks. Daniel. Przed Bożym Narodzeniem biskup zadzwonił i powiedział, żeby na święta pojechać do Whale Cove. Będę tutaj do końca stycznia i później zobaczymy co dalej.
Czy jest tu zimno? Tak. Ale to nie przeszkadza tak, jak by się wydawało. Nunavut, chociaż jego część nie jest aż tak bardzo wysunięta na północ, w całości jest pokryty tundrą. Nie ma wiec drzew, krajobraz wokół to śnieg, zamarznięta Zatoka Hudsona i skały. Śnieg tutaj topnieje dopiero w końcu czerwca, a letnie temperatury rzadko przekraczają 15 stopni.
Powietrze jest, tak mi się przynajmniej wydaje, zdrowe i praktycznie nie ma skoków temperatury. W zimie jest ona zawsze na poziomie ok. 20 - 30 stopni poniżej zera. Problemem są jedynie tzw. blizzardy (miejscowa nazwa zamieci), które mogą trwać kilka dni. Rzeczywiście wtedy trudno się poruszać, nie przylatują samoloty z pocztą i nowym zaopatrzeniem dla sklepu. Oczywiście nie ma mowy o głodowaniu, po prostu ludzie czekają np. na świeże mleko czy jakieś owoce.
Trzeba też przyznać, że dzięki rządowi kanadyjskiemu warunki życia na północy bardzo się poprawiły. Co owocuje chociażby tym, że rodziny są bardzo liczne. Nieraz opieka rządu wydaje się przesadzona. Przykładem jest sytuacja w szkole. Są one oczywiście bezpłatne. Co więcej, dzieci dostają wszystko za darmo, dosłownie wszystko, do ostatniego ołówka. Niestety, prowadzi to do tego, że zwłaszcza młodzi nie szanują wielu rzeczy i trochę rosną w przekonaniu, że tak będzie przez całe życie. Ale może przemawia przeze mnie zazdrość. W ogóle społeczna sytuacja jest ciekawa. Myślę jednak, że najpierw trzeba trochę tutaj pożyć, żeby nie wysuwać zbyt ogólnych wniosków.
Przesyłam kilka zdjęć. Niektóre są z Repulse, inne z Whale Cova, gdzie świętowaliśmy Boże Narodzenie i Nowy Rok. 24 i 31 grudnia Msza św. odprawiana była o 21.00, a potem zorganizowane zostało małe przyjęcie. W Sylwestra modliliśmy się razem z anglikanami, a miejscowy pastor Sam wygłosił kazanie. O czym mówił? Nie mam pojęcia, ale będę się wypytywał. Kilka razy pokazywał na mnie, ale mam nadzieję, że nie przeklinał. I z tą nadzieją na dobro w jego słowach, życzę wszystkim w nowym roku, by każdy spotykał dobrych ludzi i dzielił się dobrem z każdym.
Wszystkim, którzy pomogli mi dotrzeć na miejsce, przekazuję w języku Inuktitut: qujannamiik.

ks. Rajmund Gruszka

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!