TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 18:27
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

A w rodzinie Nowaków?(23)

A w rodzinie Nowaków…(23)

W piątek pan Nowak wrócił z pracy trochę wcześniej. Zdziwił się, bo w domu zastał swoją żonę, choć jeszcze rano mówiła, że teraz w szkole ma dużo pracy. Dzieci oczywiście mają wolne, ale sekretariat pracuje pełną parą, więc i pani Nowak zaczęła ten nowy rok dość pracowicie.
- Cześć Karolu - przywitała męża. - Widzę, że i tobie udało się wcześniej skończyć pracę. U nas dyrektor pozwolił się wymienić. Ja posiedzę dłużej w poniedziałek, a dzisiaj została Dorotka.
- To dobrze - uśmiechnął się. - Zjemy razem obiad.
- Zjemy, zjemy - pokiwała głową pani Nowak. - Ja i ty. Maciek pobiegł do Adama, a Ola zaprosiła Zosię. Już się najadły, a teraz gadają, gadają i nie mogą skończyć. Słyszysz?
Rzeczywiście, przez uchylone drzwi co chwilę słychać było głośne: „Naprawdę?”, „Wyobraź sobie….”, „Ojej, też bym chciała...”. Pan Nowak od razu domyślił się o czym rozmawiają dziewczynki. Przecież Ola już w drodze powrotnej z „Dziaduszkowa” nie mogła doczekać się, kiedy opowie o wszystkim swojej najlepszej przyjaciółce. Zosia słuchała całej opowieści i wydawało jej się, że to jakaś bajka. Oczywiście wierzyła Oli w każde słowo, ale nigdy sama nie przeżyła podobnej przygody. Próbowała sobie wyobrazić Grzywuska ciągnącego sanie. Może kiedyś będzie miała okazję przekonać się na własnej skórze, czym jest kulig. Ola opowiedziała też o największym bałwanie na świecie, którego ulepiła wspólnie z bratem, Magdą, Bartkiem i Kubą. O bitwie na śnieżki i o wszystkich pysznościach, które przygotowała pani Kłosek.
- Mówię ci Zosia, było super! - Ola skończyła i popatrzyła na Zosię, która posmutniała.
- Co ci jest? - zmartwiła się Ola. - Chciałam ci wszystko opowiedzieć. Jesteś moją przyjaciółką - dodała z pretensją. - No chyba mi nie zazdrościsz?
- Nie…, nie! - zapewniła Zosia, ale widać było, że zrobiło jej się trochę przykro. Jej ostatni dzień starego roku nie był tak ciekawy i niezwykły. Spędziła go w domu, z mamą, tatą i młodszą siostrą. Zjedli kolację, trochę potańczyli, powygłupiali się. Marta nie bardzo wiedziała, co się dzieje. Zaczęła marudzić, a gdy wybiła północ rozpłakała się na dobre, bo wystraszył ją huk fajerwerków i petard. Na szczęście, gdy już zasnęła, Zosia z rodzicami podziękowała Panu Bogu za cały miniony rok i powierzyła nowy.
Ola zaczerwieniła się i przypomniała sobie, że tam, w „Dziaduszkowie” modlitwy zabrakło. Owszem, 1 stycznia wszyscy poszli do kościoła na Mszę Świętą, ale o północy jakoś nikomu nie przyszło do głowy, by zachować się tak, jak Zosia i jej bliscy. Przecież co roku podobnie jest i w jej rodzinie. Ten Sylwester był naprawdę zakręcony. Wieczorem, gdy Ola leżała już w łóżku, zapytała tatę jaki będzie ten nowy rok.
- Miejmy nadzieję, że dobry - odpowiedział. - Stawiaj w nim same pewne kroki, jak w orszaku Trzech Króli. I niech ci będzie słodko, jakbyś codziennie jadła szarlotkę.
Ola uśmiechnęła się i pomyślała o dziadkach. Tak, tak, już niedługo. Jak ten czas leci!

Ewa Makowska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!