TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 00:29
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Duchowe dzieci ks. Jana Bosko

Duchowe dzieci ks. Jana Bosko

duchowe dzieci

Siostra Monika Kanafa pochodzi z Dobieszczyzny (dekanat żerkowski) w naszej diecezji, gdzie wychowała się w duchu salezjańskim - znajduje się tam najliczniejsza (w diecezji) wspólnota Córek Maryi Wspomożycielki. Dziś mija 17 lat, od kiedy do nich należy, a od pół roku służy jako przełożona w najstarszym domu zgromadzenia salezjanek (jego początki to 1938 rok)
we wrocławskiej inspektorii w Grabowie nad Prosną.

Czy mogłaby siostra w skrócie przypomnieć historię sióstr salezjanek?
Siostra Monika Kanafa: Zgromadzenie nasze założył św. Jan Bosko ze św. Marią Dominiką Mazzarello, jednak najpierw byli salezjanie, których posługa polegała przede wszystkim na pracy z chłopcami. Z czasem Matka Boża dwukrotnie we śnie dała znać ks. Bosko, żeby zajął się także dziewczętami. Mniej więcej w tym samym czasie w wiosce w Mornese Maria Dominika miała wizję, w której na wzgórzu Borgo Alto zobaczyła wielką budowlę i wiele dziewcząt bawiących się. Usłyszała głos mówiący do niej „Tobie je powierzam”. Wydarzenie to opowiedziała proboszczowi ks. Pestarino, który rozmawiał z ks. Bosko. Założyciel salezjanów wspomniał mu, że czuje taką potrzebę, by to, co robi dla chłopców, zrobić też dla dziewcząt. Maria Dominika jako Córka Niepokalanej zaczęła gromadzić dziewczęta, urządziła im pracownię krawiecką, uczyła szyć i naprawiać ubrania, ale też mówiła im o Panu Bogu. 5 sierpnia 1872 roku w Mornese jedenaście kobiet powiedziało „Tak”, odpowiadając na Boże wezwanie i składając śluby. Tak powstała pierwsza wspólnota.?W ten sposób ks. Bosko z Marią Dominiką Mazzarello założył Córki Maryi Wspomożycielki. Ksiądz Bosko chciał, żebyśmy były takim „dziękuję” dla Maryi Wspomożycielki za jej opiekę nad nim we wszystkich dziełach apostolskich, dlatego też nasze zgromadzenie jest bardzo „maryjne”.

Od tego czasu minęło prawie 150 lat. Czy potrzeby, dla których powstali salezjanie i salezjanki zmieniły się, czy ówczesne i dzisiejsze coś jednak łączy?
Potrzeby bardzo się zmieniły. Zacznijmy od tego, że nie ma już ośrodków wyłącznie dla chłopców i tylko dla dziewcząt, ale koedukacyjne. Zmienił się kontekst i odpowiadamy na współczesne potrzeby ludzi prowadząc szkoły, przedszkola, placówki opiekuńczo-wychowawcze, katechizujemy, prowadzimy oratoria, świetlice. Szczególnie w ostatnim czasie dostrzegamy wielką potrzebę zajęcia się rodziną - poprzez dzieci w przedszkolu podejmujemy pracę z rodzicami - tworzymy środowiska wychowawcze, w które angażujemy rodziców, współpracowników salezjańskich, byłych wychowanków i świeckich. Szczególnie zależy nam także na młodzieży gimnazjalnej, licealnej, żeby pomóc im odkryć piękno życia, doprowadzić do spotkania z Panem Jezusem i towarzyszyć w wyborze dalszej drogi. Nasz system prewencyjny modyfikujemy, dostosowujemy do potrzeb współczesnej młodzieży.

Na czym polega ten system prewencyjny?
Jest to metoda wychowawcza, którą posługiwał się ks. Jan Bosko. Opiera się ona na miłości Chrystusa Dobrego Pasterza. Polega na obecności wychowawczej i sile perswazji. W systemie prewencyjnym wyróżniamy trzy filary: rozum, religia i miłość. Pomagają nam one wydobywać z dzieci i młodzieży to, co jest dobre, bazować na tym i to rozwijać. W wychowaniu salezjańskim chodzi o to, by wyposażyć dzieci, młodzież w umiejętności, które zabezpieczyłyby ich przed negatywnymi rozwiązaniami w przyszłym życiu. Chcemy wychowywać dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli - to nasza misja. Pamiętamy też w swojej pracy o haśle ks. Bosko: „Daj mi duszę, resztę zabierz”.

Wspomniała siostra o szczególnie ważnej dzisiaj potrzebie ogarnięcia wsparciem całych rodzin. Jak staracie się to realizować?
Rodzina jest najważniejsza. My mamy pomagać rodzicom wychowywać dzieci, we współpracy z nimi oddziałujemy na dziecko, chodzi o jedność wychowawczą - nie może być tak, że w szkole salezjańskiej jest inaczej, a w domu inaczej. Nawet w przypadku oratoriów, gdzie organizujemy dzieciom, młodzieży czas wolny, popołudniami, czy w soboty, staramy się współpracować z rodzicami. Zauważamy często, że rodzice są nieobecni w wychowaniu dzieci, ale staramy się, jak tylko możemy, żeby jednak ich zaangażować. Są też sytuacje, kiedy dzieci są wychowywane przez jednego z rodziców i naszym zadaniem jest też pomóc przeżywać im tę trudną nieobecność.

Obserwujemy dziś niestety, że w domach coraz częściej odchodzi się od wychowania religijnego i rzeczywiście ten rozdźwięk między tym, co w szkole salezjańskiej a tym, co w domu może być naprawdę duży. Czy jest na to rada?
To prawda, ale jest też wiele pięknych rodzin, które żyją wartościami chrześcijańskimi i są świadectwem dla innych. Nasze przedszkola, czy szkoły są takim miejscem, gdzie rodzina uczy się od rodziny. Sami rodzice czasami mówią, że dzięki takiemu świadectwu wracają do wartości religijnych. Są też jednak rodziny, w których ważniejsze są np. wyniki w nauce, czy inne sprawy, ale mimo wszystko staramy się dzieciom pokazywać piękno życia, pomagać odnajdywać Pana Boga w codzienności.

Salezjanki są zgromadzeniem bardzo czynnym, prowadzą wiele dzieł, żyją problemami rodzin i współpracują ze świeckimi. Czy mają też czas na co dzień, żeby „wyjść na pustynię”, spotkać się z Bogiem?
Tak i dziękuję Panu Bogu za te momenty, które wpisane są w naszą regułę. Modlimy się wspólnotowo Liturgią Godzin, mamy Eucharystię, która jest wielkim bogactwem, z którego możemy czerpać siły, by iść do dzieci, młodzieży i rodzin. Mamy półgodzinne rozmyślanie, słuchamy Boga w Piśmie Świętym, żeby potem żyć tym słowem Bożym na co dzień. Codziennie odmawiamy też wspólnie jedną część Różańca, a codziennie rano zawierzamy Matce Bożej siebie oraz tych, do których idziemy. Ponadto raz w roku każda siostra wyjeżdża na ośmiodniowe rekolekcje, a raz w miesiącu mamy pół dnia skupienia. Cechą charakterystyczną naszej duchowości nie są długie modlitwy, ale krótkie, częste Akty Strzeliste w ciągu całego dnia, żeby odnosić cały czas myśli do Boga. To daje siłę, żeby nieść innym Jezusa z radością. Nasza założycielka, matka Mazzarello mówiła, że radość jest znakiem serca zakotwiczonego w Bogu.

Jak siostra odbiera pomysł ogłoszenia Roku Życia Konsekrowanego. Czy jest on potrzebny? Komu? Osobom konsekrowanym, czy może świeckim?
To jest wielkie wyzwanie, które Kościół postawił nam, osobom konsekrowanym. Jest to ważny rok, bo jak powiedział papież Franciszek, jesteśmy wezwani do odnowienia naszego życia, do przeżywania życia z pasją, z radością. Mamy być świadectwem nadziei i radości. Dzięki temu ludzie świeccy mogą zgłębić istotę życia konsekrowanego, zobaczyć, jak żyjemy i kim jesteśmy. Warto wspomnieć, że w tym roku świętujemy również w Rodzinie Salezjańskiej wielki jubileusz - 200-lecia urodzin św. Jana Bosko.

Czy w swojej codzienności siostry odbierają jakieś oznaki życzliwości lub wrogości od ludzi, a może spotykają się z obojętnością?
W naszym lokalnym środowisku jesteśmy odbierane bardzo życzliwie. Osobiście nigdy się nie spotkałam z żadnymi gestami wrogości, ale w większych miastach można czasem usłyszeć wyzwiska, czy zobaczyć jakieś zabobonne gesty, ale to będzie - Jezus powiedział: „Mnie prześladowano, więc i was prześladować będą”, więc z tym się liczymy. W grabowskim środowisku natomiast jesteśmy bardzo pozytywnie odbierane, a ludzie cenią sobie naszą pracę.

Z siostrą Moniką Kanafą
rozmawiała Anika Djoniziak?

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!