TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 09:04
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dom Józefa naszym domem, cz. III - józefologia

Dom Józefa naszym domem, cz. IIIjozefologia

Dom Józefa w Nazarecie był świadkiem nie tylko wzrastania Syna Bożego, choć i ten powód wystarczy, aby się nim żywo zainteresować, ale również środowiskiem, w którym był dobry klimat dla wierności, wstrzemięźliwości i czystości, klimat, którego dzisiaj brakuje nam dramatycznie.

Wracamy raz jeszcze do książki o. Augustyna Pelanowskiego, już nie w cyklu rekolekcji adwentowych, ale w okresie świątecznym, kiedy mamy znacznie więcej czasu, aby pobyć z rodziną i być może przyjrzeć się naszym wzajemnym relacjom. Swoją drogą to ciekawe, a nawet diaboliczne, że kiedy mamy więcej niż zwykle możliwości przebywania w gronie rodzinnym popełniamy też więcej grzechów przeciw miłości. Tym bardziej potrzebujemy poważnej refleksji, a kiedy można jej dokonać lepiej, niż wspominając przyjście Boga w ludzkiej rodzinie?

Jeszcze o człowieku sprawiedliwym
Pamiętamy, że św. Józef był człowiekiem sprawiedliwym, czyli cadykiem, kimś kto ma tak bliską zażyłość z Bogiem, że nie tylko wykonuje Jego przykazania, ale nawet domyśla się Bożych pragnień wobec siebie, tych których Bóg „nie ubrał” w przykazania, zakazy czy nakazy, ale ukrywa je na dnie swojego Bożego serca. A więc człowiek sprawiedliwy to ten, który eksploruje Boże serce i takim był właśnie św. Józef. Ojciec Pelanowski przywołuje psalmy, które mówią o sprawiedliwym jako kwitnącym kwiecie palmy, gdyż kwiaty palmy zdeptane wydają piękniejszą woń. „Podobnie sprawiedliwy zmiażdżony cierpieniem, jeszcze piękniejszą duszę uzewnętrznia poprzez cierpliwość, nie pozwalając się skusić do oskarżenia Boga. Jego moc przebaczenia krzywdzicielom jest tak intensywna jak aromat zdeptanego kwiatu palmy”. Cierpienia nie nadwyrężają sprawiedliwości św. Józefa i innych cadyków, ale pozwalają jej bardziej się uzewnętrznić. Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do wspomnianego wcześniej domyślania się woli Bożej i pragnień Jego serca. Sprawiedliwy chce rozradować Boskie serce, a nie zaspokoić niepokój własnego sumienia, ponieważ jest czymś daleko piękniejszym wypełnianie przykazań z miłości niż ze strachu. I tutaj o. Pelanowski dzieli się z nami bardzo ciekawym spostrzeżeniem: naczelną zasadą sprawiedliwego było „upiększanie przykazania”, skoro Bóg czegoś pragnie, to sprawiedliwy pragnie tego samego, ale chce to spełnić tak, by w oczach Boga było piękne, by Go zachwycało, a nie jedynie, aby coś zrobić i „mieć z głowy”. Widać więc wyraźnie, że podstawą wszelkich, jeśli można tak powiedzieć, sukcesów św. Józefa, jest właśnie taka postawa wobec Boga i Jego przykazań, a nawet ukrytych pragnień – wypełniać je jak najpiękniej. Zauważmy, że kiedy Jezus będzie później dorosłym mężczyzną i wykonującym swoją misję Nauczycielem w pewnym momencie tych wszystkich, którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają je, zrówna ze swoją rodziną. Nie tyle zdegraduje więzy rodzinne, czy rolę swojej Matki i krewnych, ale podniesie niesamowicie rangę słuchających Słowa. Wiadomo, że Jezus był Synem Bożym, ale coś od swego ziemskiego ojca Józefa też na pewno przejął.

