TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 16:53
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kamedułki

Kamedułki

kamedulki

Spośród wielu zgromadzeń, których przedstawicielki widzimy na co dzień, czy to w kościele, w szkole czy przy innych okazjach, tych sióstr nie zobaczymy pośród nas. Żyją za murami klasztorów oddając się żarliwej modlitwie za Kościół i bliźnich. Ubrane w białe habity z szerokimi rękawami, przepasane szerokim, wiązanym z prawej strony paskiem, na głowie mają czarny, upięty welon.
To siostry kamedułki.

Można powiedzieć, że nasza diecezja ma to szczęście, że jedyny klasztor kamedułek w Polsce znajduje się właśnie na jej terenie w powiecie sieradzkim, w Złoczewie. Nie chciałabym urazić innych zgromadzeń, ale to zgromadzenie wydaje się wyjątkowe pod wieloma względami. Jak wiemy, zakony klauzurowe różnią się od innych zgromadzeń, które włączają się w wielorakie dzieła apostolskie, jak katechizacja, opieka nad ubpgimi, chorymi, czy też w misje. Zakony kontemplacyjne nie stawiają sobie za cel niesienia zewnętrznej pomocy ludziom, lecz czynią to poprzez modlitwę i ofiarę życia oddanego wyłącznie Bogu. Każde powołanie jest łaską, a powołanie do życia kontemplacyjnego, jest łaską szczególną, bo całe życie spędza się za klauzurą. Kiedy dziewczyna, kobieta, decyduje się na życie w takim zakonie, zostaje w nim do końca życia.
„Świat potrzebuje waszego ukrycia z Chrystusem w Bogu, nawet jeżeli nieraz krytykuje formy klasztornej klauzury” - czytamy w liście  z okazji Roku Maryjnego z 22 maja 1988 roku, w którym Jan Paweł II podkreślał szczególną wartość życia zakonów klauzurowych wskazując, iż nie jest to ucieczka od świata, ale świadectwo poprzez wierną służbę Bogu i Kościołowi. Jest to droga cicha, ukryta, niedostrzegalna na zewnątrz, ale przynosząca liczne, błogosławione i trwałe owoce.
Zaczęło się od ojców kamedułów, których do Polski sprowadzono w latach 1603-1605, kiedy to została ukończona budowa kościoła pw. Narodzenia NMP w Złoczewie (później wezwanie zmieniono na Podwyższenia Krzyża Świętego). Dopiero po trzech i pół wiekach stał się on miejscem, w którym swój dom modlitwy znalazły siostry kamedułki. Historia mniszek kamedułek w Polsce rozpoczęła się w La Seyne-sur-Mer na francuskim Lazurowym Wybrzeżu, kiedy to w latach 1935-1938 wstąpiło tam pięć Polek. Do Polski siostry wróciły po zakończeniu działań wojennych 21 sierpnia 1948 roku. Początek polskiej wspólnocie dały siostry Gemma i Teresa. Dzięki wielkiej życzliwości Kurii włocławskiej w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca wybrano należący do ojców bernardynów klasztor w Złoczewie, gdzie mniszki kamedułki trwają do dziś.

