TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 16 Kwietnia 2024, 05:30
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Afrykańska Częstochowa - Misyjne drogi

Afrykańska Częstochowa

RPA

O Jasnej Górze w Częstochowie słyszał każdy Polak. O afrykańskiej niewielu. Paulini dużo tu się modlą. Grają w piłkę. Ewangelizują na wszelkie sposoby. Pomaga im Maryja.

Afrykańska Częstochowa została założona przez niemieckich trapistów - zakonników pustelników - w 1888 roku. Wśród pierwszych misjonarzy było tu też kilku Polaków. Przełożony trapistów Abbot Francis Pfanner OCSO otrzymał fundusze na zakup istniejącej w tym miejscu farmy od polskiej księżnej. Przypuszczamy, że była to błogosławiona Maria Teresa Ledóchowska, patronka Afryki, która w tamtym czasie wspierała afrykańskie misje.
Aby tubylcom - Zulusom łatwiej było wymówić nazwę, zmieniono jej brzmienie na Centocow (Sentokau). Sprowadzono także z Polski kopię obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Przy pomocy miejscowych wybudowano bardzo ładny kościół, plebanię i kilka obiektów gospodarczych m.in. warsztaty, a później szpital.

Na początku byli trapiści
Trapiści niemieccy przybyli tu z klasztoru Marianhill koło Durbanu. Pracowali tu bardzo pięknie, a owoce ich pracy możemy oglądać jeszcze dzisiaj. Bardzo wielu ludzi na tym terenie należy do Kościoła katolickiego. Nie mieli jednak powołań, a miejscowych kandydatów nie przyjmowali, dlatego po wielu latach pracy musieli opuścić tę misję. Od przeszło 20 lat pracował tu miejscowy ksiądz o. Gebashe. Biskupowi wydawało się, że misja jest jednak zbyt rozległa i trudna do obsłużenia przez jednego kapłana i dlatego chciał sprowadzić z powrotem zakonników pustelników. Padło na paulinów, którzy zajęli się tym szczególnym miejscem, gdzie czczona jest ich jasnogórska Matka.

Przybycie paulinów
W październiku 1991 roku Bóg spełnił marzenie pasterza diecezji i odtąd misją w Centocow w Republice Południowej Afryki opiekują się polscy paulini. Dyrektor szkoły podstawowej i katechista pan Mgaegeba, wspomina: „Ludzie bardzo się cieszyli, bo my, katolicy, zawsze tu mieliśmy białych księży. Zawsze opowiadano nam o białych księżach, którzy byli tu przedtem. Nawet ja byłem ochrzczony przez białego księdza, więc ludzie bardzo się cieszyli i przyglądali się im..., ale nie wiedzieli, że nie znają języka. Zorientowali się, kiedy zaczęli do nich mówić. Im też trudno było się porozumieć, bo dopiero przyjechali z Polski. Mieli nawet problemy z wymową w języku angielskim. Zmieniło się to z czasem”.

Codzienność w Centocow
O. Ignacy, br. Janusz, o. Dawid i o. Paweł - to paulini pracujący w misji Centocow. Mają na terenie misji 12 wiosek. Zajmują się kaplicą, przygotowaniem i udzielaniem sakramentów, naprawami, pracą w ogrodzie, sklepie i warsztacie stolarskim.
Od 1991 roku, czyli od początku, przełożonym misji jest o. Ignacy. - Krok po kroku wchodziliśmy w tę rzeczywistość i też krok po kroku rzeczywistość polska się oddala. Chodzi o sposób duszpasterzowania czy mentalności - mówi.
O. Paweł Kaczmarek pracuje w misji od ubiegłego roku. - Ludziom bardzo trudno uprawiać ziemię, bo teren jest skalisty. Zakładają małe ogrody, ale jest to utrudnione. Bardziej urodzajna ziemia należy do białych farmerów - mówi. - Najpierw na te ziemie przyszli Holendrzy, a potem Anglicy i przejęli najbardziej urodzajne grunty, a miejscowych zepchnięto na tereny górzyste. Tak właściwie jest do dzisiaj.

