TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 16 Kwietnia 2024, 15:09
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

A w rodzinie Nowaków...(22)

A w rodzinie Nowaków...(22)

- Święta, święta i po świętach - wypalił Maciek wchodząc do pokoju rodziców. Pan Karol i pani Alicja spojrzeli na siebie zdumieni. Nie wierzyli własnym uszom. Jak to możliwe, by ich dziecko mówiło o Bożym Narodzeniu w taki sposób. Przecież, jak się wydaje, każdego roku starają się zrobić wszystko, żeby wspólnie przeżyć Boże Narodzenie właśnie.
- Co ty mówisz, dziecko! - westchnęła ciężko mama. - Już nie pamiętasz, jakie mi złożyłeś życzenia?
- Pamiętam, mamo - uspokoił ją Maciek. - Powiedziałem, że Bóg się rodzi i to jest najważniejsze. I żeby narodził się w moim i twoim sercu - chłopiec uśmiechnął się dumnie.
- No właśnie! - zdziwiła się mama, a tata słuchał syna uważnie i już miał zabrać głos, gdy Maciek wypalił po raz drugi.
- Powtórzyłem dzisiaj to samo pani Krysi. To znaczy pani Mateckiej - poprawił się.
Teraz rodzice spojrzeli na siebie zupełnie zmieszani, a chłopiec mówił dalej.
- Stałem w kolejce, a przede mną ten łysy pan z ostatniej klatki płacił za chleb i dwie bułki. I nagle zagadnął panią Matecką. Śmiał się, że powyjadał już wszystkie świąteczne smakołyki i teraz znowu będzie kupował normalne jedzenie. A pani Matecka też się uśmiechnęła i tak właśnie mu odpowiedziała: „Taka prawda, panie Mietku. Święta, święta i po świętach”.
W tym momencie dołączyła do nich Ola i usłyszawszy ostatnie zdanie pocieszyła brata mówiąc, żeby się nie martwił, bo za rok znów będzie Boże Narodzenie. Nie rozumiała znaczenia tego powtarzanego przez ludzi zdania.
- Olka, nie w tym rzecz! - zniecierpliwił się Maciek. - Po prostu powiedziałem głośno to, co w Wigilię, gdy dzieliliśmy się opłatkiem.
Co w tym dziwnego?
- Nic synku, pewnie że nic - powiedział łagodnie tata. - Jesteśmy z mamą trochę zdziwieni, że tak odważnie zabrałeś głos, ale jednocześnie dumni z ciebie. Mam tylko nadzieję, że powiedziałeś to grzecznie i spokojnie - tata pochylił się nad synem.
- Tato… oczywiście, że tak. Pani Matecka spojrzała na mnie i aż reszta dla tego pana wypadła jej z dłoni. A potem na chwilę się zamyśliła i przyznała mi rację. Chciała nawet dać mi rogalika. Gratis. Ale podziękowałem i życzyłem jej wszystkiego dobrego - Maciek skończył mówić i wziął głęboki oddech. Widać było, że rozmowa w piekarni wzbudziła u niego dużo emocji.
Tata położył rękę na ramieniu syna, mama przytuliła Olę. Rodzice zerknęli na stół, przy którym kilka dni wcześniej jedli kolację wigilijną. Lampiony, które stały teraz na komodzie, przypomniały im przeżyte wspólnie Roraty. A choinka? Żywa, pachnąca i trochę pstrokata, bo Ola uparła się, że wszystkie ozdoby zrobi sama, zgromadziła przy sobie całą rodzinę. Dobrze, że wszyscy w porę przypomnieli sobie dalsze zwrotki ulubionych kolęd, bo babcia Stasia nie darowałaby nikomu, kto chciałby wymigać się od zwyczaju ich śpiewaniu. Wszystko było ważne. Suto zastawiony stół, opłatek, prezenty, kolędy, ale najważniejszy był Ten, o którym Maciek przypomniał ludziom czekającym w piekarni po chleb. Teraz, u progu Nowego Roku państwo Nowakowie z wdzięcznością myśleli o minionym czasie i o Bożym Narodzeniu, które tak naprawdę się nie skończyło.

Ewa Makowska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!