TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 14:57
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Bł. Leopold z Alpandeire (1864-1956)

Bł. Leopold z Alpandeire (1864-1956)

Dobra wola, zmysł moralny i sumienie są ze sobą ściśle powiązane i niezbędne do tego, aby w każdym człowieku mogło budzić się poczucie odpowiedzialności za żyjących wokół niego ludzi. Jednak w podejmowanych działaniach to poczucie odpowiedzialności powinno wyrastać nie tylko na fundamencie pragnienia tworzenia dobra w otaczającym świecie, ale musi być oparte przede wszystkim na świadomości własnych możliwości i ograniczeń, poddawanej częstej refleksji krytycznej.

Brat Leopold z Alpandeire, kapucyn (beatyfikowany w 2010 r.), dzięki posłuszeństwu zakonnemu i rozmodleniu, które wprowadzało Bożą jasność w głąb jego człowieczeństwa, przez blisko sześćdziesiąt lat życia w zakonie mógł realizować pragnienie poczucia odpowiedzialności za otaczający go świat.
Franciszek Tomasz, bo takie imiona otrzymał na chrzcie świętym, urodził się w rodzinie chłopskiej na południu Hiszpanii. Dorastając pomagał rodzicom w pracach rolnych i przez mieszkańców wioski zapamiętany został jako wesoły, hojny i pracowity chłopak, który dzień rozpoczynał od Mszy św. i adoracji Najświętszego Sakramentu.
W 1894 roku w wieku 30 lat, słuchając kazania głoszonego przez pewnego kapucyna z okazji beatyfikacji Diego z Kadyksu - hiszpańskiego kaznodziei z XVIII wieku, postanowił wstąpić do zakonu braci mniejszych kapucynów i pięć lat później przyjęty został do ich klasztoru w Sewilli. Przez kilka lat pracował w samotności jako ogrodnik w klasztorach w Sewilli, Granadzie i Anteguerze, gdzie odbył nowicjat i złożył pierwsze śluby zakonne. W tym czasie wzrastał duchowo, stając się: „kontemplatykiem pośród kanałów nawadniających, warzyw, owoców i kwiatów na ołtarze”. Spokój i harmonia, którym obdzielał każdego znajdującego się w jego pobliżu, wypływały z intensywnego życia modlitewnego i trwającej długo w noc adoracji Najświętszego Sakramentu. Śluby wieczyste złożył w listopadzie 1903 roku w Granadzie.
W 1914 roku władze zakonu przeniosły go na stałe do Granady. Tam, posłuszeństwo zakonne wypełniane z pokorą, wyprowadziło go z ciszy kapucyńskich ogrodów do gwaru ulic miasta, gdzie jako kwestarz wypraszał datki i chleb dla swoich zakonnych współbraci i z otwartym na głos Ducha Świętego sercem, uczył napotykane dzieci katechizmu i rozdawał wszystkim jałmużnę miłości, rozpraszającą ludzkie niepokoje.
Z żebraczą torbą chodził i modlił się o miłosierdzie dla wszystkich ludzi, brał na siebie ich brzemię i starał się być im pomocą, a przede wszystkim prowadzić ich do Boga i wspierać radami pełnymi mądrości i roztropności. Modlitewną drogą pomocy cierpiącym było propagowane przez niego – zapomniane dzisiaj – Nabożeństwo Trzech Zdrowaś Maryja, którego odmawianie rano i wieczorem, wyprasza łaskę wytrwania w dobrym aż do śmierci, łaskę szczęśliwej śmierci, a także łaskę nabycia wszelkich cnót jakich człowiek potrzebuje dla siebie.
W czasie swojego długiego życia przeżył też czas powstania w 1931 roku Drugiej Republiki i późniejszą wojnę domową, podczas której hiszpański antyklerykalizm zwalczał wszystko co wiązało się z religią, a księży, zakonników i zakonnice mordowano. Także i wtedy brat Leopold, wiedząc, że ryzykuje własne życie, szedł tam, gdzie Bóg go wzywał i nadal niestrudzenie przemierzał ulice Granady starając się swoim spokojem i łagodnością pocieszać zalęknionych, a wypowiadanymi przez siebie słowami o przeciwnikach Kościoła: „Biedacy, żal mi ich, bo nie wiedzą co robią”, usiłował wzbudzać w ludziach ducha ewangelicznego.
Po swoim odejściu do Stwórcy w 1956 roku, pozostawił po sobie wśród ludzi świadomość wypraszania u Boga potrzebnych im łask. Podczas beatyfikacji kardynał Angelo Amato powiedział o nim, że: chociaż osiągał świętość w małych rzeczach, to jednak był świetlistym znakiem Boskiej ochrony nad ludzkością potrzebującą pocieszenia i nadziei”, dodając jednocześnie, że: „Leopold z Alpandeire był artystą Boga, a bez takich świętych miasto jest jak niebo bez słońca i noc bez gwiazd”.

ks. Sławomir Kęszka

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!