Bezrobocie i AIDS
Choć RPA jest najbogatszym krajem w Afryce, to nasza misja leży na obszarze, na którym bezrobocie sięga 80%, zatem i przestępczość jest duża. W misji mamy sklep, aby miejscowa ludność mogła zaopatrywać się taniej i łatwiej. Zdarzają się jednak napady z bronią. Pewnego razu nasz pracownik został postrzelony, ale dzięki Bogu przeżył. Podobna sytuacja nie ominęła i naszego domu. Wszyscy wyszli z napadu cało, choć nie bez szwanku. Mamy też warsztat stolarski, którym zajmuje się brat Janusz i jego również nie ominęli tutejsi włamywacze.
Inną sprawą dotykającą RPA, a tym samym naszą misję, jest AIDS. Przez tą chorobę wiele dzieci straciło rodziców. - Wprawdzie rząd próbuje wesprzeć te dzieci, jednak pomoc ta jest ciągle niewystarczająca. Dlatego też nasza misja była zaangażowana w program pomocy sierotom. Zaspokajaliśmy ich podstawowe potrzeby: jedzenie, ubranie, uczęszczanie do szkoły. Była, bo niestety źródło finansowania skończyło się w tym roku - wyjaśnia o. Ignacy.

Sport to szansa na lepsze życie
- Z o. Ignacym pracowaliśmy, aby zaangażować młodych w sport. Bo on lubi sport. Przez to pomógł młodzieży, zwłaszcza chłopakom, bo dał im zajęcie - mówi Mgaegeba. - Pomógł tutaj w czasach przemocy. Poznaliśmy wszystkich w okolicy i zaprzyjaźniliśmy się, więc to miejsce ocalało w czasach przemian po zniesieniu apartheidu i segregacji rasowej. Nie zdarzyło się, żeby kogoś u nas podpalono, ponieważ chłopcy byli zajęci sportem i dlatego w okolicy Centocow udało nam się przetrwać. Gdybyśmy nie mieli innych zajęć, gdybyśmy nie znali się nawzajem, byłoby gorzej, ale na szczęście sport nas połączył.
W 1997 roku w naszej misji została stworzona liga piłkarska (10 drużyn starszych i 10 drużyn poniżej 15. roku życia), która istnieje do dziś i spowodowała zintegrowanie ludzi z wiosek, w których posługujemy. - Nie było żadnego programu prowadzonego przez szkoły czy rząd dla młodzieży i dzieci. Z panem Mgegebą usiedliśmy i zastanowiliśmy się, co zrobić żeby ta młodzież przestała kraść, bić się, zabijać czy w końcu jak przyprowadzić ich do Kościoła. Wpadliśmy na pomysł, że najlepszym rozwiązaniem będzie sport. Początki były trudne, ale teraz, gdy się na nich patrzy, na ich zachowanie, dyscyplinę, nawet na ich sposób myślenia, to ma się wrażenie, że to zupełnie inni ludzie - mówi z uśmiechem o początkach ligi przełożony misji.

Maryja się nami opiekuje
Spotykamy się na wspólnych modlitwach trzy razy dziennie, tak, aby cały dzień i nasza misja była otoczona Świętą Obecnością Boga, który zawsze nas wspiera i wierzymy, że jeszcze nie raz to okaże. W końcu jesteśmy zakonem mnichów pustelników, choć na misjach i w naszych czasach wygląda to trochę inaczej. Bez Boga nie mamy szans, aby dobrze ewangelizować.
Bóg wspiera naszą wiarę znakami, którymi pokazuje, że nam błogosławi. Jednym z nich jest to, że z naszej wspólnoty został „zabrany” jeden z ojców przybyłych w 1991 roku - Stanisław Dziuba. Został biskupem naszej diecezji Umzimkhulu. Kolejnym jest o. Dawid Dlamini, który jest pierwszym w historii paulinem z Afryki. Następny Zulus, Protas, jest już w nowicjacie. Mamy także nadzieję na kolejnych. Bóg mówi przez wydarzenia. To nie jest Jego ostatnie słowo.

Tekst O. Paweł Kaczmarek OSPPE, misjonarz, Centocow

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!