TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 09:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kiedy kolęda była podarkiem

Kiedy kolęda była podarkiem

Dzisiaj Wigilia nie kojarzy się już z dniem poprzedzającym każde święto, coraz rzadziej kojarzy się też w wieczerzą, podczas której czyta się fragment Ewangelii i śpiewa pieśni ku czci narodzenia Chrystusa. Najczęściej w powszechnej świadomości Wigilia funkcjonuje jako grudniowo-styczniowe spotkanie w firmie, zakładzie pracy czy instytucji z drinkiem, ciastem i opłatkiem. Na przestrzeni wieków zmieniło się także diametralnie znaczenie pojęcia Święty Mikołaj czy kolęda, która kiedyś była po prostu prezentem.

Wbrew pozorom język i zawarte w nim słowa to materia bardzo żywotna. Wciąż tworzą się nowe słowa i nowe znaczenia, czasem do istniejącego słowa dochodzi kolejne jego znaczenie. Inne wychodzą całkowicie z użycia i znają je jedynie historycy i pasjonaci. Gdyby spytać dzisiejszych nastolatków, kto to jest Turoń, albo co to jest kutia i kompot z suszu zdecydowana większość miałaby problem z odpowiedzią. Historie słów związanych ze świętami Narodzenia Pańskiego są nie mniej interesujące niż tradycje tych grudniowych dni. W czasach Słowian Boże Narodzenie nazywano Godami lub Godnymi Świętami (Gody były słowiańskim świętem przesilenia zimowego przypadającym właśnie 25 grudnia).

 

Szwedzki stół zamiast czuwania

Słowo ,,wigilia” pochodzi od łacińskiego ,,vigillio” oznaczającego czuwanie. Czasami wigiliami nazywano też odcinki nocnego czuwania straży. Dawniej przed świętami chrześcijanie czuwali całą noc, dzisiaj ten zwyczaj zachował się w naszej kulturze w przypadku Wigilii Paschalnej, kiedy w niektórych kościołach odbywa się całonocne czuwanie. Natomiast w Kościele Wschodnim, np. na Ukrainie takie czuwanie trwa w niektórych cerkwiach także przed Bożym Narodzeniem (mniej więcej od 21. do 4. lub 6. rano). Jednak wracając do przeszłości - pojęciem wigilia określało się każdy dzień poprzedzający święto. Kiedy jeszcze nie wszyscy posługiwali się kalendarzem podzielonym na dwanaście miesięcy i 52 tygodnie, aby określić, kiedy coś się wydarzyło, ludzie mówili, że ,,działo się to w wigilię
św. Szczepana” czy ,,spotkamy się w wigilię św. Jacka”. Dzisiaj Wigilią jest właściwie wyłącznie dzień poprzedzający uroczystość Bożego Narodzenia, w ostatnich latach z użycia liturgicznego wchodzi do powszechnego sformułowanie Wigilia Paschalna przed Wielkanocą, choć nadal bardziej znana wśród ludu jest Wielka Sobota (nie wszyscy wiedzą, że to nie to samo). Zmienił się jednak wewnętrzny sens słowa, bo w większości rodzin nie jest to już czuwanie (jedynie ci, którzy wybierają się na Pasterkę mają jego namiastkę), ale po prostu wieczerza. Uroczysta kolacja, która powinna mieć charakter religijny, z czytaną Ewangelią, a coraz częściej przestaje nią być, na rzecz świeckiej kolacji z tradycyjnym karpiem i barszczem. Co więcej, współcześni dwudziestolatkowie kojarzą wigilię przede wszystkim z towarzyskim spotkaniem w pracy, często zakrapianym alkoholem, z ciastem, na którym jedyną tradycją jest opłatek. Tych wigilii czasem można ,,zaliczyć” kilkanaście, jak jest się przedstawicielem handlowym albo... księdzem. Łamanie się opłatkiem z prawie obcymi ludźmi, do których czasem nie pałamy zbytnią sympatią i dewaluacja wigilii i opłatka to przykre skutki takich tendencji.

No właśnie. Opłatek. Jedyne, co z tradycji pozostało na pracowniczych i stowarzyszeniowych wigiliach to właśnie typowo polska tradycja dzielenia się opłatkiem. Jego nazwa pochodzi od łacińskiego ,,ablatum”, którym nazywano w Starym Testamencie jeden z rodzajów bezkrwawej ofiary. Z ,,ablatum” wykształciło się z czasem niemieckie ,,oblate” i czeskie ,,oblatek”, które po przejęciu przez Polaków zyskało formę ,,opłatek”. Zarówno w Niemczech, jak i w Czechach słowo to oznaczało i oznacza Hostię, natomiast tylko w Polsce nabrało znaczenia czworobocznych, dużo większych od eucharystycznych ,,hostii”. Tradycja łamania się opłatkiem i składania sobie przy tym życzeń mogła się wykształcić w naszym kraju około XVII wieku. Z tamtych czasów pochodziły bowiem pierwsze przyrządy do wypiekania opłatków. 