Biotop dla czystości
Idźmy dalej tym tropem, człowieka sprawiedliwego, który chce jak najpiękniej pełnić wolę Boga, nawet tę ukrytą, w taki sposób, aby rozradować Boże serce i zachwycić je. Dochodzimy tutaj do centralnego tematu, który chcemy dzisiaj poruszyć i który zajmuje istotną część książki będącej kanwą naszych rozważań. Chodzi o czystość. A może nawet nie tylko o czystość, ale o cały szereg wartości, które dzisiaj spokojnie mogłyby wypełnić katalog słów zapomnianych, albo obśmianych i pozbawionych znaczenia: oprócz czystości, są to wstrzemięźliwość, wierność, skromność, cichość, wyrzeczenie i wiele innych. Z niektórymi z nich współczesna „psychoterapia” wręcz walczy uważając je za nieuzasadnione krępowanie własnej ekspresji... Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak trudno dzisiaj żyć tymi wartościami, a jeśli nawet ktoś żyje, to raczej unika chwalenia się nimi? Kilka lat temu furorę robił amerykański film zatytułowany „To nie jest kraj dla starych ludzi” i można się odważyć na taką analogię: „To nie jest świat dla prawdziwych wartości”. Fantastycznie wytłumaczył to o. Pelanowski mówić o biotopie. Biotop to przestrzeń umożliwiająca życie jakiegoś gatunku, musi być sprzyjająca. Słonie nie mogą żyć na Arktyce, białe niedźwiedzie umarłyby na pustyni, palmy nie rosną na Syberii, a człowiek nie żyje na dnie oceanu, bo by się utopił. Czystość i wszystkie inne wartości, które wyżej wymieniłem potrzebują sprzyjającego środowiska. I teraz wystarczy podnieść głowę i rozejrzeć się wokół siebie i zapytać: czy to jest właściwy biotop dla czystości, wierności czy wstrzemięźliwości? W telewizji właściwie trudno znaleźć film, w którym nie byłoby scen erotycznych. I nie mówię tu o filmach komercyjnych programowo nastawionych na rozbijanie chrześcijańskiej moralności, w których nachalnie, a czasem odwrotnie, bardzo subtelnie, są nam sączone modele rodziny nie mające nic wspólnego z Bożym planem, gdzie propaguje się homoseksualizm, rozwiązłość, rozwody, a właściwie to może nawet rozwodów już nie, bo tam najczęściej żyją bez ślubów więc i nie ma z czego się rozwodzić. Ale nawet w polskich filmach, które stawiają sobie za cel przekaz patriotyczny, wydaje się, że autorzy żywią przekonanie o konieczności wstawienia kilku scen erotycznych celem podniesienia oglądalności, co nie świadczy o nich najlepiej, bo ewidentnie nie zrozumieli, że czasy oceny filmu w kategoriach, czy „momenty były” dawno odszedł do lamusa, bo „momenty” wręcz zalewają nas z witryn, bilbordów i ekranów i nie ma potrzeby oglądania filmów. Wszechogarniająca leksykalizacja niemal wszystkiego sprawia, że nie ma biotopu, nie ma środowiska, w którym można pielęgnować i propagować czystość, wierność czy wstrzemięźliwość.

