TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 14:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kościół to właśnie my

Kościół to właśnie my

Do znudzenia często słyszy się od świeckich, że ten Kościół to taki zamknięty, mało dynamiczny i nienowoczesny. W domyśle Kościół czyli księża. To podstawowy błąd. Kościół to przecież my wszyscy: kapłani, siostry i bracia zakonni, osoby życia konsekrowanego i wszyscy świeccy. Przychodzimy do kościoła i wymagamy gotowej, bogatej oferty duchowej, bez minimalnego wkładu w jej przygotowanie. 

Nagminnie słyszy się, że Kościół powinien się otworzyć, iść z duchem czasu, organizować młodym czas rozwijając ich duchowo. Jednocześnie my, jako świeccy członkowie tegoż Kościoła nie robimy zgoła nic, żeby słowo Boże docierało do różnych środowisk; żeby angażować techniki multimedialne w ewangelizację; żeby zorganizować młodym ludziom rekolekcje z ciekawym wyjazdem. 

 

Ja też jestem Kościołem

My? Ale dlaczego my? Przecież są inni, niech się wykażą. A kiedy ksiądz jest sam na parafii i musi dźwigać wszystkie obowiązki, łącznie z biurem parafialnym, siłą rzeczy nie mając nawet czasu na rodzinne festyny, nadprogramowe rekolekcje, akcje charytatywne czy pielgrzymki parafialne, natychmiast zaczyna się narzekanie, że: ,,w naszej parafii to nic się nie dzieje, ksiądz nic nie zorganizuje”. Dlaczego ma to robić ksiądz? Kapłan jest głosicielem słowa Bożego, musi troszczyć się o wiele spraw duchowych i doczesnych, a wierni przyzwyczajeni, że w sklepach coraz większy wybór mają też coraz większe wymagania religijne. Kiedy nie zostaną zaspokojone po prostu odchodzą rozczarowani. Co cierpliwsi szukają w innych parafiach, inni po prostu dają sobie spokój. To straszne! Łatwiej po prostu odejść, niż wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować cokolwiek zmienić.

 

Wszystko w naszych rękach

Rzeczywiście bywa tak, że nie jest to łatwe. Otwarcie na współpracę musi nastąpić z dwóch stron. Zarówno kapłani muszą wykazać się nieco większym zaufaniem do świeckich (są wspaniałe przykłady na to, że odpowiednio ułożona współpraca ze świeckimi, także powierzenie im spraw finansowych udoskonala działanie parafii), ale także świeccy powinni mieć więcej odwagi do inicjowania różnych działań we własnej wspólnocie, zaczynając od choćby niewielkiej odpowiedzialności za kościół murowany (albo drewniany) i Kościół zbudowany z ludzi w zakresie na przykład przedświątecznych porządków. Pewne młode małżeństwo rozmawiało o ubogiej rodzinie mieszkającej w pobliżu kościoła. ,,Dlaczego Kościół im nie pomoże? Ksiądz powinien im zorganizować jakieś wsparcie”. Tymczasem pytanie powinno brzmieć: ,,Dlaczego Kościół im nie pomoże? Powinniśmy im zorganizować jakieś wsparcie”. To od nas w dużej mierze zależy, jak będzie wyglądał Kościół. Kapłani to tacy sami ludzie, jak my, jedni mają więcej, inni mniej talentów organizacyjnych, jedni ogarniają wszystko, inni są doskonali w jednej dziedzinie. Jeśli przychodzi nam do głowy coś, co ,,ksiądz powinien...”, przełóżmy to na ,,my powinniśmy”. 

 

To wcale nie jest takie łatwe

Dlaczego trzeba ciągle to powtarzać? Bo dzielenie Kościoła na ,,my” - odbiorcy i ,,oni” - księża, Kościół, nadawcy jest zupełnie błędne i nieprawdziwe, a ciągle pokutuje w naszej świadomości. Chyba nawet dużo częściej pojawia się w świadomości miejskiej. Na wioskach często poszczególne rodziny w danym tygodniu dbają o porządek w świątyni i wokół niej, sami potrafią zorganizować remont cmentarza, zainicjować powstanie wspólnoty modlitewnej, a w miastach, owszem, zdarzają się prężnie działające oddziały Akcji Katolickiej czy Zespoły Charytatywne, ale to zwykle kilkanaście aktywnych osób na kilkutysięczną parafię. Pozostali to typowi odbiorcy religijnej oferty, zwykle kapryśni i niezaangażowani. Tutaj także wielka rola tych, którzy doskonale rozumieją, że świeccy są Kościołem w takiej samej mierze, co kapłani. Zadaniem tych zaangażowanych już w aktywne współtworzenie życia w wierze jest zapraszanie do współpracy tych biernych chrześcijan, którzy w każdą niedzielę uczestniczą we Mszy św., ale kiedy usłyszą o czymś ponadprogramowym natychmiast wymykają się do domu. Ci, którzy już działają, nie mogą zamykać się w swoim gronie, ale powinni zaprosić do współpracy innych świeckich. Nie na zasadzie natychmiastowej deklaracji, ale na zasadzie ,,przyjdź raz, sam zobaczysz, jak to jest”.

Nie podoba Ci się śpiewanie
a capella na wieczornej Mszy św.? Weź gitarę, dzieci i pomóżcie w muzycznej oprawie liturgii. Brakuje Ci plakatów zapraszających na rekolekcje? Powiedz księdzu, że masz w domu program, drukarkę i chętnie zrobisz plakat, który zachęci młodzież do udziału w wielkopostnej refleksji. Brakuje Ci kwiatów przy ołtarzu? Ułóż i przynieś! Nie podoba Ci się, jak młody ministrant jąka się przy czytaniu Pisma Świętego? Idź i sam spróbuj przeczytać! Zobaczysz, jakie to trudne, a za piątym razem może przeczytasz lepiej niż on i wreszcie zapamiętasz słowo Boże z Mszy św. A wszystko to oczywiście w porozumieniu z kapłanami swojej parafii. Kościół jest naszym domem, od nas zależy, jak będzie wyglądał. 

AAD

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!