TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 13:20
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

A w rodzinie Nowaków...(18)

A w rodzinie Nowaków...(18)

Kiedy pani Nowak wróciła z pracy, nie czuła się zbyt dobrze. Bolała ją głowa, a drapanie w gardle zapowiadało przeziębienie. Przebrała się, umyła ręce i czym prędzej wskoczyła pod koc.
- Obiad jest w lodówce, wystarczy podgrzać - powiedziała zmęczonym głosem. Poprosiła męża o herbatę z cytryną, ale zanim ją dostała, zdążyła zasnąć. Wszyscy domownicy wiedzieli, że jeśli mama w środku dnia ląduje pod kocem, to musi czuć się naprawdę źle. Pan Nowak i dzieci starali się nie przeszkadzać, nie krzyczeć i nie kłócić się. Mama też „chodzi na paluszkach”, gdy inni chorują, więc bliscy dobrze wiedzieli, jak się zachować. Nawet Bambikowi, który nigdy nie rezygnował z szalonego powitania swojej pani, musiało wystarczyć podrapanie za uchem. Pies wskoczył Maćkowi na kolana. W domu zrobiło się cicho, spokojnie, jesiennie… Chłopiec także nabrał ochoty na drzemkę, ale tata zagonił go do pokoju. Wiadomo, praca domowa czeka. Następnego dnia pani Nowak zamiast do pracy poszła do lekarza, bo jak sama przyznała, wszystko ją boli. Pan doktor powiedział, że musi zostać w domu. Grypa to nie żarty, więc pani Nowak posłusznie spędziła w łóżku kilka kolejnych dni. Domownicy przejęli jej codzienne obowiązki. Dzieci przekonały się, że mogą robić więcej, niż do tej pory. Okazało się, że załadowanie zmywarki to dla Maćka pestka, a Ola świetnie radzi sobie z zamiataniem podłogi.
- Ojej - szepnęła mama, - mieliśmy się przebrać za anioły, a trzy już są przy mnie. Tak się o mnie troszczycie, że chyba pochoruję dłużej – mrugnęła do męża.
- No właśnie! - ożywiła się Ola. - Co z Balem Wszystkich Świętych?
- Przykro mi, ale ja nie mogę pójść - mama posmutniała. - Tata będzie z wami.
- Będę, oczywiście Alicjo - odezwał się pan Nowak. - Obawiam się, że w tej sytuacji do kościoła i na cmentarze też pojedziemy bez ciebie.
Pani Nowak posmutniała na dobre. Nigdy nie zdarzyło się, by opuściła Mszę Świętą w dniu Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny. Zawsze odwiedzała groby bliskich, planując wcześniej ile zniczy trzeba kupić, jakie kwiaty wybrać. Ech… nie wszystko da się zaplanować. Pozostanie jej modlitwa i wspomnienie tych, którzy odeszli.
- Mamo! - córka wyrwała ją z zamyślenia.
- A co z naszymi strojami?
- Nie martw się! Czekają na was w szafie.
- Mamo, jesteś kochana! - Ola odetchnęła z ulgą. Będzie na balu pierwszy raz i już umówiła się z Zosią, że muszą koniecznie przebrać się za anioły.
- A dla mnie też coś się znajdzie? - zapytał tata.
- Ty, mój dzielny mężu, mógłbyś przebrać się za Świętego Józefa, ale skrzydła i aureola są gotowe. Mieliśmy przecież być anielską rodzinką.
I tak trzy anioły pomaszerowały na Bal Wszystkich Świętych. Na miejscu okazało się, że przybyły całe ich zastępy. Dzieci rozpoznały też stroje innych świętych. Zabawy, konkursy, taniec i radość. Udał się bardzo ten bal, a pan Nowak myśląc o Świętym Józefie, śmiał się, że musiałby zapuścić brodę. Tylko Maciek, choć bawił się doskonale, trochę nerwowo rozglądał się w drodze do domu.
- Boisz się, że ktoś cię rozpozna, synku? - tata trafił w dziesiątkę.
- Nie… nie – zająknął się Maciek, – ale wiesz tato, niektórzy z moich kolegów zupełnie inaczej spędzają ten wieczór.
Tata wiedział i spokojnie wytłumaczył dzieciom, że przebieranie się za straszydła i potwory kłóci się z ich wiarą i zwyczajnie nie podoba się Panu Bogu. Cukierkami dzieci mogą częstować innych, na przykład w dniu swoich urodzin, a pukanie do drzwi nieznajomych i proszenie o nie, jest jak otwieranie małego okienka złemu duchowi.
Nazajutrz razem z dziećmi udał się do kościoła na Mszę Świętą. Na grobach postawili kwiaty i zapalili znicze. Był czas na modlitwę, na zadumę… W domu czekała na nich mama. Weszli zziębnięci i głodni. W całym mieszkaniu czuć było jakiś nieznany dotąd zapach. Dzieci niczego się nie spodziewały. Tata natomiast był zamieszany w to kulinarne przedsięwzięcie. Dwa dni wcześniej przyniósł dużą dynię, bo mama postanowiła wypróbować nowy przepis od pani Zduniak. Bo dynia jest najlepsza na zupę, a nie na lampion.

Ewa Makowska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!