Koniec niemieckiej okupacji
W 1945 roku zwycięska Armia Czerwona oczyściła z Niemców tereny dzisiejszej diecezji kaliskiej. 21 stycznia koniec okupacji niemieckiej świętowali mieszkańcy Kępna, 23 - Kalisza, Krotoszyna i Ostrowa Wielkopolskiego, 24 - Jarocina.
Koniec eksterminacji
Okupacja niemiecka na ziemiach dzisiejszej diecezji kaliskiej, włączonych do III Rzeszy, była wyjątkowo brutalna. Arthur Karl Greiser, namiestnik Rzeszy w Kraju Warty, mawiał: Polacy są tylko parobkami, niczym więcej.
Już jesienią 1939 roku wywieziono z tych ziem tysiące Polaków, aby zrobić miejsce dla niemieckich osadników. Z samego powiatu krotoszyńskiego wysiedlono 9 722 osoby. Ci, którzy zostali, głodowali na skutek niskich przydziałów na kartki, umierali z braku pomocy lekarskiej (aborcja była jednym „świadczeniem” powszechnie dostępnym), pracowali niewolniczo (dniówka od 9 do 13 godzin, kary cielesne, brak urlopów, głodowe wynagrodzenia), marzli zimą, bo nie mogli dostać węgla, spędzali wieczory w ciemnościach bo wyłączano im prąd, byli ciągle poniżani i szykanowani np. bito za mówienie po polsku w miejscu publicznym.
Zamknięto większość kościołów. W Kaliszu Polacy mogli korzystać tylko z jednej świątyni, w Ostrowie Wlkp. zamknięto wszystkie. Na terenach dzisiejszej diecezji kaliskiej aresztowano 117 księży, z których 75 zginęło, najczęściej w Dachau.
Tysiące Polaków, za udział w ruchu oporu, zamordowano lub osadzono w obozach koncentracyjnych. Jeszcze 19 stycznia 1945 roku rozstrzelano w Lesie Skarszewskim 56 członków antyhitlerowskiego podziemia z Kalisza i okolic.
Ludność polska w tych warunkach była zagrożona całkowitym wyniszczeniem. Wkroczenie wojsk sowieckich przerwało ten koszmar.
Armia Czerwona
Przemarsz żołnierzy z czerwoną gwiazdą łączył się, zwłaszcza na ziemiach należących przed wojną do Niemiec, z mordami, brutalnymi gwałtami i rabunkiem. Maria Sawincew, zapamiętała wydarzenia z Lubska: Żołnierzy radzieckich zaczęliśmy się bać bardziej niż wcześniej Niemców. Mnie samej kilka razy groziła śmierć, trzy razy byłam stawiana pod mur, na rozstrzał. Ruscy bardzo często gwałcili, często zabijali. Pamiętam jak sześciu żołnierzy zgwałciło młodą dziewczynę, Polkę.
Bernard Waleński wspominał wydarzenia w Boguszycach na Opolszczyźnie: Do piwnicy zajrzał żołnierz. Schodził powoli, przystanął na drugim – trzecim stopniu od tyłu i zaczął celować z maszynowego pistoletu. Zadanie nie było trudne - Krysię dzieliło od pistoletu nie więcej niż pół metra. Babcia z Gerdą stała tuż za nią, zaraz potem Erika i na końcu Herbert. Padło 5 strzałów.
Ks. Jan Frenzel, wikary parafii Bożego Ciała w Bytomiu, 25 stycznia 1945 r. został wezwany do umierającego. Chwilę po udzieleniu wiatyku, do piwnicy wtargnęli dwaj czerwonoarmiści, którzy zerwali z niego stułę i pokrzykując „idi cziornyj czort!” wypchnęli z piwnicy i zaprowadzili do stodoły, gdzie poddali wyszukanym torturom (złamano mu nos, przestrzelono obydwa ramiona i łopatkę, naderwano bagnetem brodawkę na lewej piersi, strzaskano nogi, skrępowano drutem kolczastym ręce). Na koniec dobito go strzałem w lewe oko.
Wyzwolenie?
W kronice 3 Dywizji Strzelców Karpackich tak opisano wyzwolenie przez Polaków Bolonii 21 kwietnia 1945 roku: Żołnierze szli otoczeni masą wiwatującej ludności cywilnej i obsypywani kwiatami. (…) Po wywieszeniu biało – czerwonej chorągwi z balkonu ks. Rafał Grzondziel przemówił w języku włoskim do zebranych na dziedzińcu: . W odpowiedzi z tłumu podniosły się okrzyki: .
Włochom nikt po wojnie nie odebrał wolności ofiarowanej bezinteresownie przez polskich żołnierzy. Związek Sowiecki za uwolnienie nas spod niemieckiego jarzma zabrał nam blisko połowę terytorium oraz uzależnił politycznie i gospodarczo na ponad 40 lat. Tysiące ofiar komunistycznego terroru, degradacja gospodarcza kraju, zniszczone środowisko naturalne, zadłużenie zagraniczne, to tylko niektóre ze skutków włączenia Polski w sowiecką strefę wpływów.
Emigracyjny poeta Zbigniew Czarkowski pisał z goryczą:
Szedłeś skwarem i mrozem. Napis przed tobą czernił:
Tobruk, Monte Cassino. Ancona, Falaise, Berlin.
Coraz bliżej i bliżej; oczymaś szukał znaków:
Lwów i Wilno. Warszawa. Szczecin. Wrocław i Kraków — (...)
Szedłeś skwarem i mrozem z piersią od tchu zapartą
I oto z drogowskazów napisy drogie zdarto.
Przetarłeś ręką oczy w pustkowiu na rozstaju —
Są znaki: Wschód i Zachód — lecz nie ma twego kraju.
Pamiętajmy o poległych
Coraz mniej ludzi pamięta II wojnę światową. Coraz więcej Polaków urodziło się już po upadku komunizmu. Zaciera się pamięć o przeszłości. Pozostają groby, naznaczone czerwoną gwiazdą, tak jakby zbrodniczy dyktator chciał zatrzymać swoich niewolników, nawet po śmierci.
Spoczywający w nich żołnierze, nim zginęli uwalniając nas z rąk niemieckiego okupanta, doświadczyli na własnej skórze strategii „czterech warstw” (na trzy warstwy trupów wypełza czwarta warstwa ludzkiego mięsa – określenie Gieorgija Władimowa), wszechwładzy „Smierszu” (sowiecki kontrwywiad wojskowy), masowego terroru lat 30-tych. Wielu z nich straciło z rąk siepaczy Stalina swoich bliskich, wielu na front szło prosto z łagrów. Warto zapalić na ich grobach znicze. Warto poprosić Miłosiernego Boga, aby przyjął ich udręczone dusze do swojej chwały.
Paweł Pawlaczyk
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!