 

Satyryczny rysunek zamiast biskupa

Święty Mikołaj żył w IV wieku (a więc istniał naprawdę, a dla tych, co wierzą w świętych obcowanie nadal żyje). Został biskupem Miry na terenie dzisiejszej Turcji, a mając pokaźny majątek chętnie dzielił się nim z ubogimi. Ogólnie rzecz biorąc był z niego niezwykle miłosierny, dobry i pobożny człowiek. Biskup został więc świętym, a w tradycji zakorzeniło się dawanie w jego imieniu podarunków bliskim i ubogim. Na przykład do Holandii ponad dziesięć wieków później przybywał św. Mikołaj z Turcji, statkiem i przywoził prezenty. Przybywał z południa w stroju biskupa, a więc nie przystawał do zimowych warunków. Jakiś czas potem powstał niemiecki poemat, według którego Mikołaj przybywał z północy, ale nadal w biskupim stroju i statkiem. Kult św. Mikołaja, biskupa zawsze był silny w Kościele Wschodnim, do tego stopnia, że na niektórych ikonach ten święty prosił o coś Boga, zaraz obok Maryi, zastępując np. Jana Chrzciciela. W Polsce, a szczególnie w Wielkopolsce był mało znany. Zachowały się zapiski bernardynek z Poznania, które podczas Potopu Szwedzkiego uciekły na Śląsk, a kiedy wróciły napisały ,,na św. Mikołaja dawałyśmy sobie podarki, bo taka u nich tradycja”. Zresztą w samo Boże Narodzenie właśnie na Śląsku, jak i w Czechach prezenty przynosi Dzieciątko Jezus, na Litwie - Anioł, a w Wielkiej Brytanii duch Bożego Narodzenia. Co się zatem stało, że dzisiaj św. Mikołaj, nawet ten z 6 grudnia nie kojarzy się dzieciom z biskupem?

W XIX wieku Amerykanin, a jakże, Irwing, należący do New York Historical Society napisał satyryczny tekst o Holendrach, również należących do stowarzyszenia. Występował w nim także św. Mikołaj. Choć nadal nazywał się tak samo - St. Nicholas, to jednak stanowił raczej karykaturę holenderskiego jegomościa (postać rozmiaru krasnoluda, w krótkich flamandzkich spodniach noszonych w XVI-XVII w., w kapeluszu z szerokim rondem i z długą fajką). Podobno Irwing jako chłopiec wychodził przez okno sypialni na dach, przechodził na dach sąsiadów i robił im żarty, wrzucając kamień do komina, nic dziwnego, że w jego wersji St. Nicholas miał lądować na dachach i wchodzić przez komin. Z biegiem czasu pojawiły rysunki satyryczne przedstawiające Mikołaja jako wielkiego krasnoluda w czerwonym stroju, jeżdżącego saniami zaprzężonymi w renifery. Ten obrazek szybko się rozpowszechnił i przyjął w masowej wyobraźni. Rok temu powstało w internetowej encyklopedii hasło ,,Święty Mikołaj (kultura masowa)”, w którym opisuje się właśnie ową karykaturę jako żywą postać mieszkającą w Laponii, obrosłą legendą. Hasło o św. Mikołaju, biskupie nie jest pozycjonowane przy wpisaniu hasła bez dodania ,,biskup”.

 

Piosenka zamiast podarunku

Jeszcze w czasach starożytnych słowo ,,kalende” oznaczało pierwsze dni miesiąca. Przyjęła się wówczas tradycja, że w te dni obdarowywano służbę drobnymi prezentami, później ten miły zwyczaj dotyczył wszystkich domowników. Wiele wieków później, kiedy państwo polskie istniało już na mapie, słowo ,,kolęda” przejęliśmy z języka czeskiego. Tam również oznaczało ono podarunek, ale był to prezent nietypowy. Chodziło o piosenkę z okazji Nowego Roku, podarek z życzeniami pomyślności i dostatniego roku. Za ,,podarowanie” takiej piosenki odwdzięczano się drobiazgami materialnymi np. jedzeniem. Stąd wzięła się tradycja kolędowania na wioskach. Kolędnicy chodzili wtedy od domu do domu, gdzieniegdzie tradycja ta zachowała się do dzisiaj. 

W średniowieczu istniały już pieśni bożonarodzeniowe, pierwsza znana pochodzi z ok. XIV wieku ,,Zdrów bądź Królu Anielski”, ale nikt ich wtedy jeszcze nie nazywał kolędami. Po raz pierwszy nazwano w ten sposób pieśń bożonarodzeniową w XVII wieku, prawdopodobnie zrobił to Jan Żabczyc, autor pierwszego zbioru polskich kolęd, zatytułowanego ,,Symfonie anielskie abo Kolęda mieszkańcom ziemskim od muzyki niebieskiej, wdzięcznym okrzykiem na Dzień Narodzenia Pańskiego zaśpiewane” wydanego w Krakowie w 1630 roku. Dopiero od XVIII wieku kolęda jako określenie pieśni na Boże Narodzenie funkcjonuje w powszechnej świadomości. Najstarszą śpiewaną do dzisiaj kolędą jest prawdopodobnie pieśń ,,Anioł Pasterzom mówił”. Nawiasem mówiąc, właśnie w kolędach zachowało się najwięcej archaizmów i staropolszczyzny, które wszyscy znają, a nie zawsze zdają sobie z tego sprawę.

Dziś słowo ,,kolęda” oznacza także duszpasterską wizytę kapłanów w naszych domach, która odbywa się właśnie w okresie Bożego Narodzenia. 

Anika Djoniziak

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!