Życie w celi, jak w raju
Reguła Świętego Benedykta, według której żyją siostry kamedułki mówi: „Wszystkich przychodzących do klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa, gdyż On sam powie: „Gościem byłem i przyjęliście mnie” (Mt 25, 35). Wszystkim trzeba też okazywać należny szacunek, szczególnie zaś „naszym braciom w wierze” (Ga 6, 16) oraz pielgrzymom”. I ja zostałam przyjęta po królewsku, pyszny obiad już czekał na stole. I chociaż siostry same nie jedzą mięsa, ja dostałam go aż nadto. Moja wizyta w tym klasztorze zbiegła się z 40-godzinnym nabożeństwem przed rozpoczęciem Wielkiego Postu. Siostry trwały na adoracji Najświętszego Sakramentu. W klasztorze klauzurowym czymś normalnym jest, iż codzienne życie to modlitwa i jeszcze raz modlitwa w odosobnieniu, w swoich celach. Wszystkie czynności, jakie siostry wykonują, oczywiście poza gotowaniem, wykonują w swych celach. Każda mniszka ma swoją celę, która obok ascezy i milczenia jest jednym z elementów życia eremickiego. Św. Romuald, założyciel zakonu kamedulskiego mawiał: „Przebywaj w celi, jak w raju, ona cię wszystkiego nauczy”. W celi siostry nie tylko mieszkają, tam dokonuje się spotkanie ze słowem Bożym (lectio divina), tam rozwija się życie duchowe i tam wypraszają łaski dla świata.
Dzień sióstr wypełniony jest wielogodzinną indywidualną modlitwą, na którą składa się Liturgia Godzin, ofiara Eucharystyczna i modlitwa indywidualna, zwłaszcza studium Pisma Świętego. A także modlitwa różańcowa, Koronka do miłosierdzia Bożego, a w czasie Wielkiego Postu Droga krzyżowa. Oczywiście w ciągu dnia siostry wykonują szereg prac, które w miarę możliwości wykonywane są w samotności. Jedynie w kuchni pracę wykonuje się w grupie trzech sióstr.
Obecnie w klasztorze jest 18 sióstr i jak mówi Matka przełożona rąk do pracy ciągle jest za mało. To właśnie z Matką przełożoną, siostrą Marią Weroniką oraz siostrą Marią Montini miałam przyjemność rozmawiać. Opowiedziały mi o swoim powołaniu i życiu zgromadzenia. Siostra przełożona podzieliła się drogą swojego powołania, bo jak sama mówi, nie wie, jak to się stało, że została siostrą klauzurową. - Bóg to wie. Bóg wie, jak to było z powołaniem każdej z nas - podkreśliła. - Nie myślałam nigdy o wstąpieniu do klasztoru, należę do późnych powołań. Nigdy nie przypuszczałam, że będę zakonnicą, ale w którymś momencie Pan Bóg mi to objawił. Miałam już 33 lata, jak wstąpiłam do zgromadzenia i na moim przypadku widać, że to jest Boża tajemnica - dodaje. - Zaczęło się to, można powiedzieć, w moim rodzinnym kościele w Suwałkach, gdzie posługujące tam siostry dominikanki wspominały czasami o Złoczewie. Z tym, że one dokładnie nie wiedziały, co to jest, bo mówiły o benedyktynkach. Benedyktynki może o tyle, że posługujemy się regułą benedyktyńską i byłyśmy jakoś związane z benedyktynkami. Ale jak usłyszałam o Złoczewie, to wyrósł mi przed oczami obraz tego miejsca i tak jakby światełko się zapaliło czerwone: „uwaga”. Nie wiedziałam zupełnie, o co chodzi, potem zapomniałam o tym zdarzeniu. Przypomniałam sobie dopiero, kiedy zaczęłam odczuwać powołanie. Wówczas zaczęłam zaglądać do książek szukając, co to jest ten Złoczew. Kiedy już pracowałam jako wykładowca muzykologii na ATK, wyjechałam na stypendium do Francji, by zbierać materiały do habilitacji. Skończyło się tym, że materiały, które zebrałam po powrocie do Polski przekazałam innym, a sama wstąpiłam do zakonu. Właśnie we Francji to powołanie odczułam bardzo silnie - wspomina Matka Przełożona. - Nie miałam nigdy wątpliwości i nie mam do tej pory, a nawet jeszcze bardziej rośnie moja pewność i wdzięczność względem Boga, że sprawił iż jestem w zgromadzeniu sióstr kamedułek. W przyszłym roku będzie 25 lat od pierwszej profesji, ale od wstąpienia 25 lat już minęło - mówi matka Maria Weronika. Druga z sióstr, siostra Montini, wiedziała od zawsze, że będzie siostrą zakonną. I jak sama mówi, jej powołanie było zwyczajne. - Pan Bóg pukał do mnie już od dzieciństwa i czułam, że tylko ta droga przede mną, czyli klasztor. Ale to było tak delikatne pukanie, bo aż 23 lata byłam w świecie, zanim przyszłam, czując wcześniej, że tylko droga życia zakonnego przede mną. Dziękuję Bogu, że mnie wybrał - podkreśla.

Specyficzne powołanie
Powołanie zakonne klauzurowe jest specyficzne, to nie jest tylko powołanie do życia w zakonie, ale powołanie do określonego miejsca. I jak mówi Matka Przełożona, Pan Bóg powołując do tej wspólnoty dobiera ludzi bardzo skrupulatnie. Bo ciągłe przebywanie ze sobą tych samych osób, w jednym domu, to nie jest prosta sprawa, muszą być dobrane osoby, a same się nie dobiorą. - Człowiek nie ma takiej przenikliwości umysłu, jak Pan Bóg. Okazuje się, że każdy człowiek we wspólnocie jest potrzebny, nawet czasami nasze wady, które każdy ma, są potrzebne po to, żeby innym pomogły w czymś się przemieniać, przekształcić w takie osoby, jakie Pan Bóg chciałby w nas widzieć - podkreśla siostra Maria Weronika. - Nasze zgromadzenie różni się od innych tym, że oprócz trzech ślubów, które składają wszystkie osoby konsekrowane, czyli czystość, ubóstwo i posłuszeństwo składamy też śluby monastyczne. I to nie jako dodatkowe, ale pierwszoplanowe. Śluby monastyczne, czyli stałości i przemiany obyczajów. Przyjmuje się, że stałość dotyczy miejsca związanego z miejscem w klauzurze. Ale także stałość w tym sensie, że trwałość przy Panu Bogu w tych podjętych postanowieniach, w tym życiu i w tym rodzaju życia, które się obrało. No i przemiana obyczajów. To jest bardzo ważny ślub, który zobowiązuje nas do przemiany w życiu duchowym. Nie ma stania w miejscu w życiu duchowym albo człowiek idzie naprzód i się rozwija albo się cofa - zauważa Matka Przełożona. W klasztorach kontemplacyjnych cała droga odbywa się w jednym domu. Za formację podstawową jest odpowiedzialna mistrzyni nowicjatu wraz z przełożoną. Młode siostry mają lekcję wewnątrz domu, wykładane są potrzebne dziedziny, gdzie poznają regułę zakonną, konstytucję, literaturę ukazująca życie monastyczne. W miarę możliwości zapraszani są wykładowcy z kaliskiego seminarium. W tej chwili w złoczewskim domu dwie siostry są w okresie formacji. Do zakonu mogą wstąpić dziewczęta, które ukończyły 18 lat. Nie ma wymagań, by miały maturę, najczęściej jednak zgłaszają się po szkole średniej lub zawodowej. Po wstąpieniu do zakonu już nie ma możliwości kształcenia się.

Służba niewidoczna dla ludzi
Służba sióstr kamedułek dla zewnętrznego świata jest niewidoczna, nawet w kościele ich nie widać. Siedzą za szklanymi drzwiami uczestnicząc we Mszy św. Jednak to nie umniejsza ich posługi, ich skrytość i milczenie są bardzo potrzebne. Potrzebna jest ich nieustająca modlitwa za nas, za cały świat, szczególnie w dzisiejszych czasach. I jak mówi Matka Przełożona im bardziej świat odsuwa się od Boga, tym bardziej jednak ludzie szukają i potrzebują Bożego wsparcia. - Jesteśmy zasypywane prośbami o modlitwę, towarzyszenie duchowe i ofiarę. Sam Bóg chce, byśmy się modliły za losy świata, o to by wszyscy byli szczęśliwi, by świat się nawrócił - podkreśla siostra Maria Weronika.

Tekst Arleta Wencwel
Foto archiwum zakonu

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!