TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 11:09
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Fanatyzm a gorliwość

Fanatyzm a gorliwość

fanatyk

Zbyt często nazywa się fanatykami ludzi, którzy są po prostu bardzo gorliwi. Nie żebym czuł się urażony, bo od kiedy żyje we mnie Chrystus, ciężko mnie zranić, ale warto przecież dbać o poprawność naszego języka, nie mówiąc o szacunku dla drugiego człowieka.

Przede wszystkim warto poznać definicję słów „fanatyzm” i „gorliwość”. Słownik języka polskiego podaje, że fanatyzm to „nieustępliwa, bezkrytyczna wiara w słuszność jakiejś sprawy, idei, doktryny, połączona z nietolerancją i ostrym zwalczaniem odmiennych poglądów”, a człowiek gorliwy to „wykazujący w czymś dużo pilności, zapału, wytrwałości”. Dlaczego zatem te dwa słowa są tak często mylone, skoro ich definicje różnią się diametralnie?
Bywa nawet, że ktoś z dumą nazywa fanatykiem samego siebie myśląc, że właśnie zakomunikował wszystkim, iż bardzo pewnie stoi na swoich poglądach, bo według niego są absolutnie niepodważalne. Tak naprawdę powiedział jednak, że jest ślepym wyznawcą tych poglądów, i nie chce o nich rozmawiać, bo nawet rzeczowe argumenty nie są w stanie go przekonać. „Fanatyk” to określenie człowieka, który nie chce racjonalnie myśleć, więc człowieka głupiego. Nikt, kto zna prawdziwe znaczenie tego słowa, na pewno nie będzie chciał odnosić go do siebie, chyba że ze wstydem i biciem się w piersi: „Muszę się przyznać, że byłem fanatykiem”.
Można by pomyśleć, że dobrze jest być fanatykiem, jeśli koniec końców i tak wierzy się w dobre rzeczy. Czy np. fanatyk religijny, który ślepo wierzy w dobre wartości chrześcijaństwa i nie pyta o podstawy żadnej z jego zasad, ani doktryn, nie jest dobrym człowiekiem? Czy to, że jego wiara jest bezkrytyczna, jest w tym wypadku złe? Przecież dać się przekonać w takim momencie komuś z drugiej strony byłoby niszczące w skutkach, a jeśli byłaby to dyskusja między wyznawcami różnych religii, teoretycznie mogłoby to nawet zaważyć na czyimś zbawieniu.
Odpowiedź znajdziemy w Ewangelii. Jezus zapytany o najważniejsze przykazanie odpowiada bez wahania: „Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca i z całej duszy i wszystkich myśli. To jest największe i pierwsze przykazanie” (Mt 22, 37-38). Ten nakaz jest bardzo ciekawy, bo wymaga od nas kochania Boga duszą, czyli rozumem. Z tego powodu człowiek, który kocha Boga całym sercem, ale nie interesuje się wcale treścią, którą On chce przekazać, ani nie stara się zrozumieć prawd wiary, łamie tak naprawdę „największe i pierwsze przykazanie”, ponieważ nie kocha Boga z całej duszy.
Dlaczego treść Objawienia i zgłębianie jej jest tak ważne? Jak mówi początek Ewangelii Jana: Słowo jest Bogiem i Słowo stało się Ciałem, zatem, jeśli nie znamy Słowa - nie znamy również Boga (jak mawiał św. Hieronim). Nie tylko dlatego, że Bóg w tym Słowie mówi o sobie, ale także dlatego, że w pewnym sensie sam nim jest.
Jaki z tego wniosek? Bycie fanatykiem w religii chrześcijańskiej jest tak naprawdę ciągłym łamaniem jej „największego i pierwszego przykazania”, bo wyklucza kochanie Boga całą duszą. Dla porównania: co to za miłość u mężczyzny, jeśli nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie swojej ukochanej: „Dlaczego to właśnie mnie wybrałeś?”. Bóg przedstawia idealną miłość między mężczyzną a kobietą w Księdze Pieśni nad Pieśniami, i podobnej miłości pragnie w swojej relacji z człowiekiem, a kiedy zajrzymy do tej księgi, dowiemy się, że Oblubieniec i Oblubienica potrafią wiele powiedzieć o sobie nawzajem. Parędziesiąt stron Pisma Świętego poświęcili głównie na wymienianie wszystkich wspaniałych cech drugiej strony. Żadne z nich nie jest „ślepo zakochane” i nie podchodzi do tej miłości „bezkrytycznie”, bo potrafi ją dobrze uargumentować. I o to chodzi. Nie można być „fanatykiem” w miłosnej relacji, a taką przecież jest nasza relacja z Bogiem. Poza tym wszystkim, Biblia mówi jeszcze, że Bóg dał nam „ducha trzeźwego myślenia” (2 Tym 1, 7), które znowu stoi w sprzeczności ze ślepym i bezkrytycznym przyjmowaniem czyichś poglądów.
Pismo Święte zatem potępia fanatyzm, a z drugiej strony zachęca do wspomnianej gorliwości. Wypływa to oczywiście z całego Objawienia z „największym przykazaniem” na czele, ale zdarza się często, że wspomina ono dosłownie o gorliwości, np. w Liście św. Pawła do Rzymian: „Kto przewodniczy społeczności, niech będzie gorliwy” (Rz 1, 28). Drugim dobrym przykładem jest cytat, który przypomniał się Apostołom, kiedy ujrzeli swojego Mistrza wyrzucającego przekupniów ze Świątyni Jerozolimskiej: „Gorliwość o Twój dom pożera mnie” (J 2, 17). No właśnie, gdyby dzisiaj ktoś robił taki raban w kościele, byłby raczej nazwany fanatykiem, niż gorliwym. Warto się nad tym zastanowić.
Nadużywanie słowa „fanatyk” przez ateistów w odniesieniu do ludzi wierzących jest zrozumiałe. Dla nich wiara w Boga jest nieracjonalna, często nazywają ją mitologią, albo zbiorem bajek. Są przekonani, że człowiek może wierzyć tylko ślepo i bezkrytycznie, bo gdyby pomyślał, to natychmiast stałby się równie oświeconym ateistą. Niestety zdarza się, że ich podejrzenia się sprawdzają, bo niewielu wierzących zna podstawy swojej wiary i potrafi jej bronić, a takich można by już nazwać fanatykami, jeśli do swojego bezkrytycznego podejścia dodają jeszcze „nietolerancję i ostre zwalczanie odmiennych poglądów”.
Warto powiedzieć jeszcze jedną rzecz: fanatyk kojarzy nam się z człowiekiem bardzo trudnym do ruszenia, głównie dlatego, że wcale nie chce rozmawiać o swoich poglądach, bo nie zamierza ich zmieniać. Jeśli jednak uda się jakoś wciągnąć go w rozmowę, albo podejść w inny sposób, to okaże się on człowiekiem, którego  łatwo przekabacić, bo nie zna podstaw tego, w co wierzy i przez to nie potrafi się obronić przed argumentami drugiej strony. To kolejny argument za tym, by unikać fanatyzmu w swoim życiu, nie mówiąc już o dumnym przypisywaniu go sobie.
Jak zatem zostać gorliwym wyznawcą Chrystusa i uchronić się od fanatyzmu? Wystarczy poznać słowo Boże, ale nie tylko to, które czytamy w Biblii. Dla katolika ważna jest też treść przekazywana z pokolenia na pokolenie w ramach świętej Tradycji Kościoła. Dopiero kiedy poznamy te treści, będziemy mogli ćwiczyć myślenie krytyczne i wszystkie prawdy wiary delikatnie poddać w wątpliwość (niczym sławny Kartezjusz, zresztą gorliwy katolik). Nie żeby je odrzucić, ale by poznać ich podstawę, dobrze zrozumieć, i nauczyć się bronić ich przed atakami, a przede wszystkim, by kochać Boga całą swoją duszą.

Tekst Mikołaj Kapusta
www.DobraNowina.net

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!