Mieć motyw dla czystości
Natomiast jak się okazuje, św. Józef był w stanie stworzyć w swoim domu w Nazarecie właściwe środowisko, odpowiednie warunki, aby mimo wielkiej miłości jaka łączyła go z jego małżonką Maryją, przeżyć z nią piękne małżeńskie życie w czystości i wstrzemięźliwości. Dla Maryi powodem takiej postawy był fakt, że poczęła i zrodziła Syna Bożego. O. Pelanowski wręcz uważa, że Maryja podjęła decyzję, czy też postanowienie, o zachowaniu dziewiczej czystości (choć była to postawa absolutnie nie chciana w jej czasach, ponieważ każda z nich chciała urodzić Mesjasza) zanim jeszcze zaręczyła się z Józefem, a więc ona świadomie zrezygnowała z macierzyństwa, a co za tym idzie, również z możliwości wydania na świat Mesjasza! Mielibyśmy tu do czynienia z niesamowitym paradoksem wiary, a jednocześnie z potwierdzeniem, że Bóg nie daje żadnej łaski, zanim człowiek się jej nie wyrzeknie. Jakkolwiek by nie było przed urodzeniem Jezusa z całą pewnością Maryja pragnęła pozostać w czystości i dziewictwie po wydaniu Syna na świat. Jaki miał motyw Józef by pozostać w czystości i wstrzemięźliwości? Oczywiście wielki szacunek do tajemnicy Boga i łona swojej małżonki, która Syna Bożego zrodziła... Ciekawostką jest fakt, że dzisiaj nauka dowodzi, że podczas stanu błogosławionego niektóre komórki dziecka przez pępowinę przenikają do ciała matki, nawet do jej mózgu i pozostają tam na zawsze! Matka zawsze nosi do końca w sobie coś ze swoich dzieci, a więc Maryja na zawsze pozostała nosicielką Wcielonego Syna Bożego, pierwszym żyjącym tabernakulum na długo przed tym, zanim człowiek postanowił przechowywać Ciało Pańskie... Czy Józef o tym wiedział? Pewnie nie, ale miał wielki i nabożny stosunek do całej osoby swojej małżonki, wybranej do wielkiej tajemnicy, do jej duszy i ciała. Każde z nich więc nie wyrzekało się czegoś, nie wyrzekało się seksualności, ale wybierało miłość i szacunek, chcieli tak wypełniać wolę Boga, aby Jego serce się radowało. A ponieważ oboje tego pragnęli, na pewno było im łatwiej wytrwać w czystości, wierności i wstrzemięźliwości. W tej rodzinie po prostu był biotop dla czystości, była motywacja! W życiu przedmałżeńskim, bo to głównie o nim mówimy dzisiaj w kontekście czystości, też trzeba mieć jakiś motyw, aby poczekać. Trzeba uwierzyć, że tylko czystość przedmałżeńska gwarantuje rozbudowanie więzi duchowych i uczuciowych na tyle silnych, by przetrzymać wszystkie problemy jakie pojawia się w ciągu wielu lat.

Odczłowieczająca siła pornografii
Zmierzamy ku końcowi naszych rozważań z taką sugestią: jeżeli cały świat dookoła nas zalewa nas seksualnością, pokusami, przyzwoleniem na grzech i szyderstwem z takich wartości jak czystość czy wierność, to ostatnia ucieczka jest w rodzinie. Bo jeżeli nawet w rodzinie nie ma sprzyjających warunków do propagowania i krzewienia czystości, wierności i wstrzemięźliwości to jest już po nas. Jednym z największych zagrożeń dla rodziny, ale i w ogóle dla prawidłowego rozwoju człowieka jest pornografia. O. Pelanowski przytacza szereg różnych badań i autorytatywnych wypowiedzi (jak choćby ta generała Michaela Flynna, byłego szef amerykańskiej Agencji Wywiadu Obronnego, w której przekonywał on, że aż cztery piąte zawartości komputerów islamskich terrorystów stanowiły materiały pornograficzne), z których wynika, że pornografia ma wielki wpływ na wzrost agresji i chęci stosowania przemocy, zmniejsza popęd seksualny, uszkadza umysł podobnie jak narkotyki, negatywnie wpływa na relacje małżeńskie i niszczy więzi rodzinne i społeczne (w USA pod wpływem pornografii rozpada się rocznie około pół miliona małżeństw). „Im większe rozpasanie w seksualności, tym większy wzbiera się w tych osobach potencjał nienawiści, odrazy złości, nieopanowany seks to nieopanowany gniew” - pisze o. Pelanowski.
Rodzina musi więc być miejscem, gdzie temu wszystkiemu spróbuje się zapobiec. Rodzina musi być szkołą pięknej miłości, czystości przedmałżeńskiej i wierności. Ale żeby mieć siłę do życia w czystości, żeby uczyć się wstrzemięźliwości, aby wytrwać w wierności małżeńskiej i godnie cieszyć się darem seksualności w małżeństwie, potrzeba modlitwy i oddania się Świętemu Józefowi i Matce Najświętszej. Ich wstawiennictwo - jak zauważa o. Pelanowski - jest mostem nieskończonej ilości łask płynących wprost od Boga.
Wszystkich zainteresowanych wieloma innymi aspektami życia i rodziny, których nie wyczerpaliśmy przecież w naszych trzech tekstach, serdecznie zachęcamy do sięgnięcia po książkę o. Pelanowskiego, aby jeszcze więcej nauczyć się od św. Józefa, na którego patrzymy z najlepszej bo biblijnej perspektywy.

Tekst ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!