TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 01:38
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księży(ca) odcinek 260

Jasna i ta druga strona księży(ca) odcinek 260

Poznawanie nowej parafii stawało się dla Mateusza z jednej strony coraz bardziej ekscytujące, a z drugiej coraz bardziej męczące. Niestety okazywało się coraz częściej, że w parafii miał mnóstwo różnych grup i stowarzyszeń, z których większość była w opłakanym stanie. A teraz korzystając z nowego proboszcza każdy chciał coś ugrać. A najważniejszym postulatem u niemal każdej grupy było to, że „nadszedł czas, aby to właśnie proboszcz zajął się naszą grupą”. Wczoraj miał spotkanie z Apostolatem Maryjnym. Ponieważ nigdy wcześniej nie miał do czynienia z taką grupą zapytał ich czym się zajmują i na czym polega ich charyzmat. Głos zabrała zelatorka.

- Jak sama nazwa mówi, nasza grupa jest o duchowości maryjnej i ma nastawienie apostolskie, to znaczy chcemy szerzyć kult Maryi, a zwłaszcza w tym roku, kiedy obchodzimy setną rocznicę objawień fatimskich. I od razu powiem Księdzu Proboszczowi, że będziemy chciały zrobić przed Świętem Matki Bożej Różańcowej takie specjalne triduum. Wie Ksiądz, żeby przez trzy dni nieustannie modlić się na różańcu w kościele, dzień i noc - wyjaśniła pani Krystyna.
- A to się świetnie składa - ucieszył się - bo...
- ...a ja bym wolała, żeby Ksiądz Proboszcz mnie nazywał siostrą zelatorką - wtrąciła mu się pani Krystyna.
- No dobrze pani Krystyno, znaczy się siostro zelatorko, bo dokładnie taki sam pomysł ma Żywy Różaniec, a ponieważ was jest niewiele - Mateusz szybko się rozejrzał i doliczył się sześciu kobiet - to można połączyć siły i wtedy da się to udźwignąć.
- Księże Proboszczu! Żywy Różaniec wcale nie miał takiego pomysłu, tylko po prostu usłyszeli, że my mamy taką propozycję i szybko polecieli do księdza, żeby się podlizać - punktowała pani Krystyna, a trzy z pozostałych pięciu kobiet gorliwie potakiwały głowami.
- Ale pani Krystyno, ja nawet nie mam zamiaru wchodzić od samego początku w takie koleiny: „My jesteśmy od Pawła, a my od Apollosa, a my od Jezusa”...
- Jezus Maria! Jakiego Pollosa, co Ksiądz wygaduje? - pani Krystyna patrzyła ze zgrozą.
- No to ze św. Pawła jest... - jęknął Mateusz. - Ale mniejsza o to! Chodzi mi o to, że jesteśmy jednym Kościołem, jedną parafią i ja nie chcę słyszeć o jakichś rywalizacjach, na miłość Boską! No przecież wszyscy kochacie Maryję, tak? - zapytał.
- Oczywiście! - pani Krystyna aż się zatrzęsła świętym oburzeniem, że Mateusz śmiał poddać w wątpliwość ich miłość do Maryi.
- No więc chyba nie chodzi o to, co kto wymyślił, ale żeby jak sama pani powiedziała...
- Siostra! - wtrąciła się pani Krystyna.
- Jaka siostra? - zdziwił się Mateusz.
- Miał mnie Ksiądz Proboszcz nazywać siostrą zelatorką! - upomniała go kobieta.
- Ano tak, zapomniałem, przepraszam... Więc nie jest ważne kto, ale żeby szerzyć pobożność maryjną, prawda?
- Tak, prawda, ale nie może być tak, że się komuś podkrada pomysły - nie ustępowała pani Krystyna.
- Do października mamy jeszcze trochę czasu - skapitulował Mateusz, który nie miał najmniejszej ochoty na pierwszym spotkaniu wchodzić w konflikt. - Wrócimy do tego tematu na następnym spotkaniu. A właściwie wrócicie, bo jeszcze nie wiem, który ksiądz będzie się wami opiekował...
- Jak to? To nie Ksiądz Proboszcz? Nami zawsze się opiekował Ksiądz Proboszcz! - z wielkim oburzeniem zauważyła jedna z potakujących siostrze zelatorce pań.
- Powiem szczerze, że ja nie mogę prowadzić wszystkich grup, które prowadził mój poprzednik. Z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ uważam że spotkania powinny być nie rzadziej niż raz na miesiąc, a po drugie, ponieważ mamy aż trzech wikariuszy, i oni też muszą nabyć pewnego doświadczenia w prowadzeniu różnych grup. I ja myślałem, że skoro ksiądz Daniel jest tutaj najdłużej, to on się najbardziej nadaje - zakończył swój wywód Mateusz.
- O Boże i Mateńko Przenajświątsza! Tylko nie ksiądz Daniel! Księże Proboszczu, my już zrobimy to triduum różańcowe z Żywym Różańcem, i nawet nie będziemy im wypominać, że nam ukradli pomysł, bo nam wystarczy świadomość, że Ksiądz Proboszcz wie o wszystkim, tylko niech nam Ksiądz nie przydziela księdza Daniela! - głos pani Krystyny w niczym nie przypominał wojowniczej siostry zelatorki sprzed kilku minut.
- Ale ja nie rozumiem, dlaczego panie macie jakieś uprzedzenia co do księdza Daniela - dziwił się Mateusz, choć w duchu to się nawet ucieszył, że zupełnie przypadkiem trafił na słaby punkt siostry zelatorki.
- To nie są uprzedzenia, to są fakty! Ksiądz Daniel wielokrotnie nam mówił, wszystkie dziewczyny to słyszały, że jak tylko Proboszcz mu przydzieli naszą grupę to on nas rozpędzi na cztery wiatry! - relacjonowała pani Krystyna a wszystkie pozostałe kobiety już bez wyjątków ochoczo kiwały twierdząco głowami.
- Tak sobie, bez niczego ni stąd ni zowąd ks. Daniel powiedział, że was rozpędzi na cztery wiatry - dopytywał Mateusz. Kobiety trochę pospuszczały głowy, patrzyły jedna na drugą, ale żadna nic nie mówiła. - To może ja się zapytam księdza Daniela, czemu on was tak nie lubi...
- Nie! Niech mu Ksiądz Proboszcz nawet nie wspomina, że rozmawialiśmy na ten temat... - zastrzegła szybko pani Krystyna. - No... było tak... Zauważyłyśmy, że jakaś młoda kobieta coraz częściej bywa u księdza Daniela, no i wie Proboszcz, no my się ciągle modlimy za kapłanów, żeby wytrwali i w ogóle. I jak raz było słowo o braterskim upomnieniu, no to ja poszłam i najpierw w cztery oczy mu powiedziałam, żeby uważał, bo te młode dziewczyny to potrafią być tak przebiegłe... Modlić to się im nie chce, ale bałamucić księdzu w głowie to tak. No i powiedziałam mu wszystko bardzo życzliwie, a on się tylko pośmiał i powiedział, że spokojna moja głowa. No to ja zgodnie z wskazówkami biblijnymi poszłam do Księdza Proboszcza – tłumaczyła pani Krystyna.
- Czyli opuściła pani drugi krok, a mianowicie upomnienie przy świadku. A dopiero trzeci krok to jest doniesienie Kościołowi - Mateusz z trudem powstrzymywał śmiech.
- Nie no ja myślałam, że z Proboszczem to będzie właśnie drugi krok, a trzeci to chyba do Księdza Biskupa... W każdym razie Ksiądz Proboszcz bardzo nie chciał iść ze mną, ale powiedział, że sam mu zwróci uwagę. No i chyba zwrócił, bo jak ksiądz Daniel tu wpadł, to myślałam, że nas ekskomunikuje - z westchnieniem ulgi zakończyła pani Krystyna.
- A to teraz rozumiem, że ksiądz Daniel może być lekko... podirytowany - Mateusz pokiwał głową.
- No ale powiedz wszystko - jedna z pań syknęła do pani Krystyny.
- A to jeszcze nie wszystko? - zapytał Mateusz.
- Nie, no już prawie wszystko - pani Krystyna mówiła do Mateusza, ale wzrokiem „zabijała” koleżankę.
- Prawie? - Mateusz już nie zamierzał wypuścić z ręki takiej okazji.
- Bo tą dziewczyną, co to odwiedzała księdza Daniela, to była jego rodzona siostra - wyjaśniła wreszcie jedna z milczących do tej pory kobiet, a Mateusz z najwyższym trudem powstrzymał się, żeby nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
- Aha! To teraz mamy cały obraz sytuacji. Ale podsumujmy: triduum różańcowe robicie razem z Żywym Różańcem, tak? - zapytał, a wszystkie kobiety w milczeniu potakiwały głowami. - A kolejną kwestią jest pytanie, czy jednak nie byłoby dobrze dla księdza Daniela dać mu taką okazję, żeby mógł wam wybaczyć to nieporozumienie, bo przecież nie można tak żyć, prawda, omijając się z daleka. Jesteśmy wspólnotą parafialną.
Trzeba to przemyśleć - zakończył Mateusz.
- Ale zanim Ksiądz Proboszcz podejmie decyzję, to proszę o tym księdzu Danielowi nie przypominać, dobrze? - prosiła pani Krystyna.
- No dobrze - uśmiechnął się Mateusz i zaproponował modlitwę na koniec spotkania, bo za chwilę czekało go kolejne, tym razem z Radą parafialną ekonomiczną.
Kiedy wyszedł z salki na korytarz czekała na niego grupka pięciu osób. Z tego co wiedział, to Rada parafialna miała ponad 20 osób, więc zdziwił się, że było tylko pięć osób.
- Proszę Księdza, czy możemy porozmawiać chwilę z Księdzem zanim pójdziemy na spotkanie z pozostałymi? - zapytał go młody brodaty mężczyzna i taka prośba pewnie jakiejś frakcji wcale się Mateuszowi nie spodobała.
- A nie możecie tego załatwić z księdzem Danielem? - zapytał właściwie dla żartu.
- O Boże! - jęknęła jedna z kobiet.
- Tylko nie z księdzem Danielem!

Jeremiasz Uwiedziony
Ilustracja Marta Promna

CDN. Wszystkie imiona i fakty w powyższym opowiadaniu są fikcyjne